ROSE
Dzisiaj zaprosiłam na obiad do nas nasze dzieci ze swoimi partnerami. Pół roku po Anastazji ślub wziął Felix, a Diana chodzi z Rayanem Walper. Właśnie dzisiaj poznamy go osobiście, bo jak do tej pory nie mieliśmy okazji. Po tym, jak bliźniaki skończyły szkołę, wróciliśmy na stanowisko strażników królewskich i rzadko widzieliśmy się z najmłodszą córką, ale bardzo często gadamy przez telefon, czy piszemy do siebie e-maile. Nie jestem jak moja matka, choć muszę powiedzieć, że przy moim młodszym rodzeństwie się poprawiła. Co do moich rodziców, też częściej się spotykamy, niż kiedyś. Nie ukrywajmy, są już starzy i z lekka potrzebują pomocy, i z dziećmi i z niektórymi rzeczami, więc przenieśli się na Dwór, a swój stary dom dali jako prezent ślubny Anastazji i Jack'owi. Za to Felix sam wybudował dom, pracował na to pół roku i mu się udało, oczywiście z pomocą Dymitra i naszą wspólną finansową. Ale i tak większość zrobił sam.
- Skarbie, otworzysz?- spytał mój mąż, niosąc wazę z zupą na stół, po tym, jak rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
- Oczywiście kochanie.- uśmiechnęłam się do niego uroczo, po czym poszłam na korytarz.
W progu stała nasza starsza córka i nasz zięć.
- Cześć mamuś.- dampirzyca przytuliła mnie, całując w policzek.
- Hej córeczko.
- Dzień dobry... Rose.- szybko poprawił się pod moim spojrzeniem Zeklos.- A to dla ciebie.
Podał mi piękny bukiet wielobarwnych kwiatów.
-Och, Jack. Nie musiałeś.- jednak uśmiechnęłam się, biorąc wiązankę.- Rozgośćcie się, Dymitr właśnie podaje do stołu.
Wskazałam na jadalnię, gdy weszliśmy do salonu, a sama podeszłam do kredensu, znaleźć jakiś wazon. O dziwo był jeszcze jeden pusty i modliłam się, żeby Rayan nie wpadł na ten sam pomysł z bukietem. Ostatnio ukochany zasypuje mnie kwiatami i ja doskonale wiem, czemu. Uśmiechnęłam się na tą myśl, idąc z wazonem i kwiatami do kuchni.
- O! A od kogo te kwiaty?- spytał Rosjanin, wchodzą, w chwili, gdy napełniłam naczynie wodą.- Mam być zazdrosny?
- O swojego zięcia to już od dawna jesteś.- zauważyłam z uśmiechem, wkładając kwiaty do wody.
Razem skierowaliśmy się do jadalni, ja z bukietem, a on z talerzykiem koperku. Na stole stała już miska z makaronem i waza rosołu. Oczywiście nie licząc nakrycia dla każdego i paru świeczek gdzie nie gdzie. Na środku postawiłam wazon i usiadłam. W tej chwili znowu odezwał się dzwonek do drzwi. Zaczęłam się podnosić, ale powstrzymał mnie mąż.
- Zostań Roza. Ja otworzę.- cmoknął mnie w czoło i wyszedł.
- No to mówcie, dzieciaki, co tam u was?- spytałam małżeństwo.
- A nic takiego.- odpowiedział zdawkowanie moroj.
- Już nie bądź taki skromny.- zaśmiałam się Anastazja, po czym nachyliła się do mnie konspiracyjne.- Jack dostał się do stanowych zawodów pływackich. Jeśli wygra finał, ma szansę ma miejsce w prestiżowym klubie. Już nie jeden się o niego ubiega, ale on zawsze mierzy wysoko. Tam będzie miał możliwość brania udziału w igrzyskach olimpijskich.- spojrzała na swojego męża z dumą
- No to gratulacje.- powiedziałam z uznaniem.
- Hej wszystkim.- przez drzwi weszła reszta zaproszonych.
- Hej.- wstałam i od razu rzuciłam się na Felixa i Alice, jako, że oni byli na przodzie.- Siadajcie do stołu, bo zaraz wszystko wystygnie.
- Hej mamo.- uśmiechnęła się Diana.
- Hej, kochanie.- przytuliłam ją, po czym odsunęłam się na długość ramion. - Ależ ty wyrosłaś.
- Dzień dobry strażniczko.- moją uwagę zwrócił jej towarzysz.
Był to dampir o ciemnych włosach i oczach. Mimo tak młodego wieku(15 lat), już było widać, że wyrośnie na przystojnego mężczyznę.
- Co tak oficjalnie? Mów mi Rose. A ty pewnie jesteś Ryan
- Tak... Rose.- uśmiechnął się niepewnie, po czym go przytuliłam.
- Masz coś dzisiaj bardzo dobry humor.- zaśmiał się mój ukochany, przytulając mnie od tyłu.
- A jak mam nie mieć, skoro w końcu widzę nasze dzieci wszystkie razem. Proszę, siadajcie.- ostatnie słowa skierowałam do jeszcze stojącej pary.
Po rosole przyszedł czas na drugie danie, jakim była kaczka z warzywami w miodzie. Wszyscy szybko się najedli i tylko ja z Nastką wzięłyśmy dwie dokładki. Za każdym razem patrzyłyśmy na siebie przenikliwie. Przed deserem, postanowiliśmy trochę odpocząć. Uznałam, że to najlepsza chwila. Złapałam Dymitra za rękę i wstaliśmy.
- Korzystając z okazji, że jesteśmy tu wszyscy razem, chcieliśmy coś ogłosić.
- Tak się składa, że my też.- Anastazja również się podniosła, razem z Jack'em.
Zapadła miedzy nami cisza. Czekałam, aż dokończę, ale chyba uznali, że my mamy pierwsi. Musieli pomyśleć tak samo, bo koniec końców, powiedziałyśmy to jednocześnie.
- Jestem w ciąży.
Niewiem co napisać... Porostu szczena mi opadła
OdpowiedzUsuńWeny życzę.
ROSE JEST W CIĄŻY?! Tego się nie spodziewałam! Aż nie wiem co powiedzieć 😂 czekam na następny rozdział i życzę weny ❤❤❤
OdpowiedzUsuńO ja pierniczę! Co tu się wyraaaaaaaaaaaabiaaaaaa!
OdpowiedzUsuńRose w ciąży?! Ile ona ma już wg lat?
18 + 12 = 30 + 5,5(?) + hmmmm... 3? = 38?
To nie było by tak źle.
Nwm pogubiłam się w tych wszystkich latach xD