Strony

piątek, 17 lutego 2017

ROZDZIAŁ 392

- Kiedy moglibyśmy zobaczyć się z dziećmi.- spytała przy śniadaniu.- Stęskniłam się za tymi rozrabiakami i Lili.
- Oni za tobą też. Ciągle tylko " kiedy mama wróci? A czemu do niej nie pojedziemy?"- uśmiechnął się, a mi zrobiło się ciepło na sercu.-Ale czy jesteś gotowa?
- Gdybym nie była, nie chciałabym widzieć ich na oczy.
To cudowne uczucie mieć dzieci, które cię kochają i za tobą tęsknią, nawet jak znikasz na parę godzin. Są od ciebie całkowicie uzależnione, a ty nie widzisz świata po za nimi. To cudowne doświadczenie. Cieszę się, że je mam.
- A jak Lili? Musiała to bardzo przeżyć.- zmartwiłam się.
- No to prawda. Ale bardzo mi pomogła. Wiesz co mi najbardziej utkwiło w pamięci?- patrzyłam na niego wyczekująco.- Gdy uciekaliśmy z domu do samochodu, ona się opierała. Nieźle mi się dostało, za zostawienie cię tam. Powiedziała zdanie, które bardzo mnie wzruszyło. Mianowicie: "Straciłam już jedną mamę, nie chcę stracić kolejnej."- przez cały czas patrzył mi głęboko w oczy.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Ta słodka kruszynka traktuje mnie jak mamę. To... piękne. Poczułam pieczenie pod powiekami i po chwili na policzkach poczułam łzy. Naprawdę się wzruszyłam. Ona również jest dla mnie ważna. Szybko chwyciłam serwetkę, ale gdy podniosłam wzrok zamarłam. Dymitr nachylił się w moja stronę i starł mi łzy dłonią. Wtuliłam się w nią.
- Dobrze, że się dziś nie pomalowałam.- uśmiechnęłam się, osuszając oczy.
- Dla mnie to w ogóle głupota. I bez tej warstwy tapety wyglądasz olśniewająco.
- Dziękuję.
Gdyby ktoś patrzył na nas z boku, na pewno uznałby, że jesteśmy piękną parą na urlopie, a nie małżeństwem z dwuletnim stażem, dwójką, a nawet trójką dzieci, zmagającym się z wyrzutami sumienia i mrokami przeszłości.
- A wracając do naszej rozmowy...
- A tak!- na nowo wrócił do swojej pozycji.- Możemy wyjechać w każdej chwili.
- Ale po co od razu wyjeżdżać. No wiesz, urlop nam się przyda. A zwłaszcza rodzinny.- zauważyłam.
- Mogę coś na to poradzić.- mój mąż oparł się o krzesło, wrzucając na talerz serwetkę, którą chwilę wcześniej wytarł sobie twarz.
- Na to liczyłam.
Wstałam i podeszłam do niego kobiecym krokiem. Nachyliłam się, całując go w policzek i ruszyła do hotelu. Po chwili strażnik dogonił mnie, po czym złapał za ramię i przyciągnął do siebie tak, że uderzyłam w jego tors.
 - A dokąd to się pani wybiera.- spytał, przesuwając dłonie na moje biodra.
- Chętnie zaczerpnęła bym kąpieli słonecznej, a do tego potrzebny mi strój kąpielowy. Chyba, że znasz jakaś plaże dla nudystów z przystojnym ratownikami.- droczyłam się z nim.
- Przykro mi, ale nie posiadam takich informacji. Jednak znam miejsce, gdzie będziesz mogła opalać się topless, ze mną jedynym, jako ratownik.
- Uważasz, że jesteś dość przystojny?- spytałam z figlarnym uśmieszkiem.
- Tak. I nie będzie tam żadnych zboczeńców, gapiących się bezprawnie na moją kobietę.
- Patrzeć na świat nikomu nie zabroniono.- zauważyłam.
- Roza, nie przeginaj, bo jedyna twoja kąpiel będzie w naszej wannie.- pogroził.
Poddałam się i ruszyłam za nim do hotelu. Przypomniałam sobie, że nie may żadnych strojów kąpielowych. Otworzyłam szafę w poszukiwaniu czegoś na zastępstwo i wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy zobaczyłam nasze rzeczy, których wcześniej nie było.
- Poleciłem, żeby nam je przywieźli.- wytłumaczył mój ukochany, widząc, że od 5 minut wpatruję się w otwartą szafę.
