Strony

niedziela, 9 kwietnia 2017

ROZDZIAŁ 45

- Cze-czemu?- szepnęłam, dotykając zdezorientowana warg, które przed chwilą tak zachłannie całował.
Chciałam go teraz i tu! Nic na to nie poradzę, że tak go kocham. Ufam mu i wiem, że nie zrobi nic przeciw mnie. Bez niego już nie wyobrażam sobie życia. Przyzwyczaiłam się, że spędzamy ze sobą każdą chwilę. Uwielbiam jego pocałunki, zapach, dotyk, to, że jest zawsze, kiedy go potrzebuję i nawet jak mówię, że chcę zostać sama, on trwa przy mnie. Dzięki niemu nie muszę szukać ukojenia w lesie. On jest moim ukojenie i chcę żeby był tym pierwszym teraz i tu.
- Bo chcę, żeby to było dla ciebie wyjątkowe.- odpowiedział, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Będzie, jeśli z tobą. Nie ważne gdzie.- sprzeciwiłam się.
- Cii...- uciszył mnie krótkim pocałunkiem.- Nie rozdziewiczę cię w salonie, gdzie każdy może wejść. Zrobimy to przy odpowiedniej atmosferze.
- No dobra.- westchnęłam.- Ale coś ci obiecałam, gdy znów zostawisz mnie podnieconą.
- A ja? Myślisz, że na mnie nie działasz?- naparł na mnie, tak żebym poczuła jego męskość.
Jęknęłam, przymrużając oczy. Nie wytrzymałam i przyciągnęłam go do siebie, całując po szyi. Z jego ust wydobyło się seksowne westchnienie, gdy przygryzłam mu płatek ucha.
- Więc lepiej, żebyśmy oboje coś z tym zrobili.- szepnęłam kusząco mu do ucha, delikatnie je muskając ustami.
Mogłam poczuć, jak zadrżał, a na jego skórze zrobiła się gęsia skórka.
- Cholera.- szepnął.
Chwycił swoją koszulkę i szybko założył ją na mnie. Mocno ścisnął moje pośladki, na co pisnęłam zaskoczona. Podniósł się razem ze mną i zaczął iść w kierunku schodów. Po drodze postanowiłam trochę się z nim podroczyć. Całowałam go namiętnie, obracając jego głowę we wszystkich kierunkach, co nie pomagało mu iść, ale trzymał się dzielnie. Gdy znaleźliśmy się na górze, próbował się odsunąć, ale ja mu nie pozwalałam.
- Anastazja! - wkurzył się.- Powiedz mi, gdzie mam iść, bo wrzucę się do pierwszego lepszego pokoju.
Wyczuliłam zmysły, aby wyczuć, gdzie jest reszta.
- Na moje lewo, ostatnie drzwi po prawej.- zarządziłam i wróciłam do jego ust.
Jak przez mgłę rejestrowałam, że się poruszamy we wskazanym kierunku. Gdy poczułam na plecach drewno, dłonią zaczęłam je oklepywać, póki nie natrafiłam na zimny metal. Naparłam na klamkę i po chwili znaleźliśmy się w środku. Jęczałam, gdy chłopak ściskał na przemian moje pośladki. Oddawałam każdy pocałunek z zaufaniem i oddaniem. Usłyszałam trzask zamykania drzwi, a sekundę później mój ukochany napierał na mnie, kiedy przyparł mnie do ściany. Zaczęłam się wić i wiercić. Nie wytrzymał długo i rzucił mnie na łóżko, zrywając ze mnie spodnie. Jednak zatrzymały się na butach. Ściągnął je szybko, a ja patrzyłam na niego, z rozwartymi ustami, łapiąc łapczywie powietrze. Dopiero teraz mogłam się nacieszyć jego torsem. To było coś pięknego. Wszedł na łóżko i przybliżył się szybko do mnie, jak drapieżnik do swojej ofiary. W oczach płonęły mu iskierki pożądania, gdy głodnym wzrokiem podziwiał moje ciało w samej bieliźnie. Wypięłam