Nadszedł dzień naszego wyjazdu. Każdy przyszedł nas pożegnać. Lili chlipała w objęciach Pawki. Bardzo się zaprzyjaźnili i teraz trudno im się pożegnać. Chłopiec szeptał jej uspokajająco do ucha, głaszcząc włosy.
- Ciocia, alie naplawde nie mozes zostiać?- spytał z nadzieją mały Łuka. Tuliłam go mocno. Bardzo nie chciałam się z nim rozstawać.- Wuja dia siobie lade siam.- dalej próbował mnie przekonać.
Wszyscy uśmiechnęli się na jego słowa przez łzy. No oprócz Dymitra, który nie płakał. Ukochany objął mnie ramieniem.
- Nawet nie wiesz jak się mylisz. Ona jest moim światem. Więc nigdzie bez niej nie jadę.
- Cili zośtiajecie?- spytał blondynek.
- Przykro mi, ale nie możemy. Ale jeszcze się zobaczymy.
- Bedzies tenśknić?- szepnął mi do ucha, tak aby nikt nie słyszał.
- Tak.- odpowiedziałam w raki sam sposób z zaszklonymi oczami.
- Jia teź.- maluch wtulił się we mnie mocno.
Ostatecznie dał się zabrać Karolinie, aby pożegnała się ze mną jego mama. Następna była najstarsza siostra, która oddała Soni syna i sama mnie uścisnęła. Z oczu Wiktorii płynął istny wodospad.
- Będę tęsknić.
- Ja też.- odwzajemniłam uścisk.- I dbaj o swój związek.
- Chciałam ci coś powiedzieć.- szepnęła mi cicho do ucha.- Zrobiliśmy to.- ledwo usłyszałam te słowa, a przytuliłam ją. Cieszyłam się jej szczęściem, ale to że mi powiedziała, też wiele dla mnie znaczy.
- Brawo młoda.- szepnęłam jej.
- Już nie taka mała.- oburzyła się głośniej.
Uścisnęłam ją jeszcze raz, a następnie przyjęłam uścisk od mamy.
- Bądźcie ostrożni, a ty zwłaszcza młoda panno. I nie przemęczaj mi się nadto.
- Dobrze mamo.- odpowiedziałam.
Gdy kobieta się odsunęła, poczułam szarpanie za spodnie. Uklękłam przed zapłakanym Pawką.
- Nie płacz. Chłopaki nie płaczą.- powiedziałam z uśmiechem, wycierając mu policzki, choć sama musiałam poprawić makijaż.- Jeszcze przecież tu przyjedziemy.
- Ale ja w ogóle nie chcę, żebyście wyjeżdżali. Bez was tu jest tak cicho i spokojnie.
- Przykro mi. Ale możemy do siebie dzwonić i pisać listy.- podsunął mój mąż.
Miał mokre policzki. Czyli, że żegnał się z Oleną. Tylko ona umiała wywołać u niego takie emocje.
- To nie to samo.- sprzeciwił się chłopiec.
- Ja wiem, ale lepsze to niż nic.- powiedziałam, tuląc go mocno do siebie. Po mnie zrobił to Dymitr.
Następnie podeszła do nas Zoja i wtuliła się mocno we mnie. Cmoknęłam ją w czółko.
- Kiochiam cie ciocia.- wyznała mała.- Bede tensknić.
- Ja też słonko, ja też. Ale przyjedziemy nim się obejrzysz.
- A piotiem źnowiu wyjedziecie i źniowiu. Nigdy nie ziostaniecie na ziawsie.- powiedziałam przez łzy.
Mądra dziewczynka, jak na swój wiek.
- Zawsze tak jest.- odpowiedział jej mój mąż.- To normalna kolej rzeczy. Ty też kiedyś opuścisz to gniazdko, gdy znajdziesz swoją drogę.
- Ale mama i ciocia Sonia są w domu?
- Bo one wciąż szukają. Ale jak znajdą nie wiadomo co zdecydują. Każdy ma taki czas, że decyduje gdzie pokieruje swoje drogi.
Następna lekcja typu zen. On nigdy się nie zmieni. No i dobrze. Takiego go kocham.
Po Zoji przyszedł czas na przyjaciół.
Przytuliłam Oksenę, a Dymitr i Mark w tym czasie wymienili przyjacielskie uściski z klepaniem po plecach.
