Strony

sobota, 22 kwietnia 2017

ROZDZIAŁ 57

Przed nami nie było korytarzu, lecz od razu hol do apartamentu. Światła były pogaszone, a okna zasłonięte bordowym materiałem, dzięki czemu całe wnętrze było schowane w romantycznej ciemności. Jedynymi źródłami światła były świeczki porozstawiane dosłownie wszędzie. To było cudowne.
- Jack...- spojrzałam na niego, nie wiedząc co powiedzieć.
Ale jak on wyglądał w ciepłym blasku płomieni. Światło nie oświetlało całej jego twarzy, co podkreślało jej wysunięte elementy. Wyglądał jak grecki bóg, z tak męskim rysami, podkreślonymi grą światła. Za to cześć schowana w cieniu dodawała mu tajemniczości. Wyglądał tak władczo i silnie, co jeszcze mocniej działało na moje pożądanie.
- Mam nadzieję, że ci się podoba.- uśmiechnął się.
- Bardzo. To jest takie... niezwykłe. Nie wiem co powiedzieć.- czułam w oczach łzy wzruszenia.
- Nic nie mów, księżniczko. Po prostu bądź.- spojrzał na mnie czule.
Gdy nasze spojrzenia się spotkały, jeszcze bardziej się rozpłynęłam. Pożądanie i miłość same w sobie sprawiły, że jego oczy są ciemne, ale przy świecach wyglądały jak ciemna czekolada, widziana przez bursztyn. Czułam, że wzrok blondyna mnie pali. Dopiero po chwili spostrzegłam się, że jesteśmy już w sypialni. Ukochany położył mnie delikatnie na łóżku, nie odrywając ode mnie oczu. Przybliżył się i lekko musnął moje wargi. Nie pospieszałam go, bo wiedziałam, że ma jakiś plan.
- Kocham Cię księżniczko.- szepnął mi w usta.- Jesteś całym moim światem.
Oddałam się jego pocałunkom, pełnym delikatności i miłości. W tym czasie jego ręką zaczęła wspinać się po mojej nodze. Oddawałam każde spotkanie naszych ust, które z czasem stawały się coraz głębsze. Zrzuciłam mu z ramion marynarkę i ściągnęłam muchę. Dłoń Zeklosa ciągle głaskała moje udo, przez co wszystko we mnie się rozpalało. Jak ogień w ognisku pożera kolejne konary drzew, tak moje ciało płonęło żarem pragnienia. Nie wytrzymywałam dłużej tej zabawy, wiec złapałam go za białą koszulę i pociągnęłam, zmniejszając odległość między naszymi ciałami do minimalnej, po czym wpiłam mu się w gorące wargi. Smakowałam ich z rozkoszą. Już dłużej nie czekając, chłopak położył się na mnie, prosząc językiem o dostęp. Postanowiłam się z nim podroczyć i nie dałam. Jednak gdy poczułam jego dłoń na moim pośladku, wiedziałam, że jestem na straconej pozycji. Ścisnął ją, a mi nie udało się powstrzymać jęku. Szybko wślizgnął się mi do ust i zaczęliśmy walkę o dominację, którą przegrałam. Dłonie moroja były wszędzie, na całym moim ciele, patrząc każdy kawałek skóry. Jęczałam, kiedy penetrował wnętrze moich ust. Sama nie umiałam zapanować nad dłońmi. Najpierw trochę pociągały go za włosy, później pozbyły się jego koszuli, ale nie jestem pewna, w jaki sposób i czy będzie jeszcze zdatna do użytku.Ac teraz badały każdy najmniejszy mięsień jego ramion i brzucha. Czułam jak drżał pod moim dotykiem. Jack pocałunki zszedł na moją szyję, szukając zamka od sukienki.
- O-ona... nie ma...- jęczałam.- Od gó-ry.
