________________________________________________________
Ciekawe, co takiego szykuje mi Dymitr? Sięgnęłam po ubrania. Strażnik przyniósł mi jedną z sukienek, z krótkim rękawem. Była żółta w białe groszki (zdjęcie na dole). Sięgała mi do kolan. Leżała na mnie idealnie tak jak większość i muszę przyznać, że wyglądałam ładnie. Tej sukienki jeszcze nie nosiłam, nawet nie wiedziałam, że mam coś takiego. Ale Dymitr jest spostrzegawczy. Na pewno od razu rzuciła mu się w oczy. No nie! Nie dość ze romantyk, to jeszcze mój chłopak ma niezłe wyczucie stylu. Zrobiłam sobie jeszcze delikatny makijaż i byłam gotowa. Kiedy wyszłam z łazienki doszedł mnie słodki zapach z kuchni. Dymitr już czekał, a na stole leżały dwa talerze z naleśnikami z czekoladą. Postarał się.
-Smacznego.- powiedział gdy już usiadłam.
Wzięłam do buzi pierwszy kawałek. To było przepyszne. Nastrój z przed kąpieli szybko się ulotnił.
- Pycha! Nigdy nie jadłam czegoś tak pysznego. Gdzie ty nauczyłeś się tak gotować Towarzyszu?
- Cieszę się, że Ci smakuje. Uczyłem się od mamy. Niekiedy pomagałem jej w domu. Wykarmić trójkę dzieci to nie lada wyzwanie.
- Zwłaszcza z takim Dymitrem na czele, co to dwie porcję zjada.- droczyłam się z nim.
- Chyba mi nie powiesz, Roza, że sama nie jadłaś za dwóch.
- A wiesz, że w młodości byłam niejadkiem?- zamysliłam sie.
- Nie wierzę.- zaśmiał się.
- To uwierz.
Chwilę jedliśmy w ciszy napawając się naszym towarzystwem
- Przepraszam, że Cię umówiłam z ojcem.- przerwałam ciszę.
- To nie twoja wina. I tak kiedyś musiałoby do tego dojść. A wole mieć to za sobą.
- Nie boisz się?
- To tylko twoi rodzice, nie sądzę, żeby coś mi groziło. Po prostu się o ciebie martwią. A poza tym mówiłem Ci, że przyjmę wszystkie gromy, które na mnie spadną za to, że się spotykamy. Dla Ciebie zrobię i zniosę wszystko byle już Cię nie stracić.
- Wiem. I za to Cię Kochan, Towarzyszu.- podeszłam i go pocałowałam. Bez wahania odwzajemnił pocałunek.
- Też Cię Kocham, skarbie. Ale powinnyśmy się zbierać, jeśli nie chcemy spóźnić się na spotkanie z królową.- przypomniał mi.
Chwilę jedliśmy w ciszy napawając się naszym towarzystwem
- Przepraszam, że Cię umówiłam z ojcem.- przerwałam ciszę.
- To nie twoja wina. I tak kiedyś musiałoby do tego dojść. A wole mieć to za sobą.
- Nie boisz się?
- To tylko twoi rodzice, nie sądzę, żeby coś mi groziło. Po prostu się o ciebie martwią. A poza tym mówiłem Ci, że przyjmę wszystkie gromy, które na mnie spadną za to, że się spotykamy. Dla Ciebie zrobię i zniosę wszystko byle już Cię nie stracić.
- Wiem. I za to Cię Kochan, Towarzyszu.- podeszłam i go pocałowałam. Bez wahania odwzajemnił pocałunek.
- Też Cię Kocham, skarbie. Ale powinnyśmy się zbierać, jeśli nie chcemy spóźnić się na spotkanie z królową.- przypomniał mi.
***
Po chwili staliśmy już przed drzwiami do sali tronowej. W środku byli Lissa, Christian i Jill, a przed tronem kłaniała się Daniela.
- Dobrze Lady Iwaszkow, rozpatrzę Pani propozycję. Może Pani odejść.- usłyszałam moją przyjaciółkę.
Ciekawe o co chodziło? Matka Adriana ukłoniła się i wyszła, rzucając nam pogardliwie spojrzenie. Gdy drzwi się zamknęły, Lissa opadła ciężko na tron.
Ciekawe o co chodziło? Matka Adriana ukłoniła się i wyszła, rzucając nam pogardliwie spojrzenie. Gdy drzwi się zamknęły, Lissa opadła ciężko na tron.
- Co tam? Królowanie daje popalić?- spytałam i przytuliłam ją.
- A żebyś wiedziała. Po co ja dałam się na to namówić?
- Jak dla mnie jesteś wspaniałą królową.- wtrącił się Christian.
- Wasza Wysokość.- ukłonił się mój chłopak.
- Rose, proszę zrób coś z nim! Dymitr, mówiłam już, jesteśmy przyjaciółmi, więc mów do mnie LISSA! I nie tytułuj mnie.
Biedna, nie rozumie, że on już taki jest. Jego żołnierska dyscyplina, wpajana mu przez wiele lat, nie pozwala na spoufalanie się z królową.
- Po co nas wezwałaś? - spytałam zaciekawiona.
- Lissa już z tobą nie wytrzymuje i wysyła cię daleko stąd.- Christian próbował być zabawny.
- Naprawdę?! Myślałam, że to ty będziesz pierwszy. Może lepiej, że zostajesz tu. Nie przyniesiesz jej wstydu.- odparowałam.
Ozera już chciał mi się odwdzięczyć, ale królowa spojrzała na niego karcąco. Potem zwróciła się do nas.
Ozera już chciał mi się odwdzięczyć, ale królowa spojrzała na niego karcąco. Potem zwróciła się do nas.
- Uznałam, że skoro i tak jesteście na urlopie, to zamiast nudzić się na Dworze, możecie zrobić sobie wycieczkę. Jutro jedziecie na cały tydzień do Bai.
Super jak zawsze ;-)
OdpowiedzUsuń