- Tam są.- wskazałam na mojego ojca.
Nie było trudno go zauważyć. Czerwona koszulka, na to narzucił błękitną marynarkę, a do tego żółty krawat w zielone groszki.
- Roza. Jeszcze walizki.- zatrzymał mnie mąż.
- A no tak. Po prostu chcę już być w domu.
- Wiem kochanie, ja też. Lili, weźmiesz Felixa i pójdziesz do taty?
- Dobrze.- odpowiedziała moja siostra i poszła.
My ruszyliśmy do taśmy z bagażami i odszukaliśmy naszych. Mieliśmy po dwie walizki i jedną Lili. W sumie to Rosjanin zmieścił się w jedną. W drugiej były rzeczy dla dzieci. Już obładowani, poszliśmy do rodziców. Oczywiście oni byli pochłonięci Felixem i nas nie zauważyli.
- Ej, bo wasza wnuczka będzie zazdrosna.
- Rose, Dymitra, zostawcie te bagaże. Dave już weź sobie kogoś i włóżcie je do bagażnika. Chodźcie dzieci. Pokażcie kolejną piękną kobietę w naszym rodzie.
Podałam mu nosidełko z Nastką. Zrobiło mi się ciepło na sercu, za komplement, ale przede wszystkim, że uznał nas za członków rodu. Niby tak jest od dawna, ale po raz pierwszy to zaznaczył.
- A wy tak wiecznie zamierzacie być w narzeczeństwie? - spytałam.
- Chcemy wziąść ślub za rok wiosną. W tym roku ślub królowej, jeszcze tego Iwaszkowa i alchemiczki. Za dużo już sensacji.
- No tak, staruszku. Ty musisz być w centrum zainteresowania.
- Po matce na pewno tego nie masz.
- A skąd ta pewność?!- oburzyła się strażniczka.
Oboje popatrzyliśmy na nią znacząco. Wycofała się, przyznając nam rację. Dyskusja się skończyła, a moi rodzice wrócili do zachwycania się dziećmi. Czy mi się wydaje, czy w oczach wielkiego mafioza Ibrachima Mazura widziałam łzy? Chciał już zwrócić na to uwagę, ale ugryzłam się w język. Nie chcę psuć mu tej chwili radości. Nie wiem czy kiedykolwiek wcześniej trzymał na rękach dziecko. Matka pewnie uciekła od niego, zanim się urodziłam i tylko powiadomiła go, że ma córkę. Z zamyślenia wyrwało mnie ramię ukochanego, obejmujące mnie w pasie. Wtuliłam się w niego.
- Dzieci nawet nie wiecie jak bardzo czuję się szczęśliwy. Trochę staro, ale szczęśliwy.
- Chodź szczęśliwy, bo bardzo chcemy znaleźć się w domu.- podeszłam i przytuliłam ich.
W siódemkę poszliśmy do samochodów. My moi rodzice z naszymi dziećmi wsiedli do jednego, a my do drugiego. Dwie godziny później byliśmy przed domem. Wzięliśmy od moich rodziców maluchy i poszliśmy do drzwi. Otworzyliśmy je kluczem i zapaliliśmy światło. Zostawiliśmy na korytarzu buty i kurtki. Następnie weszliśmy do salonu. Zapaliliśmy światło, a z kątów wyskoczyli nasi przyjaciele, krzycząc "Niespodzianka!!", a pod sufitem wisiał baner z napisem "witamy w domu". Zaskoczyli mnie. Ze wzruszenia się popłakałam. Lissa przyniosła dwa ciasta w kształtach główek z chustkach związanych pod brodą, jeden z różowym lukrem, a drugi niebieskim. Wszyscy przynieśli prezenty, czyli jak zazwyczaj jakieś rzeczy i zabawki dla maluchów.
- Dziękuję wam bardzo. Nie spodziewałam się, że przyjdziecie.
- Miałem przegapić widok wielkiej Rose Hathaway-Bielikow opiekuje się bezbronnymi dziećmi?- zaśmiał się Christian.
- Przecież już widziałeś. Pod czas zajęć polowych opiekowałam się tobą.- tym razem wszyscy wybuchli śmiechem.
Tort był pyszny. Zrobił go najlepszy kucharz na Dworze. Wszyscy rozczulali się nad roześmianymi bliźniakami, a ja rozejrzałam się po gościach. Królowa już wyglądała jak piłka i nie mogłam się doczekać jej porodu.
