Strony

niedziela, 2 kwietnia 2017

ROZDZIAŁ 38

Następnego dnia, z samego rana wyruszyliśmy do rodziców Jack'a. Znowu. Teraz staliśmy przed drzwiami, czekając aż ktoś je otworzy. Po chwili zostałam uwięziona w silnym uścisku Ashley.
- Tak bardzo za wami tęskniłam.- przeniosła się do syna i go także zamknęła w ramionach.- Wchodźcie dzieciaki.
Wytarłam czarne półbuty i przekroczyłam próg. Miałam na sobie białą sukienkę do kolan, rozszerzającą się u dołu, z czarnymi wzorami i pasem falbanki na dolnym brzegu. Stanęłam przed ojcem chłopaka. Wziął wdech i przywołał na twarz nie szczery uśmiech. Chociaż próbował być miłym. Sama zmusiłam się do uśmiechu.
- Miło, że przyjęliście nasze zaproszenie.- odezwała się kobieta.- A teraz siadajmy do stołu, bo jedzenie wystygnie. Mam nadzieję, że będzie ci smakować skarbie.
- Zjem wszystko, co dostanę.- odpowiedziałam miło.
Poszliśmy do jadalni, gdzie stał zastąpiony stół taki jak ostatnio. Nie wiedziałam gdzie się podziać, więc czekałam aż państwo domu zajęli miejsca. Jesse u szczytu stołu, jego żona na prawo od niego, a Jack po lewej. Już pewniejsza usiadłam koło ukochanego. Po chwili podali duszoną kaczkę w jabłkach.
- Smacznego.- powiedziałam kulturalnie.
Wszyscy mi odpowiedzieli. To znaczy mam taką nadzieję, bo mężczyzna tylko coś mruknął. Jedzenie było znakomite, więc dość szybko opróżniłam talerz i wzięłam dokładkę. Zauważyłam, że Ashley patrzy na mnie z radością, a Jack z dumą i lekkim rozbawieniem. Jednak lekko peszył mnie uważny wzrok jego ojca.
- Wolniej kochanieńka, bo deseru nie zmieścisz.- zachichotała kobieta.
- Spokojnie. Moi rodzice dość dużo jedli, nawet jak na dampiry, a ja z bratem odziedziczyliśmy to po nich. Jednak Diana jest bardziej wybredna.- westchnęłam,udając zawiedzenie.
Po chwili obie się zaśmiałyśmy. Cieszę się, że udało mi się znaleźć wspólny język z blondynką. Teraz jeszcze muszę przekonać do siebie jej męża. Na szczęście to on wykonał pierwszy krok.
- A powiedz mi Anastazjo, czym się interesujesz? Po za walką i treningami, oczywiście.- spytał, opierając głowę na załączonych dłoniach z łokciami opartymi o stół.
- Bardzo ciekawią mnie wilki. Ich anatomia, sposoby żywienia, hierarchia czy zachowanie w watasze. Wiedział pan, że łączą się w pary na kilka lat?
- Interesujące.- zmrużył oczy.- Powiedz mi o nich coś jeszcze.
Od razu speszyłam się pod jego spojrzeniem.
- A co tam wiele gadać. Nie mam na tyle czasu, aby wgłębić się w ten temat i pewnie tak jak zainteresowanie mamy, pójdzie w odstawkę.- wzruszyłam ramionami.
- A czym niby twoja matka mogła się interesować?- prychnął starszy Zekols, za co został trzepnięty przez żonę.
- Myli się pan. Dampiry służą moroją z poczucia obowiązku. Ale gdyby tak nie było, prawie niczym by się nie wyróżniały od innych. Tak samo mają uczucia, pragnienia, ambicje, zainteresowania. Ale jesteśmy świadomi, że nic z tego nie wyjdzie, bo najważniejsi są moroje.
- To smutne.- zauważyła Ashley.
- Normalna kolej rzeczy.- przestałam grzebać widelcem w talerzu i dokończyłam kruche mięso.
- To co z tym deserem mamo?- przerwał ciszę mój ukochany.
- A tak!- kobieta klasnęła dwa razy.
Po chwili zabrano nam danie, a podano ciasta. Było w czym wybierać. Kubki zamieniono na filiżanki i postawiono trzy dzbanki, w tym jeden ze śmietaną.
- Kawa, czy herbata?- spytała pani domu.
