Strony

niedziela, 13 sierpnia 2017

ROZDZIAŁ 105

Jednak w salonie było pusto. O dziwo moja ukochana pewnie poszłam w stronę drzwi tarasowych. Zatrzymała ją Nastka, stając przed nią.
- Czekaj, czekaj, czekaj. Ty wciąż masz więź z ciocią Lissą.- zrozumiała.- Ona wiedział, że żyjesz?! I nic nam nie powiedziała?!
- Przepraszam kochanie. Ale wolałam, że jakbym miała zginąć, żebyście nie cierpieli z myślą, że jestem gdzieś daleko w jakiejś niewoli. Mogłam nie wrócić, a niebezpieczne byłoby, gdybyście chcieli mnie uwolnić.
Zatrząsłem się na tą myśl. Podeszłem do nich i objołem żonę.
- Nigdy nie pozwolił bym ci zginąć.- pocałował ją w szyję.
Ukochana obdarzyła mnie za to słodkim uśmiechem. W końcu weszliśmy do gwarnego ogrodu, gdzie wszyscy rozmawiali, jeden przez drugiego, czekając na powrót bliźniaków. Będą mieli niespodziankę. Nagle zapadła całkowita cisza.
- Rose?!- zawołali jednocześnie Abe i Janine, po czym rzucili się na nas.
W ich ślad poszła całą resztą. Wzruszyło mnie, to jak bardzo wszyscy za nami tęsknili. Każdy po kolei obdarzył nas uściskiem i pytali jak to mozliwe.
- A jednak będę musiał dalej się z tobą męczyć.- przewrócił oczami Christian, ale i tak przytulił Rose.
- Nie tak łatwo nas się pozbyć.- zaśmiałam się moja żona.
- Wuja.- Zoja i Łuka rzucili się na nas.
- Hej, dzieciaki. Ale się pozmieniało.- uścisnąłem oboje, przy okazji czochrającblond loczki siostrzeńca.
Przywitaliśmy całą rodzinę, przyjaciół i wszystkichznajomych z akademii, którzy byli obecni. Kilkoro nie znałem, ale z wielką przyjemnością przedstawiła mi ich moja ukochana.
- Usiądzie tam.- bliźniaki wskazały na szczyt stołów.
- A to chyba miejsce dla solenizantów.- zmieszałem się.
- Ale tak będziecie obok.- nalegała księżniczka.
- I my będziemy mieć was obok.- dodał Felix, gdy ciągneli nas w wyznaczone miejsca.
- I będziemy mieli innych obok.
- I wszyscy będą obok.- powiedzieli jednocześnie.
Z Rozą spojrzeliśmy na siebie z porozumiewawczym uśmiechem. W końcu ulegliśmy i każdy zają swoje miejsce.
- Czekamy jeszcze na kogoś?- spytałem, wskazując puste miejsce po lewej stronie Anastazji.
- A... No tak.- zaczęła bawić się palcami pod stołem.
Spojrzałem na nią podejrzliwie. Miałem złe przeczucie, zwlaszcza, że koło Felixa siedziała Alice, która była jego dziewczyną. Bardzo mi się to nie podoba.
- Tato, chcę żebyś wiedział, że ludzie są różni nie zależnie od pochodzenia i żebyś nie oceniał go pochopnie.- zaczęła, przełykając ślinę i podnosząc wzrok.
- Go?- uniosłem jedną brew do góry.
- Dymitr!- żona popatrzyła na mnie karcąco, uderzając moje ramię.
- Och dzieciaki.- zaśmiał się Abe.- A myślałem, że to ja będę męczył tego młodzieńca.
- Jednak, staruszku, na szczęście dla naszej córki jesteś zwolniony z tego obowiązku.
- Nie wiem czy to polepszyło ich sytuację.- popatrzył z przebiegłym uśmiechem na mnie.
- Tato. Naprawdę on jest wspaniałym chłopakiem, który o mnie dba i przez te dwa miesiące wiele się wydarzyło, dzięki czemu jestem pewna uczucia między nami.
- Dwa miesiące to dość mało.- zauważyłem.
- Bielikow!- Roza straciła cierpliwość.- To jej urodziny. Pogadacie o tym kiedy indziej, a teraz po prostu cieszmy się. O to nasze szczęście jest już dorosłe. Nie mogłam uwierzyć że je mam, a teraz nie wierzę, że je tracę.
- Mamo...- zaoponował Felix.- Wy nigdy nas nie stracicie.
- Właśnie.- wspomogł brata dampirzyca.- Jesteście naszymi rodzicami i zawsze będziecie dla nas najważniejsi.
Rozczuliły mnie słowa dzieci.
- Oooo...- po ogrodzie rózniósł się zgodny pomruk.
Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi.
- Ja otworzę.- zawołała Anastazja.
Zanim zdążyłem czegokolwiek powiedzieć, znikła wewnątrz domu. Zacząłem się denerwować. Najpierw tracę je na 12 lat przez mojego ojca, a teraz dowiaduję się, że ma chłopaka. Poczułem na udzie delikatną dłoń, która zaczęła głaskać je uspakajająco.
- Kochanie, spokojnie. Zaufaj jej.
- Jej ufam. Nie ufam jemu.
Nie czekaliśmy długo, jak moja księżniczka wróciła, niosąc wielkiego misia, a za nią kroczył niepewnie blondwłosy moroj. Nie podobało mi się to. Wiem, jaki dużo moroi ma stosunek do dampirzyc. A on nie wyglądał na najgrzeczniejszego.