- Ale one szybko rosną.- zauważyła moja przyjaciółka.- Miesiąc temu ledwo się ruszały, a one już się turlają.
- Mamy podejrzenia, że będą trochę inne.
- No raczej. Są pierwszymi dziećmi pary dampirów.- zaśmiała się Sydney.
- Spójrz przez moje oczy na Mię.- poleciła mi w głowie królowa.
Zrobiłam to. Jej aura była taka dziwna. Po chwili zrozumiałam.
- Miiiiaaa.- powiedział tak, żeby wszyscy usłyszeli. Zapadła cisza.- Czemu się nie chwalisz, że kolejna rodzina się powiększa?- zapytałam z uśmiechem.
- Skąd wiesz? Chcieliśmy to ogłosić kiedy indziej. Teraz jest wasz dzień.- dziewczyna zrobiła się cała czerwona.
- Ja z Lissą na nowo jesteśmy połączone pocałunkiem cienia, ale teraz jest on dwustronny. Widziałam twoją aurę. Gratulacje Ashford- poklepałam rudzielca po plecach.- Który miesiąc?
- Trzeci.- Mason przytulił od tyłu żonę, kładąc ręce na jej brzuch. Zauważyłam, że Adrian z Sydney i para królewska ustawili się tak samo.
- Gorzko! Gorzko!- zaczęłam skandować.
Po chwili dołączył do mnie Bielikow, rodzice, aż w końcu tylko te trzy pary nie krzyczały, zajęte sobą. W około rozniosły się brawa.
Po godzinie każdy zaczął się zbierać. Zostaliśmy sami z dziećmi i Lili. Młoda poszła się szykować, a my zanieśliśmy dzieci i walizki do pokoju. Po umyciu, nakremowaniu i przebraniu maluchów, włożyliśmy je do łóżeczek orza przykryliśmy kocykami. Chwilę na nie patrzyły, po czym z płaczem je odrzuciły.
- Jak myślisz, o co im chodzi?- spytałam męża.
- One są mądrzejsze, niż to by się mogło wydawać.- sięgnął po oba kocyki i uniósł nad łóżeczkiem Nastki.
Ona wyciągnęła rączki po ten, który wcześniej dałam synkowi, czyli niebieski w chmurki. Dymitr okrył nim dziewczynkę i ucałował jej czółko. Felixa przykrył żółtym kocykiem z głowami misiów i tak samo go pożegnał. Ja jeszcze włożyłam im maskotki. Dzieci szybko zasnęły i sami mogliśmy się wyszykować.
- Dymitr, przypomnij mi, żebym jutro zadzwoniła do Kathie. Muszę umówić się do niej na wizytę.
- Oczywiście skarbie. Chodź pożegnać Lili i zaraz kładziemy się spać.
- O tak jestem padnięta.
Tak też zrobiliśmy. Ledwo przyłożyłam głowę do poduszki i zasnęłam.
___________________________________________________________
A proszę was i trzeci. Pamiętacie pewnie moje wahania z częstotliwością rozdziałów. Więc oto co postanowiłam. Co dziennie będzie po jeden, a w weekendy po dwa dziennie, żeby nadrobić zaległości. Pozdrawiam i kocham was. 😘😘
O Słodko. Czekam na nastepny i życzę weny
OdpowiedzUsuńCzuję się wielce rozczarowana. Czemu jest tylko jeden komentarz? Następny rozdział, gdy jeszcze trzy osoby skomentują.😘😘
OdpowiedzUsuńOch siedź cicho i dodawaj :* . Szkoła zabieram nam czas! Ja już mam ten tydzień załadowany sprawdzianami! Gdzie tu sprawiedliwość?!
OdpowiedzUsuńAbe! Abe! Abe! ja chcę go więcej <3 xD Uwielbiam gościa.
Mase zrobił dziecko?! Z Mią?! Wow! Brawo! Chciałabym widzieć takiego małego rudego bobo Masona xD
A teraz domagam się następnego :*
Ale słodziutki rozdział :*
OdpowiedzUsuńJesteś po prostu genialna ! Co minutę sprawdzam czy jest coś nowego !
OdpowiedzUsuńSuper. Czekam.
OdpowiedzUsuńWetka
Genielnie piszesz. Wiem ale muszę powtórzyć. Wprost świetnie!
OdpowiedzUsuńBad girls