Strony

niedziela, 10 stycznia 2016

ROZDZIAŁ 3

Oto dla was kolejny rozdział. I bardzo proszę o komentarze, bo to bardzo pomaga i motywuje.
 ________________________________________________________
Ciekawe, co takiego szykuje mi Dymitr? Sięgnęłam po ubrania. Strażnik przyniósł mi jedną z sukienek, z krótkim rękawem. Była żółta w białe groszki (zdjęcie na dole). Sięgała mi do kolan. Leżała na mnie idealnie tak jak większość i muszę przyznać, że wyglądałam ładnie. Tej sukienki jeszcze nie nosiłam, nawet nie wiedziałam, że mam coś takiego. Ale Dymitr jest spostrzegawczy. Na pewno od razu rzuciła mu się w oczy. No nie! Nie dość ze romantyk, to jeszcze mój chłopak ma niezłe wyczucie stylu. Zrobiłam sobie jeszcze delikatny makijaż i byłam gotowa. Kiedy wyszłam z łazienki doszedł mnie słodki zapach z kuchni. Dymitr już czekał, a na stole leżały dwa talerze z naleśnikami z czekoladą. Postarał się.
-Smacznego.- powiedział gdy już usiadłam.
Wzięłam do buzi pierwszy kawałek. To było przepyszne. Nastrój z przed kąpieli szybko się ulotnił.
- Pycha! Nigdy nie jadłam czegoś tak pysznego. Gdzie ty nauczyłeś się tak gotować Towarzyszu?
- Cieszę się, że Ci smakuje. Uczyłem się od mamy. Niekiedy pomagałem jej w domu. Wykarmić trójkę dzieci to nie lada wyzwanie.
- Zwłaszcza z takim Dymitrem na czele, co to dwie porcję zjada.- droczyłam się z nim.
- Chyba mi nie powiesz, Roza, że sama nie jadłaś za dwóch.
- A wiesz, że w młodości byłam niejadkiem?- zamysliłam sie.
- Nie wierzę.- zaśmiał się.
- To uwierz.
Chwilę jedliśmy w ciszy napawając się naszym towarzystwem
- Przepraszam, że Cię umówiłam z ojcem.- przerwałam ciszę.
- To nie twoja wina. I tak kiedyś musiałoby do tego dojść. A wole mieć to za sobą.
- Nie boisz się?
- To tylko twoi rodzice, nie sądzę, żeby coś mi groziło. Po prostu się o ciebie martwią. A poza tym mówiłem Ci, że przyjmę wszystkie gromy, które na mnie spadną za to, że się spotykamy. Dla Ciebie zrobię i zniosę wszystko byle już Cię nie stracić.
- Wiem. I za to Cię Kochan, Towarzyszu.- podeszłam i go pocałowałam. Bez wahania odwzajemnił pocałunek.
- Też Cię Kocham, skarbie. Ale powinnyśmy się zbierać, jeśli nie chcemy spóźnić się na spotkanie z królową.- przypomniał mi.
***
Po chwili staliśmy już przed drzwiami do sali tronowej. W środku byli Lissa, Christian i Jill,  a przed tronem kłaniała się Daniela.
- Dobrze Lady Iwaszkow, rozpatrzę Pani propozycję. Może Pani odejść.- usłyszałam moją przyjaciółkę.
Ciekawe o co chodziło? Matka Adriana ukłoniła się i wyszła, rzucając nam pogardliwie spojrzenie. Gdy drzwi się zamknęły, Lissa opadła ciężko na tron.  
- Co tam? Królowanie daje popalić?- spytałam i przytuliłam ją.
- A żebyś wiedziała. Po co ja dałam się na to namówić?
- Jak dla mnie jesteś wspaniałą królową.- wtrącił się Christian. 
- Wasza Wysokość.- ukłonił się mój chłopak. 
- Rose, proszę zrób coś z nim! Dymitr, mówiłam już, jesteśmy przyjaciółmi, więc mów do mnie LISSA! I nie tytułuj mnie. 
Biedna, nie rozumie, że on już taki jest. Jego żołnierska dyscyplina, wpajana mu przez wiele lat, nie pozwala na spoufalanie się z królową.
- Po co nas wezwałaś? - spytałam zaciekawiona.
- Lissa już z tobą nie wytrzymuje i wysyła cię daleko stąd.- Christian próbował być zabawny.
- Naprawdę?! Myślałam, że to ty będziesz pierwszy. Może lepiej, że zostajesz tu. Nie przyniesiesz jej wstydu.- odparowałam.
Ozera już chciał mi się odwdzięczyć, ale królowa spojrzała na niego karcąco. Potem zwróciła się do nas.
- Uznałam, że skoro i tak jesteście na urlopie, to zamiast nudzić się na Dworze, możecie zrobić sobie wycieczkę. Jutro jedziecie na cały tydzień do Bai.