Strony

czwartek, 11 sierpnia 2016

ROZDZIAŁ 218

Jeszcze chwilę rozmawialiśmy z moim przyjacielem, ale później musiał już iść. Nie chciał pieniędzy. Powiedział, że to na koszt firmy od samego kierownika.
- Nie wiedziałem Roza, że masz takie kontakty.
- Ja też nie, towarzyszu.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Może coś pooglądamy?-zaproponowałam.
- A co byś chciała?
- Nie wiem.
- Choć, pójdziemy coś wybrać, a później grzecznie spać.
- Ok.- zgodziłam się.
Dymitr pomógł mi wejść po schodach, a raczej mnie po nich wniósł.
- Roza tak bez żadnego oporu.- zdziwił się, gdy postawił mnie na ziemię.
- Przyzwyczaiłam się do tego, że lubisz mnie nosić. Po za tym, to by nie miało sensu. Chodźmy zobaczyć stan reszty pomieszczeń.- dodałam, ciągnąć go dalej.
- No dobra.- splótł nasze dłonie i poszliśmy "pozwiedzać".
Gdy wszystko sprawdziliśmy i pootwieraliśmy okna, żeby się przewietrzyło wracaliśmy do pokoju. Kiedy mijaliśmy łazienkę, wepchnęłam do niej męża i zamknęłam za nami drzwi.
- Co ty robisz?- spytał trochę niepewnie.
- Spokojnie nie zgwałcę cię.- Z szafki wyciągnęłam ręczniki i położyłam na pralce.- Pomyślałam, że skoro później mamy iść spać, to najpierw się wykąpiemy. Jak nie chcesz ze mną to ogol się, nie wiem ale nie mam zamiaru siedzieć tu sama.- zaczęłam się rozbierać.- Już zbyt wiele razy byliśmy sami.
- Masz rację.- poczułam na talii dłonie, a przy uchu ciepły oddech.
Ukochany lekko ugryzł jego płatek, następnie zszedł pocałunkami na moją szyję. Odchyliłam z jęknięciem głowę, dając mu lepszy dostęp. Zadrżałam, gdy jego palce zaczęły głaskać skórę pod moją bluzką. Z łatwością ją zdjął i odwrócił mnie przodem do siebie. Złączył nasze usta w pełnym namiętności pocałunku. Nie chcąc być gorszą, szybko odkryłam jego ciało do pasa w górę. Jęknął mi w usta, gdy dotknęłam twardego torsu. Zaczęłam rozpinać mu spodnie. Wtedy złapał za moje nadgarstki.
- Czekaj Roza.
Popatrzyła zdziwiona jak odkręca wodę do dużej wanny i wychodzi. Nie wiedziałam, co o tym myśleć. Tak sobie poszedł. Czy wróci? Powinien. Powiedział, że mam czekać. Nie oszukałby mnie. Przecież to nadal mój towarzysz. Nagle drzwi się otworzyły, a przez nie wszedł Bielikow. Podszedł do wanny i wlał do wody płyn z butelki. Po łazience rozniósł się aromat wanilii. Następnie otworzył pudełko i rozrzucił płatki róż po całym pomieszczeniu.
- Ty to będziesz sprzątać.- powiedziałam kokietywnie, gdy wrócił do mnie.
- Dla chwili wspólnej przyjemności warto. To na czym skończyliśmy?- na nowo złączył nasze usta.
Gdy tylko pozbyliśmy się jego spodni i bokserek, posadził mnie na pralce. Nasze pocałunki stały się wolniejsze i delikatniejsze. Dymitr zmysłowo zsunął mi spodnie wolnym ruchem. Rozpalił mnie tym niemożliwie.
- Całuję lepiej od Nickolasa?- spytał między pocałunkami.
- Nikt jeszcze nie podniecił mnie samymi pocałunkami.- wydyszałam.
