Strony

piątek, 12 maja 2017

ROZDZIAŁ 72

Po drodze Dymitr dał coś znać strzygą, a one ruszyły z perfidnymi uśmiechami do celi. Byli wcześniej ludźmi, ale tak zwanymi gorylami. Obejrzałam się za nimi z zaciekawieniem.
- Po co tam idą?- spytałam i zauważyłam szatański uśmiech na ustach męża.
- Chciałaś żeby go zgwałcić, ale ja wolę ciebie.- tym razem wyglądał jak zboczeniec.
Uśmiechnęłam się, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Jesteś cholernie niewyżyty.
- Tak na mnie działasz.- szepnął mi do ucha, podgryzając jego płatek.
Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Przestań, bo zaraz znowu zaciągnę cię do sypialni.- zagroziłam.
- Mi się podoba. A później ja cię gdzieś zaciągnę.- oznajmił, gdy weszliśmy do naszego pokoju.
- Już nie mogę się doczekać.- zamruczałam, gdy popchnął mnie na ścianę i zaczął całować moją szyję.

- Nie chce mi się już nigdzie iść.- jęknęłam, gdy leżeliśmy wtuleni w siebie.
- Och Roza.- mój ukochany się zaśmiał.- Szykuj się, a nie pożałujesz.
Z westchnieniem wstałam i poszłam do garderoby. W połowie drogi powrotnej poczułam dużą dłoń na pośladki.
- Au!- aż podskoczyłam, po czym odwróciłam się do byłego strażnika, który chichotał pod nosem, znikając w garderobie i pogroziłam mu palcem.- Ty młody! Opanuj swoje popędy seksualne.
- Młody?- uniósł jedną brew, wyglądając z pomieszczenia
- No wiesz... Jako, że strzygi się nie starzeją, ty masz ciągle 31 lat, a ja 36.- zauważyłam, ubierając się.
- O! Patrz. Nasza różnica zmniejszyła się o dwa lata.
- Aż tak ci to przeszkadzało?- trochę zabolało.
Natychmiast wyszedł już w spodniach, po czym przyciągnął mnie do swojego chłodnego torsu.
- Oczywiście, że nie skarbie.- zapewnił i mimo zimna jego ciała, zrobiło mi się ciepło.- Nigdy mi to nie przeszkadzało. Przecież miłość nie ma granic.
Pokiwałam głową i zaciągnęłam się jego cudownym zapachem. Po chwili odsunęłam się od Bielikowa i spojrzałam mu w oczy. Nie chciałam, aby był smucił, ale musiałam zacząć temat, który wiem, że go męczy.
- Chcesz pogadać o tym, co powiedział Randall?- spytałam ostrożnie, ale z czułością.
Rosjanin westchnął ciężko, podszedł do łóżka i usiadł na nim, chowając twarz w dłonie. Podeszłam i zajęłam miejsce obok niego, po czym zaczęłam delikatnie głaskać go po ramieniu.
- Roza, on ma rację. Jestem jak on. Może powinniśmy...?
- Nie Dymitr. On nigdy nie miał racji. Pomyśl ile zła wyrządził, ile kobiet skrzywdził, bo wątpię, żeby Olena była "wyróżniona". Należy mu się.
- Ale jest moim ojcem...
- Jego zachowanie nie jest kwestią genów, a wychowaniem. A Olena nie mogła wychować syna lepiej. Jesteś czuły, opiekuńczy, szanujesz kobiety i wiesz, co to miłość. Randall najwidoczniej nie.
- Ale to nie zmienia faktu, że to co robimy jest źle. Wcześniej kierowała mną złość i troska o ciebie, ale sama przyznaj. My tak nie robimy.
Zagryzłam wargę, analizując jego słowa i ostatnie wydarzenia. I nagle to do mnie dotarło. Szlag! Co my robimy? Popatrzyłam z żalem na męża, a ten mnie przytulił.
- Co się ze mną dzieje?- westchnęła w jego jego ramię.
- Nic Roza. To zrozumiałe, że po tak długim czasie tortur chciałabyś się zrewanżować.
- Ale nie powinna.
- Żadne z nas nie powinno. Jutro dokończę sprawę i będzie po wszystkim.
