Strony

wtorek, 23 maja 2017

ROZDZIAŁ 78

Musieliśmy to zrobić jeszcze dzisiejszego dnia, bo już nie mogę siedzieć przez kilka godzin w pokoju, żeby spać, zamawiać ludzkie jedzenia i nie przychodzić na karmienie strzyg. A Oscar nam nie pomoże, ponieważ wypuściliśmy go po kryjomu podczas przeprowadzki. Tutaj strzygi nie tolerują ludzi pod własnym dachem. No chyba, że martwych. Przez całą noc przeglądaliśmy dokumenty. Żeby było śmiesznie, gdy przejęłam władzę, wprowadziłam oryginalny styl pisania raportów i przed dwie godziny musiałam uczyć męża rozczytywać się z tego.
- Czemu nie możemy najpierw zniszczyć strzyg?- nie mógł zrozumieć mojej decyzji.
- Jak sam powiedziałeś, nie mamy szans w walce, więc załatwimy to bez przelewu krwi.- powiedziałam, pochylając się nad jedną z kartek, która mnie niesamowicie zainteresowała.- Co jest... Kurwa!
- Co się dzieje Roza?- spytał zmartwiony Rosjanin.
Popatrzyłam z niedowierzaniem na teczkę przede mną. Na jej wierzchu było napisane wielkimi literami "DWÓR". Zaczęłam ją przeglądać, a z każdą przerzuconą kartką czułam, że robię się bardziej blada. Już nawet nie musiałam mieć makijażu, aby strzygi wzięły mnie za swoją.
- Cholera!- usłyszałam ukochanego zaglądającegomi przez ramię.
W środku były dokładne plany Dworu, tunelu ewaluacyjnego z komnaty królowej, zaznaczone zamaskowane wejście do bunkra królewskiego. Mieli wszystko. Po datach można zobaczyć, że planują to od kilku lat. Są tu wszystkie rozpiski ataków, jak odwrócić uwagę strażników i z jakich rejonów zbiorą strzygi. Przy każdej był numer telefonu do przywódców. Doborze się składa.
- Choć! Myślimy to załatwić.- natychmiast wstałam.
- Co?! Gdzie?!- były strażnik był zdezorientowany.
- Jak to gdzie? Do gabinetu. Najpierw ich ochrzanię, że od początku mi o tym nie powiedzieli, a później każę sprowadzić jak największą liczbę strzyg tutaj.
Już miałam iść do wyjścia, kiedy poczułam uścisk na nadgarstku i zostałam zmuszona, aby odwrócić się przodem do Dymitra.
- Ja wciąż nie wiem, do czego ty dążysz. Czemu ma być ich jak najwięcej? Jak bez rozlewu krwi zmierzasz ich pokonać? Czemu nie chcesz mi powiedzieć? Nie ufasz mi?- w jego oczach zobaczyłam ból.
- To nie tak.- zagryzłam wargę.- Po prostu wolę żebyś mi zaufał. Ten jeden raz chcę cię zaskoczyć, żebyś był ze mnie dumny.
- Ależ Roza.- złapał mnie za policzki tak, że patrzeliśmy sobie w oczy.-Ja jestem z ciebie dumny. Dumny, że mam tak mądrą, sprytną, utalentowaną, pojętną i piękną żonę. I że jesteś tylko moja, że wybrałaś mnie.
Wzruszyło mnie jego wyznanie. Jednak nie dal mi dojść do słowa, przybliżając się do moich ust. Oddałam pocałunek, zarzucając mu ręce na kark, za to jego dłonie przeniosły się na moją talię. Po chwili odsunęliśmy się od siebie.
- Ja tiebia liubliu Roza.- szepnął patrząc mi głęboko w oczy.
- Ja tiebia toże liubliu tovarishch.- westchnęłam z wielkim uśmiechem.- Miło mi słyszeć, że jestem twoim powodem do dumy. Ale i tak daj mi się wykazać. Teraz ty będziesz tym, którego wciągnięto w wir wydarzeń i który nie ma pojęcia, co go czeka.
- Jeszce mi powiedz, że nie podobają ci się moje niespodzianki.- oburzył się mój mąż.
- Z Tobą wszystko jest wspaniałe.- uśmiechnęłam się szeroko, co odwzajemnił.- A teraz chodź. Nie mamy czasu do stracenia.
Już bez ociągania poszedł za mną. Jak burza wparowałam do gabinetu, zarzucając na biurko, z hukiem teczkę. Strzygi podskoczyły. Poderwały się z miejsc, patrząc wystraszone, to na mnie, to na papiery.
- Wielmożna Pani...- zaczęła Wiktoria.
- Stul pysk!- warknęłam.- Czemu nikt mi o tym nie powiedział?
Milczeli pod moim wrogim spojrzeniem.
- No bo Pani i tak to wzięła i nie było chyba potrzeby...- odezwał się w końcu Dorian.
- NIE BYŁO POTRZEBY?!- wydarłam się, podchodząc w sekundę do strzygi i łapiąc go za gardło.- Organizujecie największą akcję stulecia i NIE BYŁO POTRZEBY?! Kurwa, jak się pytam, co się dzieje, to chcę wiedzieć co się dzieje.- puściłam go i wróciłam do swojego biurka.- Możecie łaskawie powiedzieć mi chociaż, skąd to wszystko wiecie?
Opadłam na fotel i odwróciłam się przodem do nich.
- Od Olivera.- oznajmiła Lucy.- Tego strażnika, którego kazałaś przebudzić po akcji złapania Wielmożnego Pana.- wytłumaczyła, widząc moje pytające spojrzenie.
Odetchnęłam głęboko i podniosłam się. Wyciągnęłam z teczki kartkę z namiarami reszty zamieszanych w to.
- Dymitr, czy ty o tym wiedziałeś?- zapytałam słodko.
- Nie.- zmierzył resztę chłodnym spojrzeniem, a oni przełknęli głośno ślinę.
- Przed wschodem słońca, mają się tu wszyscy znaleźć.- podałam kartkę Katrinie.- Wszyscy, nie tylko przywódcy. Ma tu być jak najwięcej strzyg. A o 12 w południe spotkamy się w auli.
- Zmieszczą się?- spytała niepewnie Wiki.
- Najwyżej kobiety przyjmą do pokojów kilku panów, a mężczyźni panie. 
Elita uśmiechnęła się. Zboczeńcy jedni. Katrina wzięła ode mnie rozpiskę, a my wyszliśmy.

4 komentarze:

  1. Uuuuu będzie grubo. Już nie mogę się do. Super rozdział. Czekam na następny i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rose tak pięknie udaje strzygę 😍😍 nie wiem czemu, ale najprawdopodobniej jest ze mną cis nie tak, bo lubię, kody Romitri jest wśród strzyg. I kiedy udają, że są bezduszni stworami i odzywają się do siebie tak chłodno. Jednak na pewno jest ze mną coś nie tak. 😂😂 ale, ale... Atak na Dwór?!!!! Jak to tak?! Dobrze, że Rose miała tą teczkę... Ufff... Czekam na następny i życzę weny 💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  3. Upszejmie prosze o zebranie sie w sobie zaczęcie pisac dalej

    OdpowiedzUsuń