Na moje stwierdzenie, oczy mu zapłonęły pożądaniem. Palcami krążył wokół gumki od moich majtek. Ściąganie ich zajęło mu wieczność, a przynajmniej tak mi się wydawało. Gdy już oboje byliśmy nagusieńcy, oplotłam męża nogami w pasie i zarzuciłam mu ręce na kark. On za to chwycił mnie za uda i podniósł.
- Pewnie jestem ciężka.- zauważyłam.
- Najcenniejszy skarb mogę tonami nosić. Na szczęście ty jesteś o wiele lżejsza. Po za tym na schodach nie narzekałaś.- powiedział, patrząc mi głęboko w oczy.
- Jak ty to robisz, że nie dość, że mnie nie obraziłeś, to jeszcze skomplementowałeś? A na schodach nie byłam uczepiona ciebie, jak małpka drzewa.
Strażnik roześmiał się na moje porównanie.
- Moja najukochańsza małpka.- mruknął i wszedł ze mną do ciepłej wody.
Usiadł na dnie wanny, sadowiąc mnie na sobie. Sięgnął po żel do mycia i zaczął mnie myć. Nie wiem, skąd on to wszystko wziął, ale nie ważne. Zawahał się, gdy doszedł do moich piersi. Mył je wolno i delikatnie. Bardzo mnie to podniecało. Również złapałam mydło i wcierałam w ciało męża. On przysunął mnie do siebie,żeby mieć łatwiejszy dostęp do moich pleców. Przez cały czas patrzył mi w oczy. Na chwilę jego spojrzenie zjechało na usta. Oblizałam je i przygryzłam dolną wargę.
Jednak Bielikow nawet się nie poruszył. Pewnie sprawdza naszą wytrzymałość. Niestety ja nie mam zamiaru nic ćwiczyć, więc od razu się na niego rzuciłam. Nie odwzajemnił pocałunku, póki się na niego nie nabiłam. Gdy już znalazł się we mnie, otworzył szeroko oczy w szoku, jednak kiedy zaczęłam się poruszać, odpadł i całował mnie zachłannie. Nasze ruchy stały się odważniejsze, ale też delikatniejsze. Pp tym jak oboje doszliśmy, opadłam na męża.
- Roza...- mruczał mi do ucha, głaszcząc moje plecy i co jakiś czas składając pocałunek na czole.
Gdy nasze oddechy się unormowały, skończyliśmy się myć i spłukaliśmy pianę. Dymitr pierwszy wyszedł i się wywarł, a następnie osuszył ręcznikiem moje ciało. Delikatny materiał pieścił moją skórę, ale wolę, żeby zamiast niego był mój towarzysz. Ukochany złapał mnie pod kolanami i podniósł jak pannę młodą.
- Jeszcze umiem chodzić towarzyszu.- powiedziałam obojętnie.
- Ja tiebia liubliu Roza- rozczulił mnie tym wyznaniem
- Ja tiebia toże liubliu tovarishch.
Bez dalszych pretensji, dałam mu się zanieść do sypialni.
- Przypomina mi się jak pierwszy raz cię niosłem na rękach.- rozmarzył się Rosjanin.
- Wtedy co Wiktor złamał mi kostkę.- zaśmiałam się wymachując wspomnianą nogą.- I ten sam dzień, w którym uświadomiłam sobie, że Cię Kocham.
- Na prawdę?- pokiwałam głową, gdy delikatnie położył mnie na łóżku.- Ja to już wiedziałem po drugim treningu. Później coraz trudniej było mi udawać względną obojętność, czy zwykłe koleżeństwo do ciebie.
- Wiem. Zauważyłam.
- Wiedziałaś?- zdziwił się.
Położył się obok mnie i przed nami postawił laptopa.
