Strony

sobota, 20 lutego 2016

ROZDZIAŁ 59

- Dymitr możesz mnie już puścić? Zaraz lądujemy. Musze zapiąć pasy.
Z ciężkim westchnięciem, w końcu mnie puścił. Zajęłam swoje miejsce. Z głośników rozległ się głos... Abe'a?!
- Uwaga gołąbeczki! Przygotować się do lądowania.
Popatrzyłam na męża.
- Dymitr. Wiedziałeś, że on leci z nami?
- Nie.- popatrzył na mnie wystraszony.- Myślisz, że on wie, że my tu...
Przerwałam mu nie kontrolowanym wybuchem śmiechu. No, tak. Gdyby wiedział, że tu jest Abe, nigdy by nie dał się ponieść uczuciom. Wiem, ta sytuacja nie wydaje się być śmieszna. Ale odważny strażnik boi się kochać z żoną, bo w samolocie jest jej ojciec?! To było komiczne. Starałam się opanować i w końcu mi się udało.
- Myślę, kochanie, że nie masz czego się obawiać. Zamknąłeś drzwi i jesteś moim mężem, a ja i tak jestem w ciąży. Nie wiem czym się tak przyjmujesz. Mógł byś się trochę mu postawić. Myślałam, że jesteś odważniejszy.- zaczęłam się z nim droczyć.
- Jestem odważny,- nie uznał mojego żartu za śmieszny. Wygląda słodko, kiedy daje mi się sprowokować. Nie ważne w jaki sposób. - ale to Abe Mazur i na dodatek twój ojciec. Nie bez powodu nazwali go Żmij. Ciebie nie było na polowaniu. Mam wrażenie, że wróciłem do domu tylko dzięki temu, że byliśmy z twoją mamą.
- Nie przesadzaj. Ja też stałam za tobą. Tylko by spróbował ci coś zrobić, a miałby do czynienia ze mną.
- Tak. Z tobą nie warto zadzierać.- uśmiechnął się. Myśli, że dam się sprowokować?
- No pewnie. Nie jedna strzyga się o tym dowiedziała.- odpowiedziałam, wypinając dumnie pierś.
- Dobra dzieciaki.- znowu staruszek przemówił przez głośnik. - Nie chcę wam przeszkadzać, ale pora wysiąść. Witamy na Hawajach!
- To chyba żarty?!- wykrzyknęłam ze zdziwieniem.
- Nie.- przez odblokowane już drzwi wszedł Abe.- Pomyślałem, że skoro królowa chce zafundować wam miesiąc miodowy, to po co płacić za jakiś hotele. Moje rezydencje są o wiele wygodniejsze i bardziej luksusowe.
- No dobra.- powiedziałam wstając. Razem z Dymitrem poszliśmy w stronę wyjścia.- Postarałeś się, staruszku. Ale nie mów do mnie więcej "dzieciak", bo nawet lotem na księżyc mi tego nie wynagrodzisz.
Mazur zaczął odprowadzać nas po rezydencji. 
- Macie tu obsługę, straż, a wasze bagaże czekają w pokoju. Po drugiej stronie jest zejście na plażę. Jednak gotować musicie sami. Nie wiem czemu. Rozkaz królowej.- a ja wiedziałam doskonale. Przed ślubem poprosiłam, żeby tak zrobiła. Nikt nie gotuje lepiej niż Dymitr.- Rose, na parterze, korytarzem od wejścia w lewo znajduje się sauna i masażysta. Bielikow, na tym samym skrzydle jest siłownia, ale niech nasza przyszła mama ograniczy się do piłkarzyków i pin-ponga. Macie darmową lodziarnię, sale kinową. Czego dusza zapragnie. No to ja już wam nie przeszkadzam.- wsiadł do samolotu. Kiedy odsunęliśmy się na bezpieczną odległość, maszyna wystartowała.
- Miesiąc miodowy.- odetchnęłam świeżym, oceanicznym powietrzem.- Możemy poczuć się jak zwykli ludzie.
- Czujnym trzeba być zawsze.
- O nie!- zaprotestowałam.- Mamy urlop, a tu jest ochrona. Masz przestać myśleć jak strażnik. Teraz jesteś moim mężem. Zaraz mi tu ściągniesz swoją maskę strażnika i się wyluzujesz, choćbym miała cię upić do nieprzytomności.
- Rose, jesteśmy...- zaczął, ale ja mu nie pozwoliłam. 
- Jesteśmy szczęśliwym małżeństwem w podróży poślubnej. Masz się ZABAWIĆ, jasne?- spojrzałam na niego znacząco. Chciał się sprzeciwić, ale nagle wyraz jego twarzy się zmienił. Uśmiechnął się cwanie.
- Jasne.-odpowiedział
Jakoś nie podobała mi się ta mina. On coś kuje.
Chwilę później wziął mnie na ręce i pobiegł do budynku. Jednak nie zatrzymał się w środku. Przeniósł mnie na drugą stronę posiadłości, na plażę. O nie! On chyba nie chce...
- Dymitr nawet o tym nie myśl! Postaw mnie! Ale już! Słyszysz?!
Bielikow tylko zwolnił i zaczął mnie namiętnie całować. Ale nie zatrzymał się. Szedł powoli, próbując odwrócić moją uwagę od swojego planu. Nim się obejrzałam byłam już bez bluzki. Jednak nie dałam się zwieść. Złapałem go mocno za kark i trzymałam się. Kiedy chciał wrzucić mnie do wody, starałam się zawinąć na rękach, opartych na jego szyi. Ale nie udało mi się. 
Chlup!
Byłam całą mokra. Chciałam skrzyczeć męża, ale go nigdzie nie było. Zaczęłam się rozglądać dookoła. 
- Dymitr!- wolałam.
Przestraszyłam się. Gdzie on jest? A jak stała mu się krzywda?
Nagle poczułam jak coś łapie mnie od dołu i znalazłam się w objęciach ukochanego. Uśmiechał się promiennie, ale mi nie było do śmiechu
- Dymitr!- klepnęłam go, zła w ramię, a potem odwróciłam głowę i skrzyżowałam ręce na piersi.- Nie strasz mnie tak więcej. Wiesz jak się o ciebie bałam?! Myślałam, że coś ci się stało!
- O, martwiłaś się o mnie. To słodkie.- powiedział słodkim głosem.
Za słodkim. To jeszcze nie koniec zabawy. Po chwili puścił mnie i z krzykiem, znowu wylądowałam w wodzie.
Kiedy się wynurzyłam na powierzchnię, dotarł do mnie jego śmiech. Dopiero teraz zauważyłam, że on też nie ma koszuli. Miły widoczek, nie powiem, ale nie udobruchał mnie. Postanowiłam mu się zrewanżować i ochlapałam go wodą. Oczywiście odwdzięczył mi się. Tak zaczęła się nasza zabawa. 

4 komentarze:

  1. Dymitr taki odważny a boi się Abe .Uwielbiam gdy Abe wkracza do gry to jest takie zabawne.Czekam na kolejny i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha xD Abe jest najlepszy 💖😆😆
    A Dymitr ma się odprężyć! I wierzę że Rose tego dokona!
    Super, czekam na następny 😉

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny, a scena z Abe po prostu przekomiczna, haha. Czekam na nn <3 :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Abe wymiata, a Dymitr musi przy Rose wyluzować. Genialny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń