- Miałaś rację, nie potrzebnie się bałem. Dziękuję za to, że mnie przekonałaś i byłaś przy mnie.
- Pamiętaj, teraz zawsze będę przy tobie.- uśmiechnęłam się do niego, a on podszedł i mnie pocałował.
Z walizki wzięłam rzeczy do kąpania. W łazience odkręciłam wodę do wanny i zaczęłam się szykować do kąpieli. Z przyjemnością zanurzyłam się w pianie, z postanowieniem zrelaksowania się. Powoli zaczęłam się myć. Po jakimś czasie Dymitr zapukał do drzwi.
- Rose, długo jeszcze? Siedzisz już tam godzinę.
-Jeszcze chwila. Chyba, że chcesz mi pomóc.- dodałam zalotnie.
- Rose, długo jeszcze? Siedzisz już tam godzinę.
-Jeszcze chwila. Chyba, że chcesz mi pomóc.- dodałam zalotnie.
Odpowiedział mi jego śmiech. Jak ja kocham ten dźwięk. Po chwili mój ukochany był koło mnie.
- Roza, ty nigdy się nie zmienisz.
- A chciałbyś?- spytałam, dotykając go ręką z pianą w nos.
- Nigdy.- powiedział i pocałował mnie namiętnie.
- Nigdy.- powiedział i pocałował mnie namiętnie.
Spuściłam wodę i wstałam. Dymitr wziął mój ręcznik i zaczął mnie wycierać. Gdy byłam sucha, chciał mnie zanieść do pokoju, ale mu nie pozwoliłam.
- Najpierw się umyj, żeby się później nie tłuc po nocy.
- No wiesz, Roza. W takiej chwili?
- Później mi podziękujesz.-znowu się zaśmiał.- Teraz idź się myj. Nie bój się, nie ucieknę ci.-dodałam widząc jego minę.
Kiedy wyszłam z łazienki, pierwsze co przykuło moją uwagę, to western na poduszce. Nic dziwnego, że ukochany przypomniał sobie o mnie po godzinie. Zaczytał się we wspomnieniach. Dymitr Umył się o wiele szybciej niż ja. Podszedł do mnie, a z jego włosów kapała woda, prosto na ten boski, umięśniony tors. Nasze wargi spotkały się w delikatnym pocałunku. Jednak oboje chcieliśmy czegoś więcej. Całowaliśmy się coraz namiętnej, idąc w stronę łóżka i pozbywając się poszczególnych części garderoby. Wreszcie nadzy padliśmy na pościel. Nasze ciała złączyły się we wspólnym tańcu. Nie było podziału na "on" i "ja". W tedy było tylko "my". Razem byliśmy silniejsi, niż każde osobno. Napędzała nas miłość i troska o drugą osobę. Byłam gotowa oddać za niego życie i wiem, że on zrobiłby to samo dla mnie. A potem to drugie by cierpiało. Nie wiem, jakbym mogła żyć bez niego. Kocham go.
Kiedy skończyliśmy, przytuliłam się tyłem do Dymitra. Mój ukochany objął mnie w talii i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam w jego ramionach. Jednak nie dane było mi odpoczywać.
-Witaj mała dampirzyco. Wczoraj tak nagle zniknęłaś, że nie zdążyłem ci powiedzieć o moim planie.- przede mną pojawił się Iwaszkow, ale nawet nie dał mi dojść do slowa.- O tuż musisz ćwiczyć codziennie. A moje odwiedziny zabezpieczą cię przed nie zapowiedzianą wizytą Roberta.
-Cześć.- przytuliłam go.- Czyli nie dasz mi spać, dopóki wszystkiego się nie nauczę?- westchnęłam.
-Przecież śpisz.- moroj uśmiechnął się cwanie.
-Wiesz, o co mi chodzi. A jeśli chodzi o wczoraj to obudził mnie budzik. I znalazłam się na podłodze, więc wymyśl coś, żeby to się nie powtórzyło.
- Podczas ćwiczeń twoje ciało nie powinno się poruszać. Możliwe że coś ci się śniło. Jedna część twojego umysłu walczyła z koszmarem, a druga była ze mną. Dlatego nie pamiętasz, co było tego skutkiem, ale to na pewno nie ćwiczenia. A teraz koniec gadania. Zabieramy się do pracy.
- Najpierw się umyj, żeby się później nie tłuc po nocy.
- No wiesz, Roza. W takiej chwili?
- Później mi podziękujesz.-znowu się zaśmiał.- Teraz idź się myj. Nie bój się, nie ucieknę ci.-dodałam widząc jego minę.
Kiedy wyszłam z łazienki, pierwsze co przykuło moją uwagę, to western na poduszce. Nic dziwnego, że ukochany przypomniał sobie o mnie po godzinie. Zaczytał się we wspomnieniach. Dymitr Umył się o wiele szybciej niż ja. Podszedł do mnie, a z jego włosów kapała woda, prosto na ten boski, umięśniony tors. Nasze wargi spotkały się w delikatnym pocałunku. Jednak oboje chcieliśmy czegoś więcej. Całowaliśmy się coraz namiętnej, idąc w stronę łóżka i pozbywając się poszczególnych części garderoby. Wreszcie nadzy padliśmy na pościel. Nasze ciała złączyły się we wspólnym tańcu. Nie było podziału na "on" i "ja". W tedy było tylko "my". Razem byliśmy silniejsi, niż każde osobno. Napędzała nas miłość i troska o drugą osobę. Byłam gotowa oddać za niego życie i wiem, że on zrobiłby to samo dla mnie. A potem to drugie by cierpiało. Nie wiem, jakbym mogła żyć bez niego. Kocham go.
Kiedy skończyliśmy, przytuliłam się tyłem do Dymitra. Mój ukochany objął mnie w talii i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam w jego ramionach. Jednak nie dane było mi odpoczywać.
-Witaj mała dampirzyco. Wczoraj tak nagle zniknęłaś, że nie zdążyłem ci powiedzieć o moim planie.- przede mną pojawił się Iwaszkow, ale nawet nie dał mi dojść do slowa.- O tuż musisz ćwiczyć codziennie. A moje odwiedziny zabezpieczą cię przed nie zapowiedzianą wizytą Roberta.
-Cześć.- przytuliłam go.- Czyli nie dasz mi spać, dopóki wszystkiego się nie nauczę?- westchnęłam.
-Przecież śpisz.- moroj uśmiechnął się cwanie.
-Wiesz, o co mi chodzi. A jeśli chodzi o wczoraj to obudził mnie budzik. I znalazłam się na podłodze, więc wymyśl coś, żeby to się nie powtórzyło.
- Podczas ćwiczeń twoje ciało nie powinno się poruszać. Możliwe że coś ci się śniło. Jedna część twojego umysłu walczyła z koszmarem, a druga była ze mną. Dlatego nie pamiętasz, co było tego skutkiem, ale to na pewno nie ćwiczenia. A teraz koniec gadania. Zabieramy się do pracy.
-Czekaj. A nie mógłbyś ściągnąć Dymitra? Jeśli Robert będzie chciał się mści, to na najbliższych mi osobach. Lissa jest pod dobrą opieką, ale Dymitr jest teraz sam. Nikt mu nie pomoże.
- Masz rację,- przyznał, jakiś ponuro. Między tą dwójką są dość napięte stosunki.- ale ty go zaproś do naszej zabawy. Nie martw się, pomogę Ci.
Wytłumaczył mi, że muszę wyobrazić sobie nas śpiących w pokoju, a następnie, że wchodzę do jego głowy. Skupiłam się na tym obrazie i już po chwili stałam przy naszym łóżku. Byliśmy przytuleni do siebie. Ja wyglądałam na szczęśliwą i bezpieczną, ale wyraz twarzy Dymitra mnie zaniepokoił. Mój ukochany wykrzywił się w bólu. Starałam się uspokoić. Zdenerwowana nie wejdę do jego umysłu. Po chwili obraz się zmienił. To co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
- Masz rację,- przyznał, jakiś ponuro. Między tą dwójką są dość napięte stosunki.- ale ty go zaproś do naszej zabawy. Nie martw się, pomogę Ci.
Wytłumaczył mi, że muszę wyobrazić sobie nas śpiących w pokoju, a następnie, że wchodzę do jego głowy. Skupiłam się na tym obrazie i już po chwili stałam przy naszym łóżku. Byliśmy przytuleni do siebie. Ja wyglądałam na szczęśliwą i bezpieczną, ale wyraz twarzy Dymitra mnie zaniepokoił. Mój ukochany wykrzywił się w bólu. Starałam się uspokoić. Zdenerwowana nie wejdę do jego umysłu. Po chwili obraz się zmienił. To co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Czyli weszła do jego umysłu... No i co tam zobaczyła? Nie przerywaj w takim momencie!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział!
Nie no w takim momencie? Serio? Naprawdę? Nigdy więcej tego nie rób! No i co z Dymitrem? Coś mu sie śni? To Robert? Kurde, no i teraz muszę czekać...
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnego rozdziału!
Jejku jaki świetny blog.A rozdział genialny tylko czemu w takim momencie? Czejam na nn.
OdpowiedzUsuńOla
Blog super własnie go znalazłam nie dawno uwielbiam AKW choc moze jestem za stara ,ale za to młoda duchem .Więc pisz tak dalej droga panno bo jak na swój wiek to wymiatasz.pozdrawiam Vik
OdpowiedzUsuńSerio? Dlaczego w takim momencie koniec?Lecę dalej
OdpowiedzUsuń