Daję wam go razem z życzeniami dopiero teraz, bo wczoraj miałam zamieszanie i brak internetu. Życzę wam szczęśliwego Nowego Roku i spełnienia postanowień. Pochwalicie się nimi?
___________________________________________________________
W końcu nadszedł dzień naszego wyjazdu do Bai. Wcześniej dałam Lissie prezenty tak jak zaplanowałam. Dla Lissy i Christiana kupioną w Rosji figurkę jednej z tych majestatycznych budowli, którymi zachwycałam się w Moskwie. Dla Rosalie jakieś zabawki. Mii kupimy jakieś ubranka dla dzieci. No i dla Masona.... coś ciekawego. Chciałabym zobaczyć jego minę, gdy to otworzy.
- Roooozzzaaa.- przed sobą zobaczyłam rękę męża.
- Przepraszam. Zamyśliłam się.- z jego pomocą wyszłam z auta i poszliśmy do drzwi
Zaczęłam się rozglądać do około. Byliśmy pod domem Bielikowów. Lili i Bianka biegły przed nami przez śnieg. Sporo go napadało. Uświadomiłam sobie, że po raz pierwszy jestem w Rosji podczas zimy. Strażnik trzymał wózek z naszymi skarbami, opatulonymi w ciepłe identyczne, niebieskie kurteczki z białymi, puchatymi futerkami przy kapturze. Do tego kupiliśmy im białe kompleciki, składające się z szalika, czapeczki i rękawiczek z jednym palcem, połączonych sznureczkiem. Ja miałam na sobie ciepłą, ciemno brązową, prawie czarną kurtkę z beżowym futerkiem i paskiem ze złotą klamrą. Na ręce założyłam rękawiczki z tworzywa skóropodobnego, a na nogach miałam ciemne kozaki do połowy łydki. Do tego czarna czapka. Dymitr oczywiście miał swój kochany prochowiec. Aż musiałam go zmusić, żeby założył chociaż sweter i czapkę. Uparty jest cholernie, ale się zgodził. Lili za to miała piękna różową kurteczkę z pudrowym futerkiem, takie same rękawiczki i szalik oraz różowe buty. Bianka wesoło turlała się w białym puchu. Jak pierwszy raz zobaczyła śnieg była całkiem zdezorientowana. Skakała po zapach i wystawiała z nich głowę zdezorientowana. Próbowała go łapać zębami, ale ten od razu rozpuszczał się jej w pysku. To było bardzo urocze i zabawne. A nasze dzieci? Ciekawska Nastka chciała szczegółowo zbadać zjawisko na dworze i gdyby tata ją nie trzymał. Pewnie odśnieżyłaby nam cały ogród swoim zwyczajem "co do rączki, to do buzi." Ale daliśmy jej tylko trochę po nim pochodzić. Felix był mniej ufny, ale gdy zobaczył nastawienie siostry, poszedł w jej ślady i mieliśmy podwójny pokój. Lili za to od razu wzięła się za lepienie bałwana, a ja, kiedy nasze skarby były bezpieczne zachęciłam ukochanego do zrobienia aniołka w śniegu.
- Coś jest dzisiaj strasznie zamyślona.- do rzeczywistości przywołał mnie jego śmiech.
W otworzonych drzwiach stała już Olena, trzymając w silnym uścisku syna.
- Przepraszam.- powtórzyła, gdy wpuściła nas do środka.- Klimat świat na Syberii.
- I co myślisz, skarbie?- spytał mój Rosjanin.
- Syberia pełną parą.- poklepałam go w ramię i wyminęłam, wchodząc do salonu.- Kto się stęsknił za ciocią?
- Ciocia Rose!!
W moje rozpostarte ramiona wpadła dwójką roześmianych dzieci. No bo Pawka już witał się z wujem i Lili. Młodzi pociągnęli mnie do kanapy i kazali usiąść.
- A gdze wiasie dzeci?- spytał Łuka, siadając mi na kolanach, po tym jak przywitały mnie dziewczyny.
- Są z wujem.- oznajmiłam.
W tym momencie do pokoju wszedł sam zainteresowany i dwójka bobasków. Jeden, oczywiście księżniczka, u taty i drugi u babci.
- Mi!- blondynek wyciągnął rączki i po chwili na moich kolanach siedziała dwójką dzieci.
Chłopiec uważnie przyglądał się siostrzenicy, więc nie zauważył, kiedy obok usiadł mój mąż i objął mnie ramieniem. Nasza córeczka uśmiechała się szeroko i śmiała, gdy on dotykał jej małych rączek i nóżek. To było urocze. Mały swoim zwyczajem, zaczął ciągnąć mnie za włosy i Nastka to pochwyciła.
