Urodziny trwały do ósmej, a później po dzieciaki przyjechali rodzice. Ojciec zaproponował, żebyśmy zostali na noc,a Lili się do niego dołączyła. Jednak obroniliśmy się argumentami, że nie mamy tu żadnych swoich rzeczy, a torba maluchów jest już pusta. Tylko bolało mnie, patrzeć na smutną Lili, zwłaszcza, że to jej urodziny. Tak rzadko widziała się z Pawką, a oni jutro wyjeżdżają. Więc zrobiłam tak.
- Możesz zostać tu na noc, a my zabierzemy prezenty. Jutro tu po ciebie przyjedziemy i przy okazji odwieziemy rodzinę na lotnisko. Dobrze?
- Tak! Kocham was.
- My ciebie też. I masz całą noc na wymyślenie imienia dla nowego członka rodziny.
Pokiwała energicznie głową i ucisnęła nas. Następnie pożegnaliśmy się z resztą rodziny, po czym z dziećmi i psem odjechaliśmy z pod willi Abe'a.
- Co myślisz o tym Roza?- spytał mój król.
- Nie wiem.- przyznałam szczerze.- Nie uważasz, że za dużo zwierząt nas lubi? No wiesz, jako dampiry?
- Może to przez to błogosławieństwo?- zamyślił się.
- Sądzę, że to za dużo. Dwoje dzieci, moja młodsza siostra, odwiedzająca nas czasami Luna i teraz pies.
- Przynajmniej nasz dom będzie żywy i radosny. Smutno by było mieszkać tylko w dwójkę w tak dużym domu.
- Brakuje tylko stajni dla Gwiazdki.- nie podzielałam jego entuzjazmu.
- Można zbudować. Znam dobrą firmę. Przygotujemy nasz dom pokoleniowo. Jak twoich rodziców. Zrobimy w końcu garaż, możemy ogrodzić ogród, powycinać drzewa, zrobić lepsze miejsce do ćwiczeń, jakiś schowek, plac zabaw...- rozkręcił się.
- Przystopuj towarzyszu. Po pierwsze, pieniądze.
- To chyba ostatnie, o co powinnaś się martwić.- zauważył.
- No dobra. Trzeba na to czasu. Wiesz ile to zajmie? A ile będzie hałasu?
- Damy radę, jeśli tylko się zgodzisz.
Pomyślałam o tym, że opalam się nad basenem, albo na bieżnię mogę po prostu wyjść za dom, a nie dziesięć minut w las, kwiatki rosnące w ogródku i pies wesoło ganiający za piłką, roześmiane dzieci na placu zabaw...
- Zgoda.- postanowiłam.
- Naprawdę?!- spytał z niedowierzaniem.
- Tak. Chcę tego, jeśli tylko będziesz przy mnie.
- Zawsze Roza.- położył dłoń, na moim kolanie.
Na szczęście mogliśmy się przebrać, bo może ta sukienka była zjawiskowa, ale i niewygodna. Dalej jechaliśmy w milczeniu, aż pod dom. No po drodze zajrzeliśmy do najbliższego centrum handlowego, gdzie mogą być rzeczy dla psów i kupiliśmy całą wyprawkę, czyli posłanie, piłkę, gryzaki, dwie miski, szelki, smycz, karmę i smakołyki. W samochodzie przeglądałam strony rasie naszego czworonoga. Jest ona przyjazna dla dzieci, co jest dobre. Znalazłam kilka przepisów na własnej roboty jedzenie dla psów, bo nie samą suchą karmą żyją. Wreszcie dojechaliśmy do domu. Zaniosłam dzieci na górę i wyszykowałam je do spania, a w tym czasie Dymitr wnosił prezenty i wyprawkę do domu. Gdy skończyłam poszłam mu pomóc, a on postanowił odgrzać obiad. Postanowiłam, że nasz nowy przyjaciel, a raczej przyjaciółka będzie miała kącik pod schodami. Przygotowałam tam wszystko, a miski postawiłam w kuchni. Jedną z wodą, a druga z karmą. Po wszystkim usiadłam przy stole w kuchni i przejrzałam dokumenty tej kulki. Na rodowodzie widziało imię Kobra, ale