ROSE
Otworzyłam oczy lekko otępiała. Podnosząc się zauważyłam obok sok owocowy i cukierki. Szybko opróżniłam butelkę. Nawet nie wiedziałam, że aż tak chcę mi się pić. Gdy wzięłam do ust jednego cukierka, obok mnie pojawił się Dymitr.
- Hej. - usiadł i mnie przytulił.- Jak się czujesz?
- Dobrze.- uznałam.- Ile byłam nieprzytomna?
- Kilka godzin. Przepraszam kochanie. Ja na prawdę nie chciałem. Masz po prostu bardzo dobrą krew i ja... Przepraszam.- zawiesił głowę.
Włożyłam dwa palce mu pod brodę i uniosłam tak, żeby spojrzał mi w oczy.
- Spokojnie, nic mi nie jest. A ty byłeś po prostu głodny. Dla ciebie zrobiłabym to nawet tysiąc razy.
- A ja nie powinienem w ogóle.- jego twarz wyrażała ból i obrzydzenie samym sobą.- Powinienem był się porządnie napić, a ciebie nie ruszać. Obiecałem sobie, że nigdy więcej nie pozwolę sobie z ciebie pić. Jesteś dla mnie zbyt ważna, na takie pohańbienie. A jednak to zrobiłem.- znowu opuścił wzrok.
Westchnęłam z uśmiechem. On jest taki kochany.
- Walczyłeś dzielnie.- cmoknęłam go w policzek.- Ale nawet najlepszy czasem potrzebuje pomocy. I tą pomocą dla ciebie zawsze będę ja. Nie masz czym się załatwiać po raz: sama tego chciałam i dwa: nic mi nie jest. A po za tym, wiemy, o co chodziło z tą krwią.- podniosłam sztylet i zaczęłam go oglądać.- I coś mi mówi, że musimy go napełnić do końca.
- Chcesz powiedzieć, że mamy to powtórzyć.- jęknął sfrustrowany.
- Jeśli chcesz być na nowo dampirem. A ja bardzo chcę.
- To bez sensu. Czemu odmienienie wymaga, czegoś, co jest hańbą.
- Pewnie, aby udowodnić, że dla ukochanej osoby zrobi się wszystko. Po za tym ten sposób jest taki, a nie inny. A pozwalanie z siebie pić jest tylko powszechną opinią.
- Na prawdę jestem dobrym nauczycielem.- uznał z uśmiechem.
Posłałam mu groźne spojrzenie, a on tylko wyszczerzył się w niewinnym uśmiechu. Westchnęłam i pokręcił ze zrezygnowaniem głową.
- Ale ciesz się. Krew dampirów jest lepsza i starczy na dłużej niż ludzi.
- Tak, wiem. Niestety miałem okazję się przekonać.- nie patrzył na mnie.
- Och, kochanie.- przytuliłam go.- Zapomnij już o tym. Za pół roku cię odmienimy i już nigdy nie będziesz musiał pić żadnej krwi.
- Skąd masz pewność, że nam się uda? Albo, że znowu mnie nie przemienią? Albo...
- Wierzę w to i ty też powinieneś.- przerwałam mu.- Po za tym, nie da się być trzeci raz przemienionym.
Podniósł na mnie zdziwiony wzrok.
- Skąd masz pewność?
- Było tak napisane w tamtej księdze. No tej, gdzie znaleźliśmy to.- wskazałem na wyrwaną stronę.- Lepiej powiedz mi, co mamy.- zmieniłam temat.
- A tak. Po polowaniu znalazłem w tej księdze, co przyniosłaś datę i miejsce. Tak jak mówiłaś jest to w Deary. To małe miasteczko w Montanie, nieopodal lasów Akademii. Stąd mój kolejny wniosek, że polem bitwy mogę być jaskinie.
- Ale to nie ma sensu.- zmarszczyłam brwi.- Przecież tam nie dojdzie blask księżyca.
- Nie do końca.- podważył moją tezę.- Przed akcją ratunkową sprawdziłem z innymi strażnika informacje o tych skałach. Są one pochodzenia wulkanicznego. Inaczej było to jedno z ujść lawy, gdy jeszcze wulkan wśród gór widniał jako aktywny. Świeżo po pierwszej przemianie kręciłem się po jaskiniach i znalazłem tą z otworem na powierzchnię. W nocy było to miejsce "uczty" strzyg.
- No to mamy miejsce i czas. Potrzebny nam będzie sztylet i królowa. Tylko teraz pytanie, czy Luna, czy Lissa?
- Może obie. Choć mowa jest o Chorsie...- zastanawiał się.- To stawiałbym na Lunę.
- Nie wiem. Najwyżej ściągniemy obie. No i ważne, że musimy być razem.
- Inaczej tego nie widzę.- przytulił mnie i pocałował.
Oddałam pocałunek, siadając na nim okrakiem. Gdy zabrakło mi oddechu, wtuliłam się w jego tors.
- Boję się. - przyznałam.
- Czego kochanie?- spytał łagodnie, głaszcząc mnie po plecach.
- Nie wiem. Że coś pójdzie nie tak, że zostaniesz taki, albo co gorsza, że stracę cię na zawsze.
- Nigdy mnie nie stracisz. Zawsze będę przy tobie. O tutaj.- dotknął miejsca, gdzie mam serce.- A ty będziesz na zawsze tutaj.- moją dłoń położył w tym samym miejscu u siebie.- Nie ma takiej siły, która by nas rozdzieliła.
Wtuliłam się w Rosjanina jeszcze mocnej. Pod dłonią czułam słabe, powolne, ale miarowe bicie serca. Napawałam się dotykiem jego mięśni. W tym czasie silne ramiona ukochanego zamknęły mnie w silnym uścisku.
- To nie Lissa jest moją królową.- szepnął mi do ucha.- Tylko ty Roza. Zawsze, na zawsze.
"Zawsze na zawsze" ooouuu awwww itp. 😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍 rozpływam się! Ten rozdział jest taaaaki słooodki! 😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍 cały czas się uśmiechałam 😍😍😍 mogłabym go czytać w nieskończoność! 😂😊😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍 co do tej królowej to mam takie samo zdanie co Dymitr, stawiałabym na Lunę... Lissa mi tu zbytnio nie pasuje... Chociaż ona za pierwszym razem odmieniła Dimkę... Ale może to znaczy, że teraz trzeba dać czas Lubię na popis... Nie wiem...
OdpowiedzUsuńRozdział cuuuuuuudowny, życzę masy weny i z niecierpliwością czekam na następny 😘😘 może jeszcze dzisiaj? 😊😊 😍😍💖💖💖💖💖💖💖
Romitri Forever💗💗💗💗💗 Jaki Dimitr jest słodki. Super rozdział i życzę weny. Dawaj już nn, plis
OdpowiedzUsuńO jak słodko. Wierzę w to, że uda im się odmienić Dimke. Lecę czytać następny.
OdpowiedzUsuń