Wzruszyłam ramionami i wzięłam niebieskie bikini z jaśniejszymi kółkami i dwoma metalowymi pierścieniami po obu stronach bioder. Na to założyłam białą, zwiewną sukienkę do kolan, na ramiączkach, a do tego białe sandały z korkowym spodem. Po chwili z łazienki wyszedł Rosjanin z niebieską koszulką na ramiączkach, idealnie przylegająca do jego umięśnionego brzucha i beżowych sportach. Wziął torbę i spakował tam ręczniki, mleczko do opalania, komórki i oczywiście jakiś swój western. Jednak pamiętając nasz miesiąc miodowy, wzięłam pierwszą lepszą książkę z półki, która nie była westernem i wcisnęłam mu przez ramię. Wyciągnął ją i spojrzał na tytuł.
- Będziesz czytać "Intruza"?- spytał, pokazując mi czarną okładkę z połową twarzy ze szczególnym zbliżeniem na oko.
- Książka jak każda inna.- wzruszyłam ramionami.
- Z nimi jest jak z kobietami.- uznał, wkładając lekturę do torby.- Z wierzchu niby wszystkie takie same, ale jak się wgłębisz w jej treść, zobaczysz, że każda jest inna.
Ruszyliśmy do wyjścia. Po drodze Bielikow sięgnął po dwa słomiane kapelusze z czego jeden założył mi na głowie. Ja za to wzięłam nam okulary przeciwsłoneczne.
- Mam nadzieję, że dziewczyn nie zmienisz za każdym razem, gdy poznasz ich historię.
- Staram się z każdą dobrą zachować kontakt, ale tylko jedna zostanie ba zawsze bliska memu sercu.- objął mnie ramieniem, a ja się w niego wtuliłam.
Po wyjściu skierowaliśmy się na plażę. Przy samym jej początku, zajęłam buty i rozkoszowałam się ciepłem małych drobinek piasku pod stopami. Jednak zamiast w stronę fal, szliśmy środkiem, wzdłuż wody. Ziarenka zaczęły mnie parzyć, kiedy zobaczyłam średniej wielkości budkę. Z ulgą stanęłam na drewnianym podejście przed nią i przeczytałam szyld, ogłaszający, że jesteśmy w wypożyczalni. Dymitr wymienił się uściskiem dłoni i kilkoma zdaniami z jakimś chłopakiem, około dwudziestu dwu letnim. Co mnie zaskoczyło, nie był to ani angielski, ani rosyjski, a mój mąż nawet się nie zająknął. Po chwili opalony blondyn wrócił do środka budki.
- Kiedy przestaniesz ukrywać swoje talenty Towarzyszu?- spojrzałam na niego, opierając się o ścianę budynku ze skrzyżowanymi rękoma.
- Nie przeczytałabyś książki, gdybym zdradził ci jej fabułę.- uśmiechnął się cwanie.
- Prędzej, niż gdybyś wyrwał z niej kilka stron.- odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę wody.
Poczułam ulgę, gdy chłodna fala obmyła mi nogi. Zamknęłam oczy, rozkoszując się zapachem i dźwiękami oceanu. Nagle ktoś wziął mnie w ramiona jak pannę młodą. Otworzyłam natychmiast oczy.
- O nie, nie, nie! Nie rób tego! Bielikow! Postaw mnie na ziemię, przy plaży.- krzyczałam, kiedy coraz bardziej oddalał się od brzegu.
- Nie muszę wyrywać kartek. Wystarczy, że zrobię zaskakujący zwrot akcji.- uśmiechnął się cwanie i mnie wypuścił.
W ostatniej chwili nabrałam powietrza, przed tym jak cała znałam się pod wodą. Stanęłam na piaszczystym dnie, wynurzyłam się, cała opierając wodą. Usłyszałam śmiech strażnika i rzuciłam się na niego. Chwilę się goniliśmy i bawiliśmy w wodzie, uśmiechając się szeroko.

2 komentarze:

  1. Ooo "Intruz" 😍 kocham tą książkę. No nie tak jak AW ale też kocham. A co do rozdziału: jak cudownie. Plaża, słońce, ciepło i Dymitr. Czego więcej chcieć? Czekam na następny i życzę weny! 😍😍😍😍💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak fajnie też bymam chętnie tak ugrzała się w słoneczku. Super rozdział. Lecę czytać następny.

    OdpowiedzUsuń