Strony

piątek, 5 sierpnