Strony

środa, 9 sierpnia 2017

ROZDZIAŁ 101

Szliśmy wolno przez wioskę, witając się z każdym, kogo mijaliśmy. Choć chciałam jak najszybszej znaleźć się przy ukochanym, wiedziałam, że zdrowie nie pozwala staruszce na tak szybkie tempo, a ja nie chciałam jej popędzać.
- Wybacz mojemu mężowi, ale jest dość nie ufny względem obcych.- powiedziała ze skruchą.
- To nie pani wina.- uspokoiłam ją.
Resztę drogi opowiadała mi o życiu tutaj i dopytywała się, jak to jest być strażniczką królowej. Okazało się, że małżeństwa między dampirami były tutaj nawet przed dekretem zezwalającym na takie pary. Doszliśmy do ładnego, żółtego domu, z pięknym ogrodem. Staruszka zapukała do drzwi. Po chwili otworzyła je młoda kobieta. Miała lśniące włosy o barwie ciemnego blondu, a gdy uśmiechnęła się przyjaźnie, wokół jej zielonych oczu pojawiło się kilka zmarszczek. Była bardzo piękna i zmartwiłam się, że Dymitr został właśnie z nią. Jednak szybko uspokoiła mnie ręką na jej ramieniu i głową nowej osoby, wychylająca się zza drzwi. Był to młody mężczyzna o ciemnych włosach i dziwnych, kocich oczach, w których kolor żółty mieszkał się z zielonym. Widać, że jest Azjatą.
- Witajcie kochani.- uśmiechnęła się moja Towarzyszka i podeszła do pary.
- A dzień dobry Merry.- szatynka nachyliła się i ucałowała ją w policzek.
Mówiła z delikatnym akcentem, który wydawał mi się znajomy, ale nie umiałam przypomnieć sobie skąd. 
- Witaj.- mężczyzna powtórzył gest kobiety.
- A to jest Rose, żona dampira, który u was leży.- staruszka wskazała na mnie.
- Miło mi was poznawać.- z uśmiechem podałam im dłoń.
Kobieta uścisnęła mi ją, za to moroj ucałował jej wierzch.
- Ciebie również. Ja jestem Patrishia, a to mój mąż Magnus.
- Skarbie, nie trzymaj ich tu.- zwrócił się Azjata do swojej żony.
- A no tak. Wejdźcie.- zielonooka otworzyła szerzej drzwi.
Niepewnie weszłam do środka.
- Przykro mi dziecinko, ale ja muszę wracać do Stefana. Ale zostawiam wam Rose. Bardzo chciała zobaczyć się z ukochanym.
- Ale na pewno, Merry?- Magnus nie wyglądał na przekonanego.
- Na pewno złotko. Miłego dnia.
- Nawzajem.- małżeństwo powiedziało chórem.
- Do widzenia.- powiedziałam, zanim zamknęła drzwi.
Przez chwilę staliśmy w ciszy, kiedy zdejmowałam buty.
- To może ja zaprowadzę cię do pokoju.- odezwała się w końcu szatynka.- Magi zarobisz herbaty?
- Tak jasne. Dla ciebie ta co zawsze?- spytał.
- Tak. A ty jaką chcesz?- zwróciła się do mnie.
- Może być jakaś owocowa. Obojętnie jaka.
Chłopak kiwnął głową i zniknął w kuchni
- No dobrze, to chodź.
Patrishia poprowadziła mnie przez dom do schodów. Mieszkali nawet ładnie. Salon mieli wystylizowany dość staromodnie, ale tworzyło to ciepłą i przytulną atmosferę. Zaczęłyśmy się wspinać po stopniach ba górę .
- Nie jesteś z Ameryki, prawda?- zagadnęłam w połowie drogi. 
- No nie.- przyznała.- Pochodzę z Polski, ale przyjechałam tu z Magnusem.
- Byliśmy w Polsce kilka miesięcy temu. Dokładnie w Krakowie. Ładnie tam macie. Nie tęsknisz? Za domem, rodziną?
- Trochę tęsknię, ale Magi i Weronika mi to rekompensują.
- A Weronika to... jeśli można wiedzieć.- dodałam pośpiesznie.
- To moja siostra cioteczna. Kiedy tu przyjechała mnie odwiedzić, poznała Christiana, przyjaciela mojego męża. Od razu coś zaiskrzyło i po pół roku wprowadziła się do niego. Dzisiaj wrócili z podróży poślubnej. Pewnie wpadną jeszcze dzisiaj, to będziecie mogli się poznać.
W końcu zatrzymała się przed drzwiami w kolorze pudrowanego różu i pchnęła je. Od razu dało się rozpoznać, że to pokój dziecięcy. Cały różowo-biały, na ścianach wisiały plakaty księżniczek, obrazki kredkami, a pod nimi leżało mnóstwo zabawek. Pod oknem znajdowało się różowe łóżko księżniczki, a na nim leżał mój śpiący królewicz. Po prostu nie mogłam się nie roześmiać. Aż chciałabym zobaczyć jego minę, gdy się obudzi i rozejrzy po pokoju. To tak komicznie wyglądało. Przysiadłam na brzegu łóżka, głaszcząc kołdrę, pod którą leżał mój mąż. Nagle coś sobie uświadomiłam.
- A gdzie mieszkanka tego pokoju?- spytałam pani domu.
- To nasza dwuletnia córeczka, Kornelia i wyjechała do dziadków na tydzień. To znaczny jutro wraca...
- ...ale coś się wykombinuje, żeby strażnik mógł zostać.- dokończył za żonę Magnus, wchodząc do pokoju z herbatą.
Obie wzięłyśmy od mężczyzny kubki, a on oparł się o biało-różową komodę.
- Naprawdę, proszę nie robić sobie problemu. Jak tylko Dymitr się obudzi, wyjedziemy.