- Była jakaś mnejsa.- zauważył, zaciekawiony dampir.
- Bo rośnie. Tak jak każdy.- wytłumaczył strażnik.
Połaskotał brunetkę pod brodą, a ona wtuliła małą główkę w jego wielką, ciepłą dłoń. Sama chciałabym tak zrobić, ale tylko wtuliłam się w jego ramię. Automatycznie objął mnie i ucałował w skroń.
- Oooo... uroczo razem wyglądacie.- zachwycała się Sonia.
- Myślę, że słodko byście wyglądali z jeszcze jednym dzieckiem.
Zoja podłapała tej temat i wskoczyła Rosjaninowi na kolana. Wiki sięgnęła po aparat i już chciała zrobić nam zdjęcie, ale ją powstrzymałam.
- Jak zrobić rodzinne zdjęcia, to całą rodziną.- powiedziałam.
- To najpierw wam, najlepiej jeszcze z Felixem, Pawką i Lili.- rzuciła Karolina.
Dzieci szybko do nas dołączyły i zrobiliśmy pierwsze zdjęcie. Następnie mój ukochany wstał i wziął od siostry aparat. Postawił go na półce, a nam kazał się ustawić. Włączył samowyzwalacz i dołączył szybko do nas. Aparat cyknął w chwili, gdy strażnik pocałował mnie w policzek, a ja uśmiechnęłam się błogo.
- Idealna rodzina.- szepnęłam.
- Nasza rodzina.- Dymitr ucisnął moje ramię, przyciskając mnie bliżej siebie.
Popatrzyłam na niego z miłością. Ale miałam wrażenie, że miłość i szczęście w jego oczach mnie pochłania. Tonęłam w jego ciemnych oczach, które błyszczały jak najcenniejsze kamienie. Powoli nasze usta zbliżały się do siebie, aby w końcu złączyć się w słodkim pocałunku.
- Blee...- odezwały się na raz Łuka i Zoja.
- Przestańcie obrzydzać nam dzieci.- oburzyła się Karolina.
- Nie chcę wam dzieci przeszkadzać, ale na pewno oni chcą odpocząć po podróży.- zawołała Olena z kuchni. Kiedy ona w ogóle się tam wzięła?- Weźcie swoje walizki i idźcie na górę. W sam raz za pół godziny będzie obiad, a raczej obiadokolacja.
Posłusznie ja wzięłam dzieci i skierowałam się na schody, a Dymitr poszedł do samochodu po walizki. Lili i Bianka już zostały przygarnięte przez Pawkę do jego pokoju.
- Dimka!- usłyszałam krzyk pani domu.- Ubierz się!
- To tylko dwa kroki. To jest więcej opatulania się, niż ma to sensu.- odpowiedział i trzasnęły drzwi.
Pokręciłam głową z rezygnacją. Weszłam do naszego pokoju i nosidełko położyłam na łóżku. Okno było lekko uchylone, pewnie po to, aby pokój się przewietrzył. Zamknęłam je szybko, żeby dzieci nie zmarzły i odkręciłam ogrzewanie. Z niedowierzaniem patrzyłam na mojego męża, wyciągającego nasze walizki w samej koszulce z krótkim rękawem.
- Ten wasz tatuś jest całkiem nieodpowiedzialny.- usiadłam koło dzieci i wyciągnęłam je z nosidełka.- Mógł chociaż prochowiec założyć. A tak się rozchoruje i kto będzie pracować? Mamusia!
Trochę przesadziłam. Jako dampiry mamy silną odporność i nie tak łatwo nam się rozchorował. Ale i tak mógłby dawać lepszy przykład dzieciom. Złapałam Nastkę, która niebezpiecznie czworakowała do krawędzi łóżka. Oboje położyłam na poduszkach, a sama zajęłam swoją połowę. Oboje uważnie patrzyli na moje ręce, gdy dotykałam nimi ich kończyn.
- Ale wtedy to on będzie z wami siedział, jak mamusia lub gdy się upił. Picie alkoholu też nie jest dobre. Nikt nie powinien pić tego świństwa.
- I kto to mówi?- po drugiej stronie łóżka pojawił się sam zainteresowany.- A przypomnieć ci naszą randkę miesiąc temu.
- Oj to było pierwszy raz po tym, jak przez rok nie tknęłam ani kieliszka. Wiesz, że mogłam tylko przez pierwsze dwa miesiące.
- No dobrze, to ci wybaczam. Kocham Cię Roza.- pocałował mnie w nos, na co dzieci wydały dźwięk oburzenia.- Was też zazdrośni. Tata kocha całą swoją rodzinę.
- Abe'a też?- spytałam unosząc brew.
- Nie, jego nie.- wzdrygnął się, a ja wybuchłam śmiechem.