Strony

niedziela, 16 kwietnia 2017

ROZDZIAŁ 52

Przede mną stał dobrze zbudowany mężczyzna, którego od razu poznałam. Ciemne słowy do ramion, brązowe oczy, którymi sama patrze na świat i brązowy prochowiec, bez ktorego nigdy nie ruszał się z domu. Do tego rosyjski akcent, tak wyraźnie słyszalny w tym jednym słowie. Stał przede mną jak te dwanaście lat temu, jak się żegnaliśmy z radością i obawą w oczach, a po policzkach ciekły mu łzy. I nie był strzygą. Nie mogłam uwierzyć. A jeśli to wszystko sen? Nagle koło mnie pojawił się mój brat.
- Tata?- otworzył szeroko oczy.
- Felix?- odpowiedział
- Tata.- rzuciłam mu się w ramiona.
Strażnik przytulił mnie mocno i odkręcił wokół siebie. Zaczęłam cicho szlochać.
- To ty... to naprawdę ty... po tylu latach.- łkałam.
- Przepraszam Księżniczko. Nie płacz.- mu samemu głos się łamam.
- Kocham Cię. Tak bardzo tęskniłam.
Po chwili dołączył do nas brunet. Patrzyliś my na siebie w milczeniu, uśmiechając się z łzami w oczach.
- Obiecałeś, że wrócisz i dotrzymałeś słowa.- pocalowałam go mocno w policzek.
- Ale wy wyrośliście. A ja tyle straciłem.
- To nie twoja wina.
- A ze mną to już nikt się nie przywita?- znieruchomiałam na dźwięk tego głosu.
- Mama!- znowu pierwszy zareagował Felix, rzucając się kobiecie na czuję.
Sama też ją przytuliłam. Po chwili dołączył do nas tato. Znowu byliśmy pełną rodziną.
- Widzisz. Twoje życzenie się spełniło.- zauważył cały zapłakany mój bliźniak.
Miał rację. Chciałam mieć wszystkich których kocham i którzy mnie kochają. No i mam.
- Ale jak... jak to możliwe?- zająknęłam się.
- Cii...- szepnęła mama.- Wszystko w swoim czasie. A na razie chodźmy, bo czekają na nas.
Jednak w salonie było pusto. O dziwo mama pewnie poszłam aw stronę drzwi tarasowych. Zatrzymałam ją, stając przed nią.
- Czekaj, czekaj, czekaj. Ty wciąż masz więź z ciocią Lissą.- zrozumiałam.- Ona wiedział, że żyjesz? I nic nam nie powiedziała?
- Przepraszam kochanie. Ale wolałam, że jakbym miała zginąć, żebyście nie cierpieli z myślą, że jestem gdzieś daleko w jakiejś niewoli. Mogłam nie wrócić, a niebezpieczne byłoby, gdybyście chcieli mnie uwolnić.
- Nigdy nie pozwolił bym ci zginąć.- tata objął mamę od tyłu i pocałował ją w szyję.
Kiedy tak na nich patrzyłam, nie umiałam się gniewać. Ich miłość emanuowała na kilometry. W końcu weszliśmy do gwarnego ogrodu, gdzie wszyscy rozmawiali, jeden przez drugiego, czekając na mnie i Jacka. Będą mieli niespodziankę. Nagle zapadła całkowita cisza.
- Rose?!- zawołali jednocześnie Abe i Janine, po czym rzucili się na córkę i zięcia.
W ich ślad poszła całą resztą. Wszyscy bardzo za nimi tęsknili. Każdy ich przytulał i od razu chcieli znać szczegóły.
- A jednak będę musiał dalej się z tobą męczyć.- przewrócił oczami wujek Christian, ale i tak ich przytulił.
- Nie tak łatwo nas się pozbyć.
- Wuja.- ciocia Zoja i Łuka rzucili się na tatę.
- Hej, dzieciaki. Ale się pozmieniało.
- Usiądzie tam.- z bratem wskazaliście na szczyt stołów.
- A to chyba miejsce dla solenizantów.- zmieszał się tato.
- Ale tak będziecie obok.- zaoponowałam.
- I my będziemy mieć was obok.- dodał Felix, gdy ściągneliśmy ich na miejsca.
- I będziemy mieli innych obok.
- I wszyscy będą obok.- powiedzieliśmy jednocześnie.
Każdy zają swoje miejsce.
- Czekamy jeszcze na kogoś?- spytał tata, wskazując puste miejsce po mojej lewej.
- A... No tak.- zaczęłam bawić się palcami pod stołem.