- Gdy byłam w szpitalu po walce z Natalii miałam czas na poukładane sobie wszystkiego. To jak się o mnie martwiłeś, o wszystkim mówiłeś, patrzyłeś na mnie. I zdradziła cię słabość do moich włosów. I zabawne było twoje tłumaczenie po zdaniach, które ktoś obojętny zrozumiał jednoznacznie. A my wyczuwaliśmy w tym drugie dno.
- Na przykład?
- Przed wejściem do sklepu, gdy powiedzieli, że będziemy partnerami. Albo kiedy na jednym z treningów powiedziałeś, że mam niesamowite ciało.
- Obie rzeczy były prawdą. Ale docenić mogę to dopiero teraz.
- Wiesz, na samym początku myślałam, że zacząłeś mnie szkolić z litości, albo tego co mówiłeś o moim talencie i kobietach w służbie.
- Nigdy nie zrobiłbym niczego tylko z litości. Od samego początku mnie zaintrygowałaś. Byłaś inna. Nie wiem dlaczego, ale tak było. Od razu zawróciłaś mi w głowie.
- Czy to nie dziwne, w jakich okolicznościach można spotkać miłość?- wtuliłam się w ukochanego.
- To prawda Roza.- objął mnie mocniej ramieniem i pocałował w głowę.
W internecie znaleźliśmy jakiś niezły horror, ale niestety nie wytrzymałam do końca filmu i zasnęłam.

ROZDZIAŁ 217

Tak wiem, nie było mnie długo. Po prostu nie miałam internetu. Kocham was za te komentarze i za to, że pamiętacie o moim blogu. No dobra, macie mnie, chcę was przekupić. Dzisiaj będą dwa rozdziały, jutro nie wiem. Może dwa, może trzy. A później wyjeżdżam na prawie dwa tygodnie. Ale tak jak pisałam  wcześniej, wszystko nadrobię jak będę miała czas, dając po dwa dziennie. Jeśli nie to w roku szkolnym codziennie. A jak nadrobię, będzie co dwa, trzy dni. Kocham was.💖💖💖💖
___________________________________________________________
Nasz gość uśmiecha się do nas promiennie. Na Dymitra patrzy z podziwem.
- Strażniku Bielikow. Skinął głową z szacunkiem.- Piękna pani.- ucałował moją dłoń.
Mój mąż był trochę zdziwiony tym powitaniem.
- Ty Nicko się nigdy nie zmienisz.- stwierdziłam, pozwalając mu wejść.
Dopiero teraz mu się przejrzałam. Specjalnie poczochrane blond włosy, opadły na niebieskie oczy. Był morojem, więc miał bladą cerę. Twarz pociągła z lekkim, ledwie widocznym dwudniowym zarostem. Na sobie miał czasie jeansowe rurki, do tego bordowa koszulka i czarna, rozpięta koszula. W dłoni trzymał trzy pudełka z logiem pizzerii.
- Mam rację. Nie zmienisz się.- dodałam taksując go wzrokiem.
- Kiedyś ci się podobało.- udał smutnego.
- Radzę ci uważać. Mike już się do mnie dobierał ostatnio i nie skończyło się to dla niego dobrze.- powiedziałam, kładąc trzy poduszki na podłodze i siadając na jednej.
Mojemu mężowi to się nie spodobało. Pisnęłam cicho, gdy mnie podniósł, następnie usiadł na moim miejscu, a mnie posadził na sobie.
- No co ty gadasz?!- mój przyjaciel usiadł na przeciwko nas.- Wincenty?! Nie spodziewałbym się tego po nim.
- Ja też.- nagle mnie oświeciło.- Gdzie moje maniery. Skarbie,- odwróciłam głowę do ukochanego, po czym wskazałam dłonią naszego gościa.- To mój dobry przyjaciel, Nickolas. Nicko, chyba kojarzysz, Dymitra Bielikow.
- Oczywiście. To dla mnie wielki zaszczyt.- blondyn wyciągnął do nas rękę.
- Miło mi.- strażnik uścisnął mu dłoń.
- Ty też zbytnio się nie zmieniłaś. Kiedy idziesz do fryzjera?- spytał, otwierając pierwsze pudełko z pizzą.
- Oby nigdy.- usłyszałam cichy szept koło ucha.
- Na razie nie mam kiedy.- odpowiedziałam wymijająco i w ślad za chłopakami wzięłam kawałek jedzenia.
- No widzę, że plotki są prawdziwe.- Nico przeniósł wzrok na mój brzuch. Nic trudnego, skoro wyglądam jak beczka.
- Jakie plotki?- zmarszczyłam brwi.
- Z Dworu dochodziły pogłoski o tym, że jesteś w ciąży. Jeśli mogę spytać, z kim?
- Ze mną.- usłyszałam dumę w głosie Rosjanina.
- J...jak to?!- oczy blondyna otworzyły się szeroko.- Przecież to nie możliwe.
- Błagam, nie wnikaj.- nie chciałam wszystkim mówić o Lunie.
- No dobra.- skończył temat.
- A co u ciebie?- spytałam.
- Skończyłem szkołę i teraz pracuję na pełnym ekranie w pizzerii, tej co na wakacje, ale już zauważyłaś. Zbieram pieniądze na studia.
- A twoi rodzice? Nie mogą ci dać.
- Mogą, ale wolę sam na to zarobić. Gdy znajdę później dobrą pracę, kupię dom i zamieszkam tam z dziewczyną.
- Masz dziewczynę?- uśmiechnęłam się.
- Tak. Nie uwierzysz, ale chodzę z Charlotte.- był cały rozanielony.
- No nie mów. Pamiętam, że próbowałeś ją poderwać przez ostatni rok podstawówki i dwa liceum.- wspominałam.
- No trochę się zbliżyliśmy przez te trzy lata. Nawet nie wiesz jak nudno było w przerwach od szkoły bez twoich szalonych pomysłów. Pamiętasz, jak graliśmy w butelkę i kazałem ci zjeść robaka?
- To było w prawdę i wyzwanie, co siedzieliśmy na wierzbie nad jeziorem. Zrzuciłam cię do wody, za to wyzwanie.- roześmiałam się.
- Ale w końcu go zjadłaś.- powiedział z uznaniem.
- Bo nazwaliście mnie tchórzem. Później na gałęzi zostałam tylko ja i Lissa.
- Lissa zaczęła krzyczeć, że to nie ludzkie, a ty jej, że przecież nie jesteśmy ludźmi.- przypomniał.
- Było was więcej?- spytał mój mąż.
- Mieliśmy stałą ekipę. Ja, Lissa, Nicko, Ashley, Kevin i Monia. Właśnie, co u nich?
- Trochę się porobiło.- blondyn podrapał się po karku.- Ashley poszła na dziennikarstwo, Monia została kelnerką, a Kevin jej strażnikiem. Do tego, to dość delikatny temat, ale dampir został gejem.- nie patrzył na nas.
Otworzyłam szeroko oczy.
- Co?! Chcesz mi wmówić, że największy podrywacz w mieście interesuje się chłopakami?
Moroj pokiwał głową, jakby to była jego wina. Dymitr nie był zdolny do żadnego ruchu. Nawet jego ręce głaszczące mnie po brzuchu, zastygły.
- Nie no spoko.- powiedziałam po chwili.- Co kto lubi. Trzeba być tolerancyjnym.
- No to niezła musiała być ta "ekipa".- strażnik stoczył rozmowę na trochę bezpieczniejszy tor.
- Niezła?!- wykrzyknął oburzony Nicko.- Ciekawe czy tak byś mówił, gdyby w twojej paczce byli tylko dwaj chłopacy, w tym ty i cztery dziewczyny z Hathaway na czele. To było istne szaleństwo, a każdego dnia zastanawialiśmy się, czy dożyjemy jutra.
- Przynajmniej nie było nudno.- zauważyłam.
