Strony

czwartek, 26 maja 2016

ROZDZIAŁ 149

Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam bramę, przez którą nie chciałam przechodzić więcej w życiu.
- Czemu idziemy na cmentarz?- zatrzymałam się gwałtownie.
- Ola lubi myśleć w samotności. Tutaj ma taką oazę spokoju. Jak Lissa na strychu kaplicy lubaja, modląc się. Teraz nie muszę, bo mam ciebie. Jednak jej potrzeba teraz wsparcia. Chodź.- pociągnął mnie za rękę, ale ja dalej staram w miejscu.- Roza, co się dzieje? Chyba się nie boisz?- zażartował.
Mi nie było do śmiechu. Przed oczami stanęły mi wspomnienia z mojej pierwszej podróży tutaj. Obrazy migały mi jak klatki w filmie. Filmie, którego nie chcę więcej oglądać.

Siedziałam w pokoju, otoczona Bielikównami. Opowiadałam jak to ich dzielny syn, wnuk, brat, wujek oddał życie za morojów.

Klik!

Siedzę przy ognisku, patrząc jak wszyscy opłakują śmierć dzielnego wojownika. Mojego Dymitra.

Klik!

Msza pogrzebowa w kaplicy. Rzeźba anioła. Wspomnienie ze stacji benzynowej.

- Roza.- do rzeczywistości przywołał mnie głos ukochanego. Trzymał mnie w ramionach.- Spokojnie skarbie, jestem tu. Nie płacz.
Popatrzyłam na niego. Teraz dopiero zauważyłam mokre krople spływające po moich policzkach. Dymitr starł mi je kciukami, jak to miał w zwyczaju.
- Wiem i dalej jestem bardzo szczęśliwa, że to ty.- przytuliłam się do jego klatki piersiowej.- Kocham cię.
- Ja ciebie też Roza.- głaskał mnie po głowie, co bardzo mnie uspokajało.
- Jeśli nie chcesz, nie musisz tam iść...
- Nie, nie. Chcę. Ty zmierzyłeś się z duchami przeszłości, teraz moja kolej. - odsunęłam się od niego, już spokojna. Nie płakałam, ale byłam lekko otępiała. Wzięłam kilka głębokich oddechów.
- A powiesz mi chociaż, co cię trapi.
- Zobaczysz. Ale nie wiem czy powinieneś, a co dopiero chcesz.
- Dla ciebie zniosę wszystko Roza.
- Dobrze, chodź.
Poprowadziłam go dobrze znaną mi ścieżką, choć szłam nią tylko raz, a myślałam, że jeśli tu wrócę to pęknie mi serce. Po kilku minutach zbliżaliśmy się do nowego nagrobka. Stanęłam przed nim. Bałam się na niego spojrzeć. Autentyczne bałam się. Jednak w końcu podniosłam wzrok na marmurową płytę. Napis głosił:

Dymitr Bielikow.
Ur. 26.12.1985
Zm. 18.03.2010
Zginął w bohaterskiej akcji odbicia zakładników strzyg po bitwie w Akademii świętego Władimira. Ciała nie odnaleziono. Oddał życie, jak wielu by chciało.
Niech spoczywa w pokoju

Ostatkiem sił powstrzymałam łzy.
- Roza.- nie zareagowałam. Odwrócił mnie do siebie i popatrzył w moje oczy.- To tylko kawałek betonu, z nic nie wartym słowami. Ja tu jestem i nigdy cię nie opuszczę. Nawet jakbym znalazł się tam,- wskazał nagrobek.- to i tak będę przy tobie.
- Zostaniesz moim aniołkiem stróżem?- uśmiechnęłam się smutno.
- Zawsze kwiatuszku.- uśmiechnął się.- Dla ciebie wszystko.
Chciał mnie przytulić, ale to mi nie wystarczyło. Zarzuciłam mu ręce na kark i podeszłam bliżej. Poczułam jego silne dłonie na tali.
- Ja tiebia liubliu.
- Ja tiebia toże liubliu Roza.
Po długim oczekiwaniu, nasze usta spotkały się w słodkim pocałunku.
Po kilku minutach odsunęliśmy się od siebie. Mąż złapał mnie za dłoń i pociągnął w dalszą drogę. Tym razem to on kierował. W oddali zobaczyłam czarną szopę włosów. Podeszliśmy bliżej i usłyszałam szloch. Już wiedziałam kto to jest. Puściłam strażnika, pobiegłam i przytuliłam Olę. Na początku się wystraszyła, ale zaraz oddała uścisk. Kołysałam się z nią w objęciach, w lewo i prawo, uspokajająco głaszcząc ją po plecach.
- Ja go kochałam, a on był takim daniem.- szlochała.
- Wiem skarbie. Nie myśl teraz o tym. On nie był ciebie warty.- próbowałam ją pocieszyć.
- Nienawidzę go. Nienawidzę morojów. Nienawidzę mężczyzn.- zaczęła krzyczeć, wygrywając się i nerwowo chodząc dookoła.- To wredne świnie, myślące jedynie o sobie. Nie warte jakiejkolwiek uwagi. Każdemu zależy na jednym.- po chwili znów się we mnie wtuliła.- Już planowaliśmy ślub.
- Spokojnie. Chodźmy może już stąd. Co tu właściwie robisz?
- Tu...tu jest pochowana moja mama.- wskazała na grób niedaleko nas. Na zdjęciu była uśmiechnięta kobieta, na oko przed czterdziestką. Miała podobne rysy twarzy, co Ola, ale włosy kompletnie inne. Były jasne i proste.- Zawsze tutaj szukam spokoju. Ale możemy iść.
Wstała chwiejnie na nogach. Pomogłam jej zachować równowagę. Dopiero gdy spojrzała przed siebie, dostrzegła mojego towarzysza.
- Dimka?!- zdziwiła się i pobiegła do mojego męża. Te rozłożył ręce i zamknął ja w objęciach. Poczułam lekkie ukłucie zazdrości, ale szybko je stłumiłam. Teraz potrzebne jej wsparcie,a na Bielikowa mogła liczyć. On był jej najlepszym przyjacielem. Był jak jej brat. Ukochany popatrzył na mnie przepraszająco, jednak ja pokazałam mu, że się nie gniewam. Uśmiechnął się w podziękowaniu. Podeszłam do niej i również o objęłam.
Razem doszliśmy do naszego domu. Mój mąż posadził ja na kanapie. Od razu usiadłam z jej jednej strony. Strażnik poszedł po coś do kuchni.
- Jak się czujesz?- spytałam z troską.
- Już trochę lepiej. Dziękuję,że ze mną jesteście.
- Przyjaciele Dymitra, to moi przyjaciele. Chcesz o tym pogadać?
- N..nie.- głos jej lekko zadrżał z emocji.
- Proszę.- do pokoju wszedł mój ukochany. Na stole postawił trzy kubki z czekoladą.
- Dzięki.- powiedziałyśmy równocześnie, sięgając po naczynia.
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Gdy się uspokoiłam, upiłam łyk napoju. Reszta zrobiła to samo. Jednak Ola wciąż była przygnębiona. Przytuliłam ją.
- Wiecie, co jest najgorsze?- dampirzyca przerwała ciszę.- Ja dalej go kocham.- po policzkach zaczęły lecieć jej łzy. Dymitr momentalnie usiadł po jej drugiej stronie i też ją przytulił.
- Musisz dać sobie więcej czasu.- zaczęłam ją pocieszać.- Po tym co się stało, mi też trudno określić, kim dla mnie jest. Wróć do treningów, poukładaj to sobie i najważniejsze, nie rozmawiaj z nim. Zobaczysz co on zrobi i zdecydujesz co dalej.
- Właśnie.- poparł mnie Bielikow.- To twoje życie i tylko ty decydujesz, co będzie dalej. Jeśli będzie chciał to będzie o ciebie walczył.
- A Jeśli nie, to jest świnią większą od Ralfa, nie przejmującą się uczuciami kobiet. Najważniejsze, to żebyś dała sobie czas.- dziewczyna pokiwała głową, na znak, że rozumie.- Ej, wiesz co jest najlepsze na złamane serce?- nie czekając na odpowiedz, wparowałam do kuchni.

7 komentarzy:

  1. Super rozdział czekam na następny i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przygnębiający ten cmentarz, ale pomysł świetny. Polubiłam Olę, wprost doczekać się nie mogę, aż pojawi się Wincenty. Ciekawa jestem, co zrobiłby Dymitr. Pozdrawiam 😘

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział ,troche sie naczekałam ale spoka był warto
    kaska

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepsze na złamane serca są lody

    OdpowiedzUsuń
  5. Cmentarz mnie przygnębił, ale mam nadzieję, że z Olą będzie wszystko dobrze. Rose leć po truskawkowe lody ! One są najlepsze na złamane serce. ( Z doświadczenia wiem :/ ) :) Super rozdział, czekam na następny ! :D
    ~Zmey~

    OdpowiedzUsuń
  6. Lody czekoladowe 💖
    Troszkę przygnębiający, ale cieszę się, że dodałaś 😃
    Życzę weny i czekam na następny 😉

    OdpowiedzUsuń
  7. Mianowałam Cię do mojego LBA!
    Tutaj masz linka do pytań (są na samym dole)
    http://dalsze-losy-clary-jace.blogspot.com/2016/05/lba.html

    OdpowiedzUsuń