Wiedziałam jacy są ojcowie córek. Zwłaszcza jak odzyskują ją po kilku latach. Oj, nie chcę być w skórę Jack'a. Zwłaszcza, że jest Zeklosem. Czułam, że mój brat sam się obawia jego reakcji.
- Tato, chcę żebyś wiedział, że ludzie są różni nie zależnie od pochodzenia i żebyś nie oceniał go pochopnie.- przełknęłam ślinę, podnosząc wzrok.
- Go?- strażnik podniósł jedną brew do góry.
- Dymitr!- skarciła go żona, uderzając w ramię.
- Och dzieciaki.- zaśmiał się dziadek.- A myślałem, że to ja będę męczył tego młodzieńca.
- Jednak, staruszku, na szczęście dla naszej córki jesteś zwolniony z tego obowiązku.
- Nie wiem czy to polepszyło ich sytuację.- popatrzył z przebiegłym uśmiechem na Rosjanina.
- Tato. Naprawdę on jest wspaniałym chłopakiem, który o mnie dba i przez te dwa miesiące wiele się wydarzyło, dzięki czemu jestem pewna uczucia między nami.
- Dwa miesiące to dość mało.- zauważył.
- Bielikow!- mama straciła cierpliwość.- To jej urodziny. Pogadacie o tym kiedy indziej, a teraz po prostu cieszmy się. O to nasze szczęście jest już dorosłe. Nie mogłam uwierzyć że je mam, a teraz nie wierzę, że je tracę.
- Mamo...- zaoponował Felix.- Wy nigdy nas nie stracicie.
- Właśnie.- wspomogłam brata.- Jesteście naszymi rodzicami i zawsze będziecie dla nas najważniejsi.
- Oooo...- po ogrodzie rózniósł się zgodny pomruk.
Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Specjalnie zamontowaliśmy dodatkowy głośnik, bo tu nie słychać jak ktoś dobija się do drzwi.
- Ja otworzę.- czym prędzej się ulotniłam.
Otworzyłam drzwi, a za nimi była wyczekiwana przeze mnie osoba. Wpadłam w objęcia ukochanego.
- Nie uwierzysz co się stało.- krzyknęłam od razu.
- Co?- spytał zaciekawiony.
- Moi rodzice wrócili.- pisnęłam i znowu go przytuliłam.
- Jak to?- otworzył szeroko oczy, a ja zaczęłam się śmiać z jego miny.
- Nie wiem. Po prostu z pół godziny temu zadzwonili do drzwi i jak otworzyłam drzwi, to oni tam byli.
- Twoja mama też?
- Właśnie też.- byłam cała w skowronkach.
- Oj to krucho.- podrapał się po karku.- Moi rodzice tu jadą.
Stanęłam jak wryta.
- Ja pierdole.- schowałam twarz w dłoniach- Oni się pozabijają.
- Może nie będzie tak źle.- chłopak próbował mnie pocieszyć.
- Ostatni raz jak się widzieli, to ciocia Lissa musiała ją z Eddym trzymać, żeby mu oczu nie wydłubała. Oskarża go i tą jego grupę o atak strzyg na akademię.
- No to jesteśmy w dupie.
- Nie do końca. Daj znać swoim rodzicom jaka jest sytuacja, a później powiemy moim jak cię poznają.
- Czekaj! To ja mam poznać twojego tatę?- zbladł.
- A co? Myślisz, że dałbyś radę w nieskończoność ukrywać się przed najlepszym strażnikiem na świecie?- starałam się zamaskować swój stres za maską śmiechu.
- No nie, no ale... No nie.
- No chodź. Czym szybciej to zrobimy, tym lepiej.- pociągnęłam go za sobą.
-Nastka.- zatrzymał nas.- Jeszcze coś.
Podszedł do auta z tyłu i wyciągnął coś. Po chwili oniemiałam ja widok wielkiego, różowego misia z bukietem czerwonych róż w łapce.
- Chciałem ci je dać osobiście, ale uparł się, że skoro ja daję go, to on też nie może przyjść do księżniczki z pustymi rękoma. A raczej łapkami.
- O Jejci. Jack. Nie musiałeś. On jest przepiękny.- przytuliłam mojego chłopaka, a następnie wzięłam misia i razem poszliśmy do ogrodu.
___________________________________________________________
 No i macie. Niektórzy mnie rozgryźli. Mam nadzieję, że w końcu się cieszycie. I nieźle poradziliście sobie z tymi komentarzami. Brawo. 💖💖💖💖

