Strony

sobota, 4 marca 2017

ROZDZIAŁ 10

Następnego dnia Felix i Alice mieli rocznicę.
- Uspokój się.- westchnęła zniecierpliwiona, wygładzając bratu koszulę.- Znacie się od kołyski, a od roku wciąż chodźcie na randki. Czym ty się tak przejmujesz?
- Chcę, żeby było idealnie.- po raz tryldziesiąty poprawił muchę, patrząc na siebie w lustrze.- Jak wyglądam?
- Gdybym nie była twoją siostrą, powiedziałabym, że bosko.- trochę się rozluźnił.- Ale, że nią jestem, to powiem, że jak kretyn przed pierwszą randką.
- Dzięki siora.- rzucił mi gniewie spojrzenie.
- Wyluzuj się i oddychaj. Co może pójść nie tak?
- Może zaatakować nas horda strzyg?- uniósł jedną brew.
- Spytaj, czy nie widzieli tatusia.- parsknęłam śmiechem.
- To nie było śmieszne.- jednak nie powstrzymał kącików ust przed uniesieniem się.- No dobra, trochę było.
- Przecież dlatego będziecie obserwowani przez strażników.
- A jeśli coś jej się nie spodoba, a..albo nie będzie chciała iść ze mną do łóżka.- wciąż się zaręczał.
- Wieczór będzie udany, zapewniam cię. A co do drugiego, to po prostu dasz jej więcej czasu. Pierwszy raz kobiety, musi być dla niej wyjątkowy. To poważna decyzja, którą musi podjąć sama, bez nacisku osób trzecich.
- Masz rację. Jestem kretynem.
- Jesteś zdenerwowany. A teraz sio! Bo się spóźnisz.- kopnęłam go kolanem w tyłek dla rozpędu.- Na szczęście.- odpowiedziałam, gdy odwrócił się zaskoczony.
Pokręcił ze zrezygnowaniem głową i wyszedł. Pół godziny później wpadli do mnie przyjaciele. Akurat czytałam książkę na sofie w salonie. Nagle poczułam na sobie jakiś ciężar.
- No hej.- opuściłam książkę i spojrzałam w radosne oczy Asha.- A gdzie zgubiłaś brata?
- Hej.- z rzuciłam go z siebie.- po pierwsze, zabieraj swoją tłustą dupę ze mnie. Felix poszedł z Alice na ich rocznicę.
- Nic dziwnego, że nigdzie nie można jej znaleźć.- zaśmiała się Rozi.
- Uuuu... Mają jakieś gorące plany?- spytał Tomas ze zboczonym uśmieszkiem.
- A wyobrażasz sobie Felixa bez sexu?- spytałam.
- Przez ten związek, albo dzięki niemu, trochę się zmienił. O...oczywiście tylko na dobre.- uniósł ręce w obronnym geście, widząc moją brew, szybującą do góry.
- Zmieniając temat.- Oliwia usiadła na końcu sofy, przy moich stopach.
Podniosłam się do siadu, opierając nogi na ciemnowłosym, leżącym wciąż na podłodze.
- Nie za wygodnie?- przerwał jej dampir na dole.
- Nie. Dzięki, że pytasz.- wyszczerzyłam się do niego.
- Zmieniając temat.- spróbowała jeszcze raz.- Wpadliśmy na pomysł, aby iść do baru z twoim wujostwem.
- Właśnie.- poparł ją mój podnóżek.- Trzeba opić przydziały.
- Ja tam za wiele do opijania nie mam.- westchnęłam.
- Ja też.- przyznała dampirzyca obok mnie.- Ale i tak nam się należy.
- Właśnie dzieciaki.- między nami pojawiła się głowa wujka Pawki.- Przyda wam się trochę relaksu. Ash, co ty tam robisz?- spojrzał zdziwiony na naszego przyjaciela.
- Dzień dobry, proszę pana. A tak sobie leżę na podłodze. A co u pana?- uśmiechnął się miło, na co parsknęliśmy śmiechem.
Wujek tylko pokręcił zrezygnowany głową, prostując się.
- No dobra. Macie jakieś...- spojrzał na zegarek.
- Dwie godziny.- nie czekając na odpowiedz, złapałam dziewczyny i pognałam na górę.
W pokoju otworzyłam szafę i zaczęłam przeglądać sukienki. Kilka było od mojej mamy, bo się obie mieściłyśmy, ale ona nigdzie nie wychodziła i uznała, że mi się bardziej przyda. Szybko pochwyciłam błyszczącą, zieloną bez ramiączek. Dziewczyny otworzyły swoje torby. Oliwia miała ze sobą ładną, niebieską, również bez ramiączek, z falbanką na dole, Rozi różową na cienkich ramiączkach i z kokardką na boku, a Felicja fioletową, w rękaw trzy czwarte i białą koronką naszytą na jej dolną część. Szybki się przebrałyśmy, wcześniej każda biorąc prysznic. Uczesałyśmy się i pomalowałyśmy nawzajem, więc, po założeniu kurteczek, byłyśmy gotowe kwadrans wcześniej.
- No no...- chłopcy zagwizdali na nasz widok.
- Och, dziękujemy.- udawałyśmy zawstydzenie, po czym wybuchłyśmy śmiechem.