Zrozumiał i zaczął dłońmi powoli z chodzić niżej. Całe moje wnętrze szalało i paliło żywym ogniem. To była najprzyjemniejsza męka w moim życiu. Co nie zmieniało faktu, że męka i chciałam go poczuć w sobie. Teraz. Już. Natychmiast. Jednak ukochany dał mi wyraźnie do zrozumienia, że nie ma tak łatwo. Oboje oddychaliśmy szybko i gwałtownie, a dłońmi czułam, że jego serce odbija się od żeber w takim samym rytmie, co moje. Gdy w końcu znalazł brzeg kreacji na mnie, dłonie blondyna znalazły się pod nią. Wspinał się powoli w górę, podwijają materiał, aż nie natknął się na początek mojego kompletu. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem i szokiem, po czym szybciej przesunął się wyżej, sprawdzając czy na prawdę mam na sobie to, co mam. Gdy się upewnił w swoim przekonaniu, już bez żadnej zwłoki pozbył się mojej sukienki i rzucił ją gdzieś tam w kąt. Skorzystałam z okazji i opadłam na materac, próbując uspokoić chociaż oddech. Gdy po chwili nie poczułam na nowo pocałunków ukochanego, spojrzałam na niego, a oddech znowu mi przyspieszył. On po prostu pożerał mnie swoim wygłodniałym wzrokiem. Z kuszącym uśmiechem dotknęłam jego ramienia, co obudziło go z trans. Spojrzał mi w oczy i się rzucił na mnie. Przyssał się do mojej szyi, na nowo mnie rozpalając w ciągu sekundy. Nasze ręce szalały bez opamiętania, a jęki mieszały się. Wiłam się pod nim, gdy pocałunki zszedł na mój dekolt, a następnie ściągnął górną część bielizny i przyssał się do moich piersi. Wierzgałam nogami, unosiłam biodra i drapałam mu plecy paznokciami. To było niezwykłe i ekscytujące. Jemu też się śpieszyło, bo bardzo szybko leżałam przed nim całkowicie naga, a nasze usta spotkały się, rozpoczynając erotyczny taniec. Wtedy przypomniałam sobie, że on ma za dużo ubrań na sobie i sięgnęłam do jego spodni i z pomocą ukochanego, pozbyliśmy się ich, razem z bokserkami. Jęknęłam z zaskoczenia i rozkoszy, gdy poczułam palec Zeklosa w sobie.
- Jesteś już taka mokra i ciasna, że nie zostało mi nic innego, tylko w ciebie wejść.- mruknął mi do ucha.
- To to zrób.- gdy zaczął się podnosić, złapałam go i przyciągnęłam do siebie.- Teraz.
- A gumka?
- Spokojnie.- uśmiechnęłam się figlarnie.- Biorę tabletki. Chciałam, aby to było idealnie. Więc do dzieła tygrysie.
Wciągnęłam gwałtownie powietrze i zacisnęłam pięści na pościeli, gdy poruszył swoim palcem we mnie.
- Taka mokra. Cała dla mnie.- mruknął, wyciągając go.
- Tylko dla ciebie.
Usadowił się wygodnie przy moim wejściu.
- Jesteś pewna?- spojrzał na mnie z troską.
- Jak niczego innego.
Zamknęłam oczy czekając, ale zanim to się stało, poczułam usta moroja na moich. Oddałam się pocałunkom bez reszty i poczułam, jak ostrożnie we mnie wchodzi. Jęknęłam gardłowo. Gdy był pewny, że wszystko jest dobrze, zaczął się ostrożnie poruszać. To było bardzo dziwne i przyjemne uczucie. Jakbyśmy się dopełniali. Wszystko w naturze już miało być w porządku. Nasze ciała odnalazły wspólny rytm i zatopiły się w łączności dusz. Oboje się dopełnialiśmy, spełniając na wzajem swoje potrzeby, bez zbędnych słów. Instynktownie wiedziałam co robić. To było takie naturalne, odpowiednie. Nie chciałam, żeby to się kończyło. Byliśmy tylko my i nasza przyjemność. Po męczącym tańcu, wreszcie doszłam na szczyt, przeżywając największy orgazm, jaki miałam, a był to zaledwie piąty w moim i naszym wspólnym życiu. Po chwili on również doszedł, zalewając mnie swoim ciepłem. Chwilę leżeliśmy w tej pozycji, po czym mój ukochany ostrożnie ze mnie wyszedł i położył się obok, przyciągając mnie mocno do siebie, jakbym zaraz miała mu uciec. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, napawając się cudownym zapachem jego wody kolońskiej i potu. Nie wierzę. Zrobiliśmy to. W końcu jestem prawdziwą kobietą. Z tą myślą i uśmiechem na ustach zasnęłam.