- Czekaj, po kolei.- zgubiłam się.- Czyli, że jesteśmy połączeni więzią?
Tak. Ale to inna więź niż pocałunek cienia. Między wami też jest, ale uaktywni się za kilka lat. To dość skomplikowane. Mogę mówić do was w myślach i czytać, a nawet możecie w każdej chwili mnie wezwać. Moim obowiązkiem jest służenie wam pomocą, a nawet oddania za was życia. Umiem zlokalizować, gdzie obecnie każde z was przebywa oraz rozpoznać najbliższe otoczenie. Niekiedy będę obok, ale niewidzialna. Wy ze swoim połączeniem będziecie intuicyjnie wiedzieć czego potrzeba drugiej osobie i podświadomie dążyć do zaspokojenia jej pragnienia. Ta więź łączy was do końca życia razem. Jeśli jedno umrze, drugie może stracić na kilka miesięcy przytomność. Po obudzeniu będzie czuło ból i cierpienie. Życie przestanie mieć sens i prowadzi to do samobójstwa. Jednak wy jesteście inni. Wy przetrwacie. Tak Dimka ty też. Będziesz cierpiał, ale wytrzymasz. Mnie to nie dotyczy, ponieważ jestem nieśmiertelna. Dlatego trudno nam trochę to wytłumaczyć. W całej historii tylko z czterdzieści siedem osób zostało obdarowanymi przez Moonersów, a cztery z nich było w waszej sytuacji. Ostatni pochodzili chyba z XV wieku. Więź ma to do siebie, że lubi sprawdzać swoich właścicieli lub się od nich uwolnić. Jest jak magnes na nieszczęścia. Ale po trzech latach, o ile się je przeżyje, dawała spokój.
- No trochę tego jest, ale da się ogarnąć.- przyznał mój ukochany.
- A powiedz mi coś o NASZYM darze.- poprosiłam.
Wasze dzieci. Możecie mieć następne, o to się nie martwcie. A one same też będą miały możliwość rozmnażać się z dampirami. Tak w sumie stworzyliśmy nowy rodzaj dampirów. Każdy, u kogo będzie płynąć wasza krew, będzie miał tą możliwość.
- No i po raz kolejny zmieniamy historię, towarzyszu.- zaśmiałam się. Mąż przytulił mnie mocniej. Od kiedy tylko siedzimy, nie ściąga ręki z mojego brzucha. A nie powiem, że nie sprawia mi to przyjemności, bo to byłoby kłamstwo.
Tak wasze przeżycia mógłby ktoś spisać w książkach. Takie sześć tomów. Na pewno podbiłyby serca nastolatków. Każdy by was pokochał.
- No i zrobili by film.- rozmarzyłam się.- Byłyby to książki do których ciągle się wraca i wraca...
- Mówisz jakbyś nie wiadomo ile książek przeczytała.- zadrwił ze mnie strażnik.
- Przynajmniej nie mam pięciu regałów po sufit, wypełnionych westernami.
- Myślę, że nasza opowieść powinna być NASZA. To życie należy do nas i my będziemy decydować, komu o nim powiemy, a kto będzie żył w słodkiej nieświadomości.
- Ale chyba mi nie wmówisz, że nie chciałbyś przeczytać takiej książki? Ja bym chciała. Np. z twojego punktów widzenia.
- Mi Roza wystarczy, że to przeżyłem.
I tak my mamy na to najmniejszy wpływ. Wracając. Wasze potomstwo może mieć magiczne zdolności. Nikt nie wie jakie. Jako, że w połowie jesteście morojami, podejrzewam, że ukażą się one najprawdopodobniej w tym samym czasie, co u żywych wampirów, ale to tylko przypuszczenia. Same będą połączone więzią, jeśli już nie są. Rany będą mniej niebezpieczne i szybciej się zagoją. Wiąże się z tym jeszcze coś, ale nie mogę ci powiedzieć. I tak Dimka już obiecał ci ją zdradzić...
- Tyle, że po porodzie.- dokończył Bielikow.
Teraz jeszcze bardziej ciekawa, o co chodzi. Muszę się tego dowiedzieć. Nie mogę żyć w takiej nieświadomości. To jest okropne. Ale postanowiłam zostawić to na kiedy indziej.
- A moje zapiski?- z zamyślenia wyrwał mnie głos męża.- Co z tego jest prawdą?
Większość ponieważ dawałam ci natchnienie. Pomagałam ci to zrozumieć magią gwiazd.
- Magia gwiazd?- coraz bardziej mnie to interesowało.
Jako królowa mam prawo z niej korzystać.
- Królowa?!- wykrzyknęliśmy jednocześnie. Sarna tylko pokiwała łebkiem.
- No towarzyszu, oboje mamy niezłe znajomości.
Mówisz o Wasilissie? Bardzo młoda jak na królową. Chciałabym, aby nasze królestwa znowu były zjednoczone.
- Znowu?!- po raz kolejny zgrałam się ze strażnikiem.
Wydawało mi się, że głos w mojej głowie zachichotał.