Oni również się przegrali w różne koszule i spodnie z dziurami.
- Super wyglądacie.- do pokoju weszli wujek z ciocią.- A teraz sio do samochodu i zapiąć pasy.
- Tak jest!- zasalutowaliśmy i wybiegliśmy z domu, kłócąc się, kto gdzie siedzi. W końcu ja usiadłam za środku, pomiędzy Ashem, a Oliwią, a za nami Rozi z Felicją i Thomasem. Po godzinie byliśmy przed klubem. Ochroniarze to strażnicy i rozpoznając córkę królowej, jak zawsze nas wpuścili bez tej wielkiej kolejki. Usiedliśmy przy naszym stałym stoliku pod ścianą.
- Kto co chce?- spytała ciocia.
Nie miała wobec nas ograniczeń, tak jak mama. Obie w naszym wieku umiały przesadzić z alkoholem i zdawały sobie sprawę, że nawet jak nam zakażą, to i tak znajdziemy sposób. Mogę nas zabrać do klubu, lub gdzie indziej na coś mocnego, ale był jeden warunek. Zakaz picia na terenie akademii. Ale nam to nie przeszkadzało. Co tydzień kupowaliśmy trzy skrzynki Coli i to nam wystarczyło. Byliśmy świetnym przykładem, że dobrze można się bawić i bez nadmiernych procentów. Każdy podał swoje ulubione drinki i pogrążyliśmy się w rozmowie. Zazwyczaj pierwsza kolejka była najdroższa, a później to było nam już obojętnie. Ale dzisiaj mi wystarczył sok z wódką. Pomału sączyłam napój, co chwilę wybuchając śmiechem z przyjaciółmi. Zaczęłam się rozglądać po sali. Wszędzie było mnóstwo ludzi. Przy barze, moją uwagę zwróciła blondynka w czerwonej, obcisłej sukience. Coś mi nie pasowało. Obok zobaczyłam... Nie! To nie możliwe. Aż w takie przypadki nie wierzę. Flirtowała z kompletnie pijanym Jack'em. Nagle w jasnym świetle zauważyłam czerwony błysk w jej oczach. Cała się spięłam.
- Nastka, słuchasz mnie?- spytała Oliwia.
- Tak, tak. Wiecie, ja na chwilę idę do toalety.- zaczęłam się podnosić.
- Uważaj na siebie.- wujek spojrzał na mnie troskliwie.
- Może pójdę z tobą.- Ash zaczął się podnosić.
- Nie!- zaprotestowałam szybko, a reszta spojrzała na mnie zdziwiona.- To znaczy, nie musisz. Umiem sobie poradzić. Zaraz wrócę.
Wzięłam swoją kopertówkę i poszłam blisko baru, ukradkiem przyglądając się parze.
- Hej mała.- usłyszałam obok siebie.- Postawić ci może coś na ochłodę, bo mi aż się gorąco zrobiło, gdy Cię zobaczyłem.
Zarywał do mnie nawet przystojny, ale chamski facet.
- Nie, Dzięki. A teraz spadaj.- powiedziałam stanowczo, patrząc mu prosto w oczy.- Wyjdziesz stąd, pójdzie do domu i jeśli czeka tam na ciebie twoja dziewczyna, rano powiesz jej o wszystkich swoich zdradach, nawet tych, których nie pamiętasz.
Chłopak patrzył na mnie jak zahipnotyzowany, a później uśmiechnął się rozmarzony i jakby nigdy nic wyszedł. Jeśli to zniszczy jego związek, sam będzie sobie winien. A jeśli jest czysty... co ja gadam? Przed chwilą mnie chciał gdzieś zaciągnąć. Uwielbiam moc wpływu. Ponownie odwróciłam się do przodu. Przechodząc koło podopiecznego i jego towarzyszki, przejrzałam się jej dyskretnie. Nawet nic nie zauważyła, zajęta podrywaniem chłopaka. Teraz nie miałam żadnych wątpliwości. To była strzyga.

5 komentarzy:

  1. Czy Ty się dobrze czujesz? Przerwać w takim momencie to zbrodnia i kara dla nas, a przecież Cię kochamy, czytamy i komentujemy.
    Pójdziesz do piekła za takie coś.
    Życzę weny i czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie to nie wiem jak skomentować ten rozdział. Cały czas jestem wściekła za to, że ośmieliłaś się coś zrobić Rose, ale z drugiej strony ta dziewczyna... Dziewczyna=strzyga. Strzyga=informacje. Informacje=.....Dimka!!!! Szybko następny!!!!!!! Życzę weny.💖💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuu zaczyna się robić ciekawie. Super rozdział. Czekam na następny i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie powiem ciekawie się zapowiada. Nastka do boju!!! Sprowokuj tą jęde najlepiej pocałunkiem :D No dobra nic więcej nie mówię i czekam na następny.
    PS.Sorry że tak późno komętuje ale nie mogłam wybacz.
    ~G&G~

    OdpowiedzUsuń
  5. No dobra już jakis kierunek nabiera akcja czekam na kolejny zycze weny
    `ksz`

    OdpowiedzUsuń