DYMITR
Nasza akcja powoli się kończy. Dzisiaj mamy ostatni dzień którego nie mam zamiaru marnować. Na samym początku wizyty podzieliłem moich towarzyszy i ochotników z całej Syberii na oddziały. Każdy miał patronować poszczególne dzielnice miasta. A ja, zawsze towarzyszyłem jednej z grup. Obserwowałem ich i oceniałem, przygotowując plan na ostatnią misję. I to było dziś.
Całą noc udoskonalałem szczegóły. Reszta moich kamratów miała czas na odpoczynek. Mieliśmy zacząć o wschodzie słońca, bo tak będzie bezpieczniej.
Codziennie dzwoniłem do mojej Rozy. Bardzo za nią tęsknię. Do raportów zawsze dołączam jakieś czułe lub sprośne zdania, a później cała tęsknotę wylewam na komputer i wysyłam kolejnego e-maila, z wyznaniem miłosnym. Tak bardzo marzę ją zobaczyć, dotknąć, przytulić, zasmakować słodyczy ust.
Obmyłem twarz zimną wodą, co mnie trochę ostudziło i orzeźwiło. Teraz muszę się skupić na zadaniu, nie mogę pozwolić, aby coś mnie rozpraszało. Obiecałem Rozie, że będę uważał. Nie mogę jej zostawić. Jej i naszych dzieci.
Dzisiaj najtrudniejsza akcja. Przede wszystkim dla mnie, bo zmierzyć się z przeszłością, do której nie chcę wracać. Ale to musi się skończyć. Strzygi posuwają się za daleko. Cel: Dawna willa Galiny.
ROSE
Właśnie idę do Marka i Oksany. Przez cały mój pobyt nic się nie wydarzyło. Wiedziałam! Jewa nie ma żadnych proroczych snów. Po prostu napiła się za dużo zielonej herbaty i tyle. W tym czasie bardzo zbliżyłam się do całej rodziny Dymitra, ale najbardziej do Łukiego. Codziennie budził mnie swoim gaworzeniem, podczas karmienia chciał bawić się ze mną, a od trzech dni tylko ja i Sonia umiałyśmy go położyć spać.
Dzisiaj babka mojego męża powiedziała, że muszę iść z Pawką do małżeństwa połączonego pocałunkiem cienia. No co poradzić?! I tak chciałam ich w końcu odwiedzić, ale nie było jak. Wczoraj wrócili z jakiejś podróży. Tak więc z chłopcem i moją siostrą, która uparła się, że musi iść z nami, poszliśmy do ich domu.
DYMITR
Zaparkowałem samochód w bezpiecznej odległości od naszego celu. Mój oddział wyskoczył z niego i schował się w krzakach, zajmując ustalone pozycje. Wszyscy wiedzieli co robić. Czekałem na sygnały, że inni też są gotowi.
- Piątka gotowa.- usłyszałem z krótkofalówki.- Dwójka gotowa. Ósemka gotowa.
Cisza. Po pięciu minutach usłyszałem trzask.
- Mają nas! To pułapka!- w głośniku usłyszałem dźwięki walki.
Cholera!
- Wszyscy do ataku!- rozkazałem.- Bez względu gdzie jesteście. Wkraczamy. Bez odbioru.
Dałem ostatnie polecenia i rady swoim towarzyszą i jak najciszej zaczęliśmy zbliżać się do ogrodu. Jeśli nas nie zauważyli, to trzeba to wykorzystać. Wcześnie pokazałem każdemu plan domu i labiryntu. Bez wahania biegliśmy między krzakami, wyuczonom trasą.
Szlag! Jeszcze tego nam brakowało. Skąd wiedzieli?! Nie mogę się teraz tym zajmować. Droga prowadzi przed drzwi frontowe. Na miejscu walczyły już dwa oddziały.
Nie! Nie! Nie! Miały być trzy. Reszta miała być przy drugich drzwiach, z tyłu budynku. Z atakiem mieliśmy zaczekać do wschodu słońca, ale byliśmy wcześnie, żeby przygotować się i bez zbędnego tracenia czasu przystąpić do planu a pierwszymi promieniami gwiazdy. Wszystko było zaplanowane tak, żeby zakończyć przed zmrokiem. A tu kicha. Cholera! Nic nie idzie po naszej myśli.
Wyciągnąłem radio z kieszonki w kamizelce.
- Cztery, jesteś tam?- spytałem cicho.
- Jestem.- usłyszałem odpowiedź.- Brakuje nam szóstki i ósemki. Walczymy.
- Trzymajcie się planu. Bez odbioru.
Już chciałem wybić w wir walki, gdy usłyszałem w głośniku.
- Tu ósemka! Złapali nas w labiryncie. Potrzebuję wsparcia! Powtarzam dajcie wsparcie!
- A nie dacie rady jakoś ich dopchać do wejścia?
- Zobaczę. Bez odbioru.
Ruszyliśmy do ataku. Wszystko nie tak. I co z szóstką i... Rozejrzałem się po walczących z przodu domu. Był tam Erik Albyt z piątki i Eddie Castile z siódemki. Brakuje jeszcze trójki. O pułapce poinformowała mnie Kate Varess. Miała dowodzić szóstką. Powalam strzygi jedną za drugą. Mimo wszystko to my mamy przewagę. Ale nie wiadomo jak jest w środku. Czy już wiedzieli o planie ataku i się przygotowali, czy jest to spontaniczna obrona? No nic. Trzeba walczyć dalej.
Liczba walczących szybko się zmniejszyła. Ciała na ziemi to w większości wampiry, ale kilka to również poległe dampiry. Kazałem Eddiemu zwołać swoją grupę, wziąłem kilku moich i weszliśmy do domu. W środku też leżeli zabici. Rozdzileliliśmy się, tak jak ustaliliśmy. Z piątką strażników pobiegłem na piętro i przeszukiwaliśmy pokoje. W jednym zobaczyłem coś, że mnie zamurowało. Nie to nie możliwe. A może to tylko sen. Wszystko jest jakieś podejrzane. Moi towarzysze mieli mnie i rzucili się na strzygę. Za życia był dampirem. Miał czarne włosy i zielone oczy z czerwonymi obwódkami.
- Nie! Przestańcie! Zostawcie go!- wolała po rosyjsku kobieta, która była z nim w pokoju.
Również była dampirzycą. Jej blond włosy opadły wokół porządnie opalonej twarzy.
Strażnicy złapali bestię i przygotowali się, do zabicia jej.
- Proszę. Pozwólcie mi go zabić. Ja powinnam to zrobić.- dziewczyna patrzyła na mnie błagalnie. Zobaczyłem w niej swoją Roze, a w wampirze siebie. Zabolało, ale teraz nie miałem na to czasu. Moi towarzysze patrzyli na mię wyczekująco. Podszedłem do nich i chwyciłem mocno wyrywającego się przeciwnika.
- Luis.- zwróciłem się do jednego z mojej grupy. - Niech do naszego samochodu przyjdą Wiktor, Erik, Gregory i Filip.- blondyn skinął głową i wyszedł.- Reszta trzymać go mocno i zaprowadzić do tego samego miejsca.- również przytakneli. W tym czasie napisałem na kartce adres.- Dajcie to Eddiemu i karzcie zawieść tam strzygę i dziewczynę. I nie zabijać, chyba że będzie taka konieczność.- następnie zwróciłem się do dampirzycy, zmieniając język.- Spokojnie, chcę wam pomóc. Nie zabiję twojego chłopaka, jeśli pojedziesz ze strażnikami, jasne?
- Ty..ta..tak- wyjąkała wystraszona. Tak bardzo różniła się od wybuchowej Rose.
Rozdział! I co to jest?! Historia w tym strasznym domu zatacza koło... Ta dziewczyna miała szczęście, że trafiła na Dymitra. Właśnie! Jest perspektywa Dymitra! Tylko niech mu się nic nie stanie, proszę. I co z Rose? Pozdrawiam i życzę więcej czasu na pisanie 😘
OdpowiedzUsuńZałarze sie że jadą tam gdzie jest Rose i sie spodkają a Dimka będzie zły
OdpowiedzUsuńKaringa!!! Ej no?!?! Co ty wyczyniasz??? Co jest?! Dymitr! Rose! Dymitr! Rose! Co planuje Dymitr?!?! Kurde no i co to ma być?!?! Miało być spokojnie! Misja bez problemów! Taka... O! A nie ty mi tu wyjeżdżasz z jakimiś problemami!!! Co to ma być?! Ja chce kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńDimitr chce powturzyć swoją chistorie
UsuńChwila?! Ja nic nie rozumiem....oddech...okm mogę pisać dalej,więc tak: Dlaczego tak mało Rose? Dymitr jaki kochany chce żeby inni też byli szczęśliwi😍😍😍😍. Rozdział genialny czekam na następny i życzę weny
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że coś się stanie. Wspaniale, że jest z perspektywy Dymitra. Nie mogę się doczekać ich spotkania.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam ☺
Rany ! No nie w takim momencie ! -.- Już nie mogę się doczekać kolejnego ! :) Świetny, czekam i pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuń~Zmey~
Piękna akcja normalnie nie mogę oddychać 🎌🎌🏁🏁
OdpowiedzUsuń