to tylko do rejestru i można ją nazywać inaczej. Miała trzy miesiące i tak, jest samiczką. Na wiosnę trzeba ją pilnować. Choć tu wszędzie, do około las. W tym czasie suczka kręciła się po domu, badając każdy kąt. Spojrzałam na książeczkę szczepień i zauważyłam, że niedługo jest termin. Odłożyłam dokumenty, gdy ukochany postawił przede mną talerz z pysznym kurczakiem. Byłam bardzo głodna, wiec zjadłam wszystko i jeszcze wzięłam dokładkę. Strażnik zaśmiał się ze mnie, ale nie był gorszy. Zjedliśmy tyle samo. Po posiłku, położyliśmy suczkę pod schodami i założyliśmy deskę, żeby nic nam nie zniszczyła. Następnie weszliśmy na górę. Po kąpieli i kolejnym sexie, leżeliśmy w łóżku. Z każdym dniem stajemy się coraz delikatniejsi, ale wciąż czujemy głód siebie po miesiącu przerwy. Udawałam, że śpię. Po kilkunastu minutach, Dymitr wyplątał się z moich objęcia i poszedł do garderoby. Zmartwiłam się, zwłaszcza, że to nie pierwszy raz. Jednak na razie się nie ujawniałam. Zamknęłam szybko oczy, gdy wrócił, pewnie już ubrany. Czułam jak się nade mną pochyla, sprawdzając czy na pewno śpię. Chyba dał się nabrać, bo wyszedł, zamykając cicho drzwi. Odczekałam chwilę i sama wyszłam, wcześniej narzucają na siebie szlafrok. Zeszłam na dół i zobaczyłam światło na korytarzu. Dymitr kucał tyłem do mnie i wiązał buta, więc mnie nawet nie zauważył.
- Gdzieś się wybierasz, towarzyszu?- spytałam, opierając się o framugę drzwi.
Strażnik aż podskoczył na dźwięk mojego głosu. Spojrzał na mnie lekko wystraszony.
- Myślałem, że spisz.- przyznał.
- Najwidoczniej nie.- odpowiedziałam, trochę za ostro. Po chwili się uspokoiłam i spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek.- Co ty ukrywasz?
- Nic.- wyczułam niepewność e jego głosie.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak. Wychodzisz tak od pięciu nocy. Myślisz, że nie wiem? Gdybym cię nie znała, oskarżyłabym cię o zdradę. Ale wiem, że byś mi tego nie zrobił. Dlatego chcę wiedzieć, co się dzieje. Po prostu się o ciebie martwię.- dodałam delikatniej, podchodząc do ukochanego i patrząc mu w oczy.- Dymitr, proszę.
W końcu uległ. Całe napięcie zniknęło z jego twarzy, którą potarł jedną dłonią.
- Ubierz się i zabierz dzieci. Pokaże ci coś.
Czym prędzej pobiegłam na górę i do garderoby. Włożyłam świeżą bieliznę, czarne szorty i pomarańczową koszulkę w krótki rękaw. Bielikow przyszykował już dzieci i czekał z Nastką, aż wezmę Felixa. W czwórkę zeszliśmy na dół i włożyliśmy dzieciaki do wózka. Dymitr zamknął za nami drzwi i poprowadził w las. Słońce już dawno świeciło na niebie, a wokół latały ptaki, ćwierkając radośnie. Maluchy zaciekawione, patrzyły dookoła, chłonąc witaminę D3 ze słońca. Nie szliśmy długo, może z pięć minut, aż zatrzymaliśmy się pod drzewem.
Nie kończ w takim momencie!!!! Super ale co ukrywa Dymitr??? Czekam na następny i życzę weny
OdpowiedzUsuńKaringa!!!! Nie teraz! Nie w takim momncie! Wiem, że już możesz, więc dawaj mi szybko ten rozdział!
OdpowiedzUsuńCo Dymitr kombinuje!? Ale nie wątpie w jego dobroć ^^ Jest zbyt uroczy, żeby zrobić coś złego.
A ty dawaj szybciutko kolejny!
CO TEN DYMITR ODWALA???
OdpowiedzUsuń