Tak, znowu. Kiedyś mama mówiła mi, że byliśmy połączeni z morojami rozejmem. Opiekowali się nami, a my im pomagaliśmy jako doradcy. Było to za panowania króla Edwarda Dragomira. Jednak po jego śmierci, następny władca zabił naszego przywódcę. Wywiązała się wojna, którą zakończyliśmy, wykazując z pamięci wampirów nasze istnienie.
- Może spróbujmy jeszcze raz.- proponuję.- Ale trochę inaczej. Lissa na pewno coś wymyśli.
Nie wiem, czy to dobry pomysł...
- Rose to byłaby wielka zmiana. Mogłoby to się źle skończyć.
- Ogłoszenie naszego związku i dekret o parach dampirów też było dużą zmianą, a jednak zaryzykowaliśmy. Ale decyzja należy do ciebie.- popatrzyłam na Lunę.
Zastanowię się, razem z rodzicami i władzami innych stad. O wyniku powiem wam przy następnym spotkaniu. A spotkamy się na pewno.
- Jeszcze raz bardzo ci dziękujemy.- powiedział w naszym imieniu mój ukochany.
Cała przyjemność po mojej stronie. To urocze widzieć taką parę, z takimi przejściami, darzącą się tak wielkim uczuciem. Życzę wam szczęścia, bo wasza droga jest pełna przeszkód, które tylko razem możecie pokonać i dać bezpieczeństwo swoim najbliższym.
- Umiesz przepowiadać przyszłość.- popatrzyłam na nią przenikliwym wzrokiem.
Wszystko zostało zapisane w gwiazdach. A i pamiętajcie. Każdy z was jest tylko człowiekiem i popełnia błędy. Od was zależy kto dostanie nową szansę. Oczywiście można się na tym sparzyć, ale jeśli ktoś naprawdę czuje skruchę i chce naprawić krzywdy, można spróbować mu to umożliwić, a nawet w tym pomóc. Zapamiętajcie moje słowa i zastosujcie się w odpowiedniej chwili.
- Skąd będziemy wiedzieć, że to już?- dopytywał strażnik.
Intuicja. Dacie radę. A teraz zmykajcie. Zaraz wstanie słońce.
Miała rację. Tak się zagadaliśmy, że nie zauważyłam jak jest późno. A raczej wcześnie. Popatrzyłam na zegarek na jednej z rąk męża, którymi wciąż mnie oplatał. Było wpół do trzeciej. Chciałam wstać, ale zachwiałam się. Nawet nie wiedziałam, jak byłam zmęczona. Gdyby nie Dymitr, padła bym jak długa.
- Roza uważaj.- powiedział biorąc mnie w ramiona. Jedną dłonią podtrzymywał mnie za plecy, a druga wychodziła pod zgięciem moich kolan.- W takim razie żeg...- przerwał nagle rozglądając się dookoła.- Hej, gdzie ona jest?- zdziwił się.
Na polanie zostaliśmy sami.
- Ona nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. W ogóle ta rozmowa... To musiało wyglądać dziwnie z boku. - stwierdziłam ziewając. Dymitr cicho zachichotał. Przytuliłam się do jego torsu, zakładając mu swoje ręce na kark.- Wracamy?
- Oczywiście Roza.- zanim zamknęły mi się powieki, zobaczyłam czekoladowe tęczówki, wpatrujące się we mnie z miłością, czułością i troską.
Więcej nic nie pamiętam, więc pewnie zasnęłam.
___________________________________________________
Jk pewnie zauważyliście ostatnio rozdziały pojawiały się rzadziej niż zawsze. To przez problemy w szkole. Jutro piszę ważny sprawdzian i musiałam się przygotować. postaram się teraz, aby rozdziały były codziennie, ale nic nie obiecuję. Na pewno wszystko wróci do normy 10 czerwca (wystawianie ocen.). Mam nadzieję, że nie znudził was ten rozdział. Cieszę się, że mio tych trudności jesteście nadal ze mną. Kocham was
O teraz to jestem ciekawa co to takiego co Dymitr ma powiedzieć Rose po porodzie. Super rozdział czekam na następny i życzę weny
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnego ! :) Bardzo mnie zaciekawiłaś tym wszystkim. LUNA ! <3 Świetny rozdział i czekam na next ! <3
OdpowiedzUsuń~Zmey~
Wow!!! Genialne! Może Lissa i Luna zjednoczą królestwa! Byłoby mega! A Romitri... 😍😍😍 Obi jak zawsze idealni 💖 Dymitr trzymał rękę na brzuszku Rose 😍😍 Jejku!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następny!
Jak mogłabyś nas znudzić? Po prostu się nie da. Dajesz rozdziały rewelacyjne. Każdemu zdarza się coś wypaść. W Twoim przypadku jest to nauka, jak i pewnie w innych, u osób, którzy prowadzą swoje świetne blogi.
OdpowiedzUsuńTajemnice mnie wykończą!!
Ona się ciągnie już tak długo.
To niewiarygodne, że sama królowa dała im taki podarek. Niesamowite.
Życzę powodzenia na sprawdzianie i czekam na następny :)
Czy tylko mnie niepokoi co ukrywa Dymitr??? To, że chce jej to powiedzieć dopiero po porodzie, żeby w czasie ciąży się nie denerwowała nasuwa jeszcze więcej wątpliwości...
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudny! <3 <3 <3