bardziej piersi, uśmiechając się kusząco. Oczy blondyna jeszcze bardziej pociemniały. Przyssał się do mojej szyi, niczym pijawka, a ja zaczęłam jęczeć, wiercąc się pod nim. Odchyliłam głowę do tyłu, dając mu lepszy dostęp i nieświadomie wędrowałam rękoma po ciele Jack'a. Tym razem pozwolił ściągnąć z siebie spodnie, za to mnie pozbawił stanika. Czułam się dziwnie, bo po raz pierwszy pozwoliłam rozbierać się facetowi. Ale nie przeszkadzało mi to. Z nim czułam się bezpiecznie i całkowicie mu ufałam. Wierzyłam, że nigdy mnie nie znani, ani nie skrzywdzi. Poczułam jego usta na lewej piersi i aż wygięłam się w łuk. Boże święty. Takiego czegoś jeszcze w życiu nie czułam. Jestem na maxa podniecona i jeśli teraz mnie nie przeleci, to osobiście mu jaja urwę. Co ja gadam? Sama już nie wiem. To mi zakłóca jasne myślenie. Topniałam pod dotykiem jego delikatnych dłoni i rozpływałam się z przyjemności. Ciągnęłam go uporczywie za włosy, przy akompaniamencie naszych wspólnych jęków przyjemności. Nim się obejrzałam, moroj już znaczył mokrymi pocałunkami drogę przez mój brzuch. Jednym ruchem pozbył się ostatniego kawałka materiału, jaki na sobie miałam. Czekał tylko, aż do mnie wróci i poczuję w sobie jego przyrodzenie. Jednak się nie doczekałam, za to pisnęłam zaskoczona, czując w sobie jego palec. Przez parę sekund nie mogłam złapać oddechu, ale serce i płuca przyspieszyły prace, gdy dołożył drugiego palca. Przy trzecim myślałam, że oszaleję, ale prawdziwe niebo zaczęło się, gdy do gry dołączyły usta. O Matko! Jego język czyni cuda. Wiłam się i jęczałam, zaciskając coraz mocniej dłonie na pościeli. Cofam wszystko co mówiłam. To najlepsze uczucie na świecie. Napięcie rosło we mnie, jakbym wspinała się na wielką górę. A ja już chciałam być na szczycie. Nosiło mnie i uciskało w podbrzusze. Czułam... czułam... Tego nie da się opisać. Chciałam zakończyć już tą słodką męczarnię. Aż nagle poczułam stan uniesienia. Całą mną wstrząsnął dreszcz, a ciepło rozlało się po organizmie. Bez odrobiny sił opadłam na materac, uspakajając oddech. To było niebiańskie uczucie. Dopiero teraz dotarło do mnie, co się stało. Właśnie przeżyłam swój własny orgazm. To było niesamowite. Ukochany położył się obok, przyciągając mnie do siebie.
- Jeszcze nie będę się z tobą kochał, skarbie.- ucałował moje czoło.- Ale mam nadzieję, że taka forma przyjemności ci wystarczy.
- O tak.- zmusiłam mięśnie do ruchu i wtuliłam się w tors chłopaka.- Dziękuję.
- Za co, księżniczko?- popatrzył na mnie ze zdziwieniem, ale i radością.
- Że jesteś, kiedy cię potrzebuję. Pocałujesz, przytulisz w chwilach smutku i zwątpienia i ogólnie, że jeszcze ode mnie nie uciekłeś.
- Jak bym mógł opuścić taki skarb?- uśmiechnął się.- To byłby największy błąd mojego życia.
- Cieszę się, że w pewnym sensie to ty byłeś tym pierwszym. Za ufałam ci i spełniłeś moje oczekiwania.- odpowiedzialna tak samo.
- To dobrze. A teraz idź spać. Był dzisiaj ciężki dzień.
- To prawda. Dobranoc.- wtuliłam się bardziej w ukochanego
- Dobranoc.- ucałował mnie w czoło, a ja od razu odpłynęłam.