- Herbata.- odpowiedziałam równocześnie z moim chłopakiem.
Spojrzeliśmy na siebie, patrząc sobie głęboko w oczy z uśmiechami, a on złapał mnie za rękę i ją ścisnął.
Reszta obiadu minęła w naprawdę milej atmosferze. Blond włosy mężczyzna bardzo się zainteresował moim życiem i jak to naprawdę jest z dampirami, bez tych wszystkich plotek. Na początku podchodził do tego sceptycznie, ale z czasem uświadomił sobie swój błąd i zrobiło mu się głupio. Mam dziwne wrażenie, że przekonałam go do dampirów. Na końcu nawet z nami żartował i się śmiał. Może wcale nie jest tak zły, jak wszyscy mówią? Po dwóch godzinach postanowiliśmy już wracać, ponieważ muszę zdążyć na zajęcia z bratem i Karp. To znaczy, tylko ja o tym wiem. Jeszcze nie powiedziałam prawdy Jack'owi. Trochę boję się, jak zareaguje, choć jestem dobrej myśli. Kiedyś mu powiem. Nie dzisiaj, ale powiem, najwyżej w dzień moich urodzin. Pożegnaliśmy małżeństwo i wsiedliśmy do samochodu.
- Czemu to musi być tak daleko?-zaczęłam narzekać.
Nie cierpię jeździć samochodem, albo latać samolotami. Siedzenie w jednej pozycji jest okropne, a szkoła, Dwór i różne inne ważne miejsca morojów znajdują się na kompletnym zadupiu, więc bez samochodu ani rusz.
- Kochanie, jedziemy dopiero dziesięć minut. Jak chcesz, to się zdrzemnij. Obudzę cię na miejscu.
Posłuchałam go i oparłam się o szybę. Chwilę później już spałam.
- Nastka.- poczułam szarpanie.- Ej, siostra. Obudź się.
Przekręciłam się na drugi bok i przytuliłam do poduszki.
- Czego chcesz?- mruknęłam.
- Ja nic, ale ciocia Sonia może już...
- Cholera!- zerwałam się.- Chwila. A co ja robię we własnym łóżku, we własnym pokoju?
- Jak łóżko twoje, to chyba i pokój twój. Nie sądzisz?- Felix spojrzał na mnie cwanie.
- Dobra, skończ już te swoje filozofie. Zgaduję, że przyniósł mnie tu Zeklos.
- Da.- uśmiechnął się szeroko.- Zrobiłem wam słodkie zdjęcie.
- Chyba wolę go nie oglądać.
- Jest na głównej stronie szkoły.- wyszczerzył się.- Tak pięknie byłaś w niego wtulona. Jak mapka.
- Zajebię cię.- rzuciłam się na bruneta, a on zaczął uciekać.
- Nawet jak cię położył do łóżka, nie chciałaś go puścić.- śmiał się.- Musiał się położyć razem z tobą. To kiedy będzie sex.
Rzuciłam w niego ognistą kulą, ale on zrobił unik. Zaczęliśmy walkę na magię, a później wręcz. Usiadłam na nim triumfalnie.
- I jak zwykle, walkę wygrywa Anastazjaaaaa!- parodiowałam głos sędziego w boxie.
- Już nawet nie umiesz spać bez niego.- dalej się śmiał.- To jak nazwiecie swoje dzieci?
- Ty lepiej uważaj, żebym ci nie przypomniała, jak się zachowywałeś w stosunku do Alice. Ciągłe przytulanie, całowanie. Nawet na chwilę nie chciałeś dać jej spokoju. A teraz wstawaj i idziemy.
Podniosłam się i pomogłam tego dokonać bratu. Szybko się przebrałam w koszulkę w krótki rękaw oraz długie spodnie, uczesałam się, po czym poprawiłam makijaż i mogliśmy iść.

4 komentarze:

  1. Nastka i Felix są uroczy Haha ^°^
    Milo że ojciec Jack'a przekonuje sie do Rose...
    czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Może Pan Zeklos w końcu zmądrzał. Oby Nastka i Felix domu nie podpalili podczas "walki" ☺. Wspaniałe z nich rodzeństwo.
    Czekam na kolejny i pozdrawiam ☺☺☺

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Czekam na następny i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń