Strony

czwartek, 11 sierpnia 2016

ROZDZIAŁ 217

Tak wiem, nie było mnie długo. Po prostu nie miałam internetu. Kocham was za te komentarze i za to, że pamiętacie o moim blogu. No dobra, macie mnie, chcę was przekupić. Dzisiaj będą dwa rozdziały, jutro nie wiem. Może dwa, może trzy. A później wyjeżdżam na prawie dwa tygodnie. Ale tak jak pisałam  wcześniej, wszystko nadrobię jak będę miała czas, dając po dwa dziennie. Jeśli nie to w roku szkolnym codziennie. A jak nadrobię, będzie co dwa, trzy dni. Kocham was.💖💖💖💖
___________________________________________________________
Nasz gość uśmiecha się do nas promiennie. Na Dymitra patrzy z podziwem.
- Strażniku Bielikow. Skinął głową z szacunkiem.- Piękna pani.- ucałował moją dłoń.
Mój mąż był trochę zdziwiony tym powitaniem.
- Ty Nicko się nigdy nie zmienisz.- stwierdziłam, pozwalając mu wejść.
Dopiero teraz mu się przejrzałam. Specjalnie poczochrane blond włosy, opadły na niebieskie oczy. Był morojem, więc miał bladą cerę. Twarz pociągła z lekkim, ledwie widocznym dwudniowym zarostem. Na sobie miał czasie jeansowe rurki, do tego bordowa koszulka i czarna, rozpięta koszula. W dłoni trzymał trzy pudełka z logiem pizzerii.
- Mam rację. Nie zmienisz się.- dodałam taksując go wzrokiem.
- Kiedyś ci się podobało.- udał smutnego.
- Radzę ci uważać. Mike już się do mnie dobierał ostatnio i nie skończyło się to dla niego dobrze.- powiedziałam, kładąc trzy poduszki na podłodze i siadając na jednej.
Mojemu mężowi to się nie spodobało. Pisnęłam cicho, gdy mnie podniósł, następnie usiadł na moim miejscu, a mnie posadził na sobie.
- No co ty gadasz?!- mój przyjaciel usiadł na przeciwko nas.- Wincenty?! Nie spodziewałbym się tego po nim.
- Ja też.- nagle mnie oświeciło.- Gdzie moje maniery. Skarbie,- odwróciłam głowę do ukochanego, po czym wskazałam dłonią naszego gościa.- To mój dobry przyjaciel, Nickolas. Nicko, chyba kojarzysz, Dymitra Bielikow.
- Oczywiście. To dla mnie wielki zaszczyt.- blondyn wyciągnął do nas rękę.
- Miło mi.- strażnik uścisnął mu dłoń.
- Ty też zbytnio się nie zmieniłaś. Kiedy idziesz do fryzjera?- spytał, otwierając pierwsze pudełko z pizzą.
- Oby nigdy.- usłyszałam cichy szept koło ucha.
- Na razie nie mam kiedy.- odpowiedziałam wymijająco i w ślad za chłopakami wzięłam kawałek jedzenia.
- No widzę, że plotki są prawdziwe.- Nico przeniósł wzrok na mój brzuch. Nic trudnego, skoro wyglądam jak beczka.
- Jakie plotki?- zmarszczyłam brwi.
- Z Dworu dochodziły pogłoski o tym, że jesteś w ciąży. Jeśli mogę spytać, z kim?
- Ze mną.- usłyszałam dumę w głosie Rosjanina.
- J...jak to?!- oczy blondyna otworzyły się szeroko.- Przecież to nie możliwe.
- Błagam, nie wnikaj.- nie chciałam wszystkim mówić o Lunie.
- No dobra.- skończył temat.
- A co u ciebie?- spytałam.
- Skończyłem szkołę i teraz pracuję na pełnym ekranie w pizzerii, tej co na wakacje, ale już zauważyłaś. Zbieram pieniądze na studia.
- A twoi rodzice? Nie mogą ci dać.
- Mogą, ale wolę sam na to zarobić. Gdy znajdę później dobrą pracę, kupię dom i zamieszkam tam z dziewczyną.
- Masz dziewczynę?- uśmiechnęłam się.
- Tak. Nie uwierzysz, ale chodzę z Charlotte.- był cały rozanielony.
- No nie mów. Pamiętam, że próbowałeś ją poderwać przez ostatni rok podstawówki i dwa liceum.- wspominałam.
- No trochę się zbliżyliśmy przez te trzy lata. Nawet nie wiesz jak nudno było w przerwach od szkoły bez twoich szalonych pomysłów. Pamiętasz, jak graliśmy w butelkę i kazałem ci zjeść robaka?
- To było w prawdę i wyzwanie, co siedzieliśmy na wierzbie nad jeziorem. Zrzuciłam cię do wody, za to wyzwanie.- roześmiałam się.
- Ale w końcu go zjadłaś.- powiedział z uznaniem.
- Bo nazwaliście mnie tchórzem. Później na gałęzi zostałam tylko ja i Lissa.
- Lissa zaczęła krzyczeć, że to nie ludzkie, a ty jej, że przecież nie jesteśmy ludźmi.- przypomniał.
- Było was więcej?- spytał mój mąż.
- Mieliśmy stałą ekipę. Ja, Lissa, Nicko, Ashley, Kevin i Monia. Właśnie, co u nich?
- Trochę się porobiło.- blondyn podrapał się po karku.- Ashley poszła na dziennikarstwo, Monia została kelnerką, a Kevin jej strażnikiem. Do tego, to dość delikatny temat, ale dampir został gejem.- nie patrzył na nas.
Otworzyłam szeroko oczy.
- Co?! Chcesz mi wmówić, że największy podrywacz w mieście interesuje się chłopakami?
Moroj pokiwał głową, jakby to była jego wina. Dymitr nie był zdolny do żadnego ruchu. Nawet jego ręce głaszczące mnie po brzuchu, zastygły.
- Nie no spoko.- powiedziałam po chwili.- Co kto lubi. Trzeba być tolerancyjnym.
- No to niezła musiała być ta "ekipa".- strażnik stoczył rozmowę na trochę bezpieczniejszy tor.
- Niezła?!- wykrzyknął oburzony Nicko.- Ciekawe czy tak byś mówił, gdyby w twojej paczce byli tylko dwaj chłopacy, w tym ty i cztery dziewczyny z Hathaway na czele. To było istne szaleństwo, a każdego dnia zastanawialiśmy się, czy dożyjemy jutra.
- Przynajmniej nie było nudno.- zauważyłam.
- Lepiej powiedz co u was, tak po za plotkami.
- No cóż. Znalazłam swojego ojca, a raczej on mnie znalazł i pomógł uciec z aresztu. Bo o oskarżeniach chyba słyszeliście?
- Tak.- przyjaciel sięgnął po kolejne pudełko z pizzą.- Ani przez chwilę nie wierzyłem, że to ty. Po pierwsze, nie zrobiłabyś tego. Po drugie, nawet jeśli, to nie zostawiłabyś tak dowodów. Było widać, że to jest ukartowane. Ale spróbuj coś przetłumaczyć tym arystokratom, a tylko bardziej cię udupiom.- warknął zły.
- Nie każdy z arystokracji. Lissa, Christian Ozera, Adrian Iwaszkow. Oni są dobrzy i uczciwi.- zauważyłam.
- No to trzy rody z dwunastu. Niekiedy sam wstydzę się swojego pochodzenia. Ten Dekret o związkach ledwo co przepuścili, a i tak nie wszyscy go popierają. A teraz mów, co jeszcze.
- Moim ojcem okazał się być niejaki Abe Mazur. Wpływowy Mafioza.
- Cholera!- przeklął pod nosem.- Głupi Kevin.
- O co chodzi?- zdziwiła mnie jego reakcja.
- Jak byliśmy mali, założyliśmy się, kim jest twój ojciec. Przez charakter padały różne odpowiedzi. Ja stawiałem na uczciwego właściciela firm, Monia na Gangstera, Ashley na szefa policji lub jakiegoś CIS, a Kevin na szefa mafii, prowadzącego jakieś ciemne interesy. Teraz każdy z nas wisi mu dziesięć dolarów.- nie był z tego zadowolony.
- I to wszystko wywnioskowaliście z mojego charakteru.- zaczęłam się śmiać.
- To nie fair. Kevin zawsze miał z tobą lepsze kontakty. Nawet gdy byliśmy razem.
Na ostatnie zdanie Rosjanin się spiął. Powierciłam się trochę na jego nogach, niby szukając wygodnej pozycji, a tak naprawdę dałam mu do zrozumienia, że teraz jestem z nim i nic tego nie zmieni. Zrozumiał.
- Byliśmy ze sobą tylko dwa miesiące wakacji i ograniczało się to do całowania na imprezach.- przypomniałam, żeby za dużo nie wspominał.
- I tak ty najlepiej całowałaś.
Teraz to mnie zaskoczył. Mojemu mężowi to stwierdzenie się nie spodobało. Ale nic nie zrobił. Oboje czekali na mój ruch.
- Wybacz ale ja znalazłam kogoś lepszego.- udałam smutek, a Nicko złapał się za serce.
- Ranisz mnie. Ktoś lepszy ode mnie?!
Zaśmiałam się.
- Kogo?- spytał mój ukochany.
- Ciebie głuptasie.- odwróciłam się i pocałowałam go w policzek.
Jego mina była bezcenna. Objął mnie ciasnej.
- Kocham Cię Roza.
- Wyglądacie na bardzo szczęśliwych. Ja nie jestem pewny co do Charlotte. Czuję, jakbym jej nie wystarczał.- zasmucił się.
- To zrób coś dla niej. Nie wiem. Kolację, zaproś na randkę. A przede wszystkim, szczerze porozmawiaj.
- Kochasz ją?- wspomógł mnie Bielikow.
- No jasne!- powiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- To walcz o nią i nie pozwól jej uciec. Troszcz się i pokaż, że ci na niej zależy.
Ja to powinnam zostać jakimś psychologiem. Ostatnio niczym innym się nie zajmuję, tylko pomagam komuś w sprawach sercowych.
- Dzięki.
Kończąc trzecią pizzę, opowiedziałam o Lili i zaręczynach moich rodziców. Bo o parze królewskiej to każdy słyszał.

2 komentarze:

  1. Łał Rose jako psycholog😂😂😂😂😂😂
    Super rozdział. Lecę czytać następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdzialik <3
    2 tygodnie cię nie będzie??
    Ehh i co my będziemy robić dwa tygodnie bez twoich rozdziałów

    OdpowiedzUsuń