- Miło było was znowu widzieć. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli długo czekać na waszą kolejną wizytę.- powiedziała kobieta.
- Postaramy się.
Następnie podszedł do mnie Mark. Złapał mnie w ramiona i okręcił się ze mną. Bardziej jak ojciec. Był nim dla Bielikowa to dla mnie chyba też może być.
- Trzymaj się mała i pilnuj swojego Rosjanina.
- Spokojnie. To on mi nie pozwoli się zgubić.- zaśmialiśmy się.
Ledwo wypuścił mnie, znów zostałam uwięziona. Na twarzy miałam czarne gęste loki.
- Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję.- do uszu dotarł mi głos Oli.- Za to że byłaś, wspierałaś mnie i pomogłaś. Dimka ma szczęście, że Cię ma.
- Nie ma za co. Mam nadzieję, że wam się ułoży. On cię bardzo kocha. Pamiętaj o tym.
- Wiem.- popatrzyła mi w oczy.- Jeszcze raz dziękuję.
- Cała przyjemność po mojej stronie.- uśmiechnęłam się.
- Ej, zaraz odjeżdżacie, a ja nawet cię nie zobaczę?- obie się wzdrygnęłyśmy na dźwięk tego głosu.
- Twój Romeo się denerwuje.- szepnęłam jej i obie się zaśmiałyśmy.
Wincenty wyciągnął do mnie dłoń po uścisk, ale ja go przytuliłam. Wszystkich to zdziwiło, na przodzie z Dymitrem. Strażnik podszedł do nas. Nie widziałam tego, bo byłam odwrócona do nich tyłem, ale usłyszałam jego kroki. Gdy puściłam moroja, mąż objął mnie od tyłu. Chwilę mierzyli się wzrokiem. Jednak Mike pokazał swoją niższość i uległość. To Bielikow wygrał, a on to szanuje. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Mój ukochany od razu się odprężył. Mężczyźni uścisnęli sobie ręce.
- Przepraszam was za wszystko. Mam nadzieje, że nadal będziemy dobrymi znajomymi.
- Wincenty. Jesteś dla mnie jak brat. Wybaczyłam ci to i dalej jesteś moim przyjacielem.- powiedziałam.
- Naprawdę?!- oczy chłopaka się zaświeciły. Odpowiedziałam mu uśmiechem.
- Roza musimy już iść.- pospieszył mnie mąż.
Jeszcze raz się ze wszystkimi pożegnaliśmy i weszliśmy na pokład samolotu.
Lili zaraz po wystartowania, zasnęła na naszych kolanach. Ja sana oparłam głowę o ramię ukochanego, patrzeć się za okno. Nagle poczułam na sobie ciężar. Uśmiechnęłam się, bo to głowa Bielikowa o padła na mnie bezwładnie. Musiał być bardzo zmęczony, skoro zasnął. Postanowiłam poprawić sobie makijaż. Otworzyłam torebkę, a w środku znalazłam laurkę. Na niej namalowana była różyczka, a w środku portret całej rodziny Bielikowów, pewnie autorstwa dzieci. Byłyśmy tam też ja i Lili. Bardzo mnie to wzruszyło. Po lewej stronie były podpisy wszystkich domowników. Jedno to były slaczki, pewnie Łukiego, który jeszcze nie umie pisać. Już tęsknię za tą rodziną. Schowałam kartkę do torebki wracając do poprzedniego zajęcia. Po pomalowaniu się, sama zasnęłam.
Oj jaki wzruszający już tęsknie za Bielikównami. Wiki jakie odważne wyznanie. Super rodział czekam na następny i życzę weny.
OdpowiedzUsuńNo w końcu odjeżdżają. Nie mogłam się doczekać. Strażnik zazdrosny ☺
OdpowiedzUsuńSłodkie pożegnania 😍Każdy się rozkleja.
Życzę weny i czekam na następny ☺
Ps. Jak tam Twój sprawdzian?
Dziękuję za komentarz, a sprawdzian... to się okaże. Miło, że ktoś pamiętał. Wyniki będą w piątek i się pochwałę (jeśli będzie czym).
UsuńRewelacja. Tylko czemu taki krótki? Czekam na następny rozdział. Ps.Trzymam kciuki za sprawdzian
OdpowiedzUsuńRozryczałam się jak małe dziecko... :D Świetny rozdział, wyciskacz łez. :)
OdpowiedzUsuń~Zmey~