- Lepiej powiedz co u was, tak po za plotkami.
- No cóż. Znalazłam swojego ojca, a raczej on mnie znalazł i pomógł uciec z aresztu. Bo o oskarżeniach chyba słyszeliście?
- Tak.- przyjaciel sięgnął po kolejne pudełko z pizzą.- Ani przez chwilę nie wierzyłem, że to ty. Po pierwsze, nie zrobiłabyś tego. Po drugie, nawet jeśli, to nie zostawiłabyś tak dowodów. Było widać, że to jest ukartowane. Ale spróbuj coś przetłumaczyć tym arystokratom, a tylko bardziej cię udupiom.- warknął zły.
- Nie każdy z arystokracji. Lissa, Christian Ozera, Adrian Iwaszkow. Oni są dobrzy i uczciwi.- zauważyłam.
- No to trzy rody z dwunastu. Niekiedy sam wstydzę się swojego pochodzenia. Ten Dekret o związkach ledwo co przepuścili, a i tak nie wszyscy go popierają. A teraz mów, co jeszcze.
- Moim ojcem okazał się być niejaki Abe Mazur. Wpływowy Mafioza.
- Cholera!- przeklął pod nosem.- Głupi Kevin.
- O co chodzi?- zdziwiła mnie jego reakcja.
- Jak byliśmy mali, założyliśmy się, kim jest twój ojciec. Przez charakter padały różne odpowiedzi. Ja stawiałem na uczciwego właściciela firm, Monia na Gangstera, Ashley na szefa policji lub jakiegoś CIS, a Kevin na szefa mafii, prowadzącego jakieś ciemne interesy. Teraz każdy z nas wisi mu dziesięć dolarów.- nie był z tego zadowolony.
- I to wszystko wywnioskowaliście z mojego charakteru.- zaczęłam się śmiać.
- To nie fair. Kevin zawsze miał z tobą lepsze kontakty. Nawet gdy byliśmy razem.
Na ostatnie zdanie Rosjanin się spiął. Powierciłam się trochę na jego nogach, niby szukając wygodnej pozycji, a tak naprawdę dałam mu do zrozumienia, że teraz jestem z nim i nic tego nie zmieni. Zrozumiał.
- Byliśmy ze sobą tylko dwa miesiące wakacji i ograniczało się to do całowania na imprezach.- przypomniałam, żeby za dużo nie wspominał.
- I tak ty najlepiej całowałaś.
Teraz to mnie zaskoczył. Mojemu mężowi to stwierdzenie się nie spodobało. Ale nic nie zrobił. Oboje czekali na mój ruch.
- Wybacz ale ja znalazłam kogoś lepszego.- udałam smutek, a Nicko złapał się za serce.
- Ranisz mnie. Ktoś lepszy ode mnie?!
Zaśmiałam się.
- Kogo?- spytał mój ukochany.
- Ciebie głuptasie.- odwróciłam się i pocałowałam go w policzek.
Jego mina była bezcenna. Objął mnie ciasnej.
- Kocham Cię Roza.
- Wyglądacie na bardzo szczęśliwych. Ja nie jestem pewny co do Charlotte. Czuję, jakbym jej nie wystarczał.- zasmucił się.
- To zrób coś dla niej. Nie wiem. Kolację, zaproś na randkę. A przede wszystkim, szczerze porozmawiaj.
- Kochasz ją?- wspomógł mnie Bielikow.
- No jasne!- powiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- To walcz o nią i nie pozwól jej uciec. Troszcz się i pokaż, że ci na niej zależy.
Ja to powinnam zostać jakimś psychologiem. Ostatnio niczym innym się nie zajmuję, tylko pomagam komuś w sprawach sercowych.
- Dzięki.
Kończąc trzecią pizzę, opowiedziałam o Lili i zaręczynach moich rodziców. Bo o parze królewskiej to każdy słyszał.