- Zabijmy go podczas snu. Tak będzie najbezpieczniej.- zaproponowałam.- A później zajmiemy się tobą.
- Zgoda.- uśmiechnął się.- A teraz masz dwie godziny na przygotowanie się na randkę.
Cmoknął mnie w czoło i skierował się do salonu.
- Eghem... Towarzyszu.- zawołałam za nim.
Odwrócił się i w ostatniej chwili złapał koszulkę, którą w niego rzuciłam.
- Zachowaj te widoki dla mnie.
- Dobrze, ty moja zazdrośnico.- podszedł i pocałował mnie namiętnie.
Od razu oddałam pieszczotę, zarzucając mu ręce na szyję. Jedną ręką objął mnie w pasie, drugą głaszcząc mój brzuch. Po kilku chwilach oderwaliśmy się od siebie, dostałam ostatniego soczystego całusa w usta i czoło, po czym były strażnik opuścił pokój. Mam dwie godziny. Czas na kąpiel. Wlałam do wanny gorącej wody, dodałam soli, mydła i płatków róż, po czym się w niej zanurzyłam. Na początku mnie parzyło, ale po chwili poczułam, jak każdy mięsień się rozluźnia, a napięcie ostatnich miesięcy opuszcza moje ciało. Po godzinie, gdy woda była już chłodna, postanowiłam wyjść. Byłam w trakcie wycierania nogi, kiedy drzwi się otworzyły.
-Uhu... Ale tu parno.- aż podskoczyłam, z zaskoczenia.
- Nie strasz mnie tak.- poprosiłam któryś raz z kolei.
- Wybacz kochanie, ale pukałem do drzwi na, a ty się nie odzywałaś. Jak wszedłem, też nigdzie cię nie było. A jak zauważyłem światło w łazience, moja wyobraźnia zaczęła działać...- podszedł, po czym zaczął całować mnie po szyi.- i nie mogłem się powstrzymać.
Odchyliłam głowę, dając mu lepszy dostęp.
- Chyba mi nie powiesz, że...- westchnęłam z przyjemności.- że siedzę tu dwie godziny.
- Nie. Spokojnie. Masz jeszcze godzinę. Pełne 3600 sekund do wykorzystania. Wybierz dobrze, a nie pożałujesz.- mruknął seksownym głosem.
Oderwałam się od niego, jak poparzona.
- O nie, nie, nie kochany. Wiem do czego pijesz. Nie ma szans.- wypchnęłam Rosjanina z łazienki.- Ty sobie poczekasz w salonie, pooglądasz coś...
- Tu mam lepsze widoki.- uśmiechnął się lubieżnie, a ja zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.
- Jesteś niewyżyty!- krzyknęłam na niego i wróciłam do szykowania się.
Z drugiego pokoju usłyszałam śmiech, na co pokręciłam zrezygnowana głową. Wysuszyłam i pokręciłam włosy lokówką, zrobiłam warkocz, zaczynający się po lewej stronie mojej głowy, idący z tyłu, aby opaść po prawej. Reszta fal swobodnie opadała z tyłu. Tak dawno dla nikogo się nie szykowałam, że aż zapomniałam, jaka to przyjemność. Zrobiłam makijaż, zakrywający moje oznaki starzenia się. Przy Dymitrze czuję się, jakbym ciągle była nastolatką. Dopiero teraz, patrząc w swoje odbicie przypominam sobie, że mamy już nastoletnie dzieci, a nam jakieś randki w głowach. Jak ja go kocham. Wyszłam z łazienki i poszłam do garderoby. Z salonu dochodziły mnie dźwięki z telewizora. Zaczęłam przeglądać wieszaki. Niby mam swoje lata, ale sądzę, że mój mąż wolałby widzieć na mnie sukienkę, która więcej odsłania, niż zasłania. W sumie nic innego do wyboru nie mam. Zrobię mu kiedyś psikus i założę zwykłe ubrania. Te są chyba po to, aby inne strzygi za dużo nie widziały. W głowie już układał mi się szatański plan wkurzenia ukochanego. Już nie mogę się doczekać. Muszę mu trochę przypomnieć, za co mnie kocha.