10 komentarzy:

  1. Jeeeeeeej!!! O kruka jak ja się cieszę!! Niesamowite! Nie mogę sie doczekać kolejnego!! Dawaj go szybko.

    Romiiiiitriii!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. A niech by się pozabijali XD.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet jakby się pozabijali to rodzice Jack'a nie mają jakichkolwiek szans na przeżycie. Więc wszyscy z gory wiemy jaki będzie wynik.
    Co do przybycia Dymitra i Rose to jakoś to wszystko dzieje się za szybko. I jeszcze tak bez słów wyjaśnień po tylu latach? Coś tu jest podejrzane.
    Życzę weny i czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to powiedziała Nastka "ja pierdole". I dokładnie taka jest moja reakcja! Cudowny, wspaniały, rewelacyjny. Ale się będzie działo jak Państwo Zeklos przyjadą☺. Dawaj szybko następny. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Dimka!!! Rose!!!! O matko, ale się za wami stęskniłam. Teraz dawaj perspektywę Rose albo Dimki. Wszytko mi jedno. Czeka ich poważna rozmowa. Nie mogę się już doczekać. Super rozdział. Czekam na następny i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak! Tak! Tak! Wiedziałam! Tak! Hahahahahhaha ��������
    O mateńko! ����❤����❤����


    Ale tak jakby brakuje mi jakiegoś fragmentu... Popieram Anitę coś za szybko się to dzieje, inni się z nimi nie witali, pogubiłam się w tym "obok, obok i obok"

    Ale mam nadzję, że się wszystko wyjaśni :)

    I Romitri moje kochane! ��❤��❤

    A jeśli to naprawde są oni to ja chce teraz porspoktywe, któregoś z nich z wzajemnego odnalezienia <3



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porobiło by się jakby to był ktoś z mocą ducha mącący im wszyskim w głowach albo coś i oni byli by zrozpaczeni, że to nie Romitri jednak i Nastka leciałaby szukać Dymitra i tak dalej :D

      Albo przy nstępnym spotkaniu blizniaki by mie wierzyli, że to naprawde Romitri :D

      Usuń
    2. Dobra jestem gotowa na następną dawkę rozpaczania i braku Romitri ❤

      ***

      Ja wgl nie wiem skąd Dymitr tak odrazu wiedział, że to Nastka.

      Od początku chciałam przeczytać jego perspoktywe, jak po odmienienu dowaduje się, że Rose nie żyje i wgl...

      Usuń
    3. I właśnie jeszcze z tym witaniem, tak sobir poprostu siedli do stołu?

      Dymitr w ogóle nie poznał Diany?

      Dużo mi tu brakuje właśnie z tym powitaniem :/

      A gdzie ucieszona Lili na ich widok? Przecierz byli dla niej jak rodzice.

      No kurczaki no.

      Usuń
  7. Cieszę się, że Rose i Dymitr wrócili, ale to wygląda podejrzanie... Jakby Dimka wrócił jako strzyga i by go odmieniło, to cieszyłabym się jak dziecko, ale... To mi śmierdzi 😐 lece czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń