Strony

niedziela, 7 lutego 2016

ROZDZIAŁ 38

Wybaczcie, że tak późno, ale w wcześniej nie było mnie w domu. Ten rozdział dedykuję Mańce, dzięki której powstał. Mam nadzieję, że cię nie zawiodłam dziewczyno. :-*
______________________________________________
Dymitr

Nie ma jej już tydzień i trzy dni, a każdy dzień, to udręką. Cholernie za nią tęsknię. Czemu Tasza jeszcze nie przyszła? A może nas przejrzeli? Nagle czuję wibracje w kieszeni. Dostałem SMS-a od nieznanego numeru.

Słyszałam, że twoja ukochana cię zostawiła. Ja bym tak nigdy nie zrobiła. Pomyśl nad tym, a jak zrozumiesz swój błąd, to spotkajmy się o północy przed restauracją w najbliższym miasteczku. Chętnie z tobą porozmawiam.
Tasza.

Zerwałem się na równe nogi. W końcu po tylu dniach ją zobaczę. Do północy zostało pięć godzin. Muszę wymyślić, jak to rozegrać.
**5 godzin później**

Właśnie podszedłem pod restaurację. Nagle zza rogu wyłoniła się postać.
- Dimka!- Zawołała Tasza - tak mi przykro, że Rose cię zostawiła. Ale było trzeba się tego spodziewać. Jest jeszcze młoda. Nie wie, co to jest stałość uczucia.
- To przez ciebie odeszła.- Powiedziałem oskarżycielsko. Jednak zaraz się opanowałem.- Chodź nie spodziewałem się, że byle pogróżki i już jej nie ma.
- Ja bym nigdy cię nie opuściła.
- Wiem, popełniłem błąd. Myślałem, że to ona jest tą jedyną. Ale nie rozmawiamy o tym. Przejdziemy się do parku?- wiele mnie kosztuje, żeby nie wyciągnąć sztyletu i nie wbić jej w serce.
- Oczywiście.- wyraźnie się ucieszyła. Czyli połknęła haczyk.
Szliśmy, wspominając stare dzieje.
- Dimka, wiesz, że po tym co zrobiłam, nie mogę wrócić na Dwór.
- Spokojnie, zadbam o to, żeby nikt cię nie szukał.
- Dziękuję- Przytuliła mnie. To był ten moment. Wyciągnąłem sztylet i zanurzyłem ostrze w jej plecach. Usłyszałem jak wciąga powietrze. Odsunąłem się i napotkałem jej spojrzenie pełne bólu.
- Nie. Dimka, każdy tylko nie ty.
- To za moją Rozę. Jak mogłaś myśleć, że będę z tobą, po tym wszystkim, co zrobiłaś.- Następne pchnięcie wycelowane było w serce. Padła na ziemię w drgawkach, a po chwili, jej ciało leżało nieruchome. Nie mogłem uwierzyć w to, co się stało. Zabiłem ją. Już więcej nam nie przeszkodzi. Ale zabiłem morojkę, która była moją przyjaciółką. Tyle, że chciała zabić moją narzeczoną. Moją Rozę. I nie miałaby wyrzutów sumienia. Nie po tym jak zabiła poprzednią królową. I tak by zginęła. Ale czy na pewno zrobiłem dobrze. Przypomniało mi się zachowanie Rose, po zabiciu Daszkowa. Roza. Teraz jej potrzebuję. Tylko co z ciałem. Nie mogę go tu tak zostawić. Ale nie chcę też go brać. Alchemicy? Tylko, który mi tu pomoże? Sydney! Wykonałem szybki telefon i wsiadłem do samochodu.

3 komentarze:

  1. Wow super ja też miałam ochotę ją zadźgać ale ty zrobiłaś to po mistrzowsku

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje ❤ Nie, nie zawiodłaś mnie.
    A ci do rozdziału: Kurde bele, ja tam na miejscu Dymitra dźgnęłabym ją zanim by mnie jeszcze zauważyła. Ale on ma zawsze przygotowany plan, tak to Dymitr. Trochę ciężko mi uwierzyć że ja zamordował, ale nie dziwię mu się. W końcu ta ... Chciała zabić Rose, a po tym wszystkim bezkarnie z nim być. Tak nie mogło by być!
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  3. No no.. To jest genialne ^^ w końcu Tasza nie żyje. Pozdrawiam :-* Życzę weny :-)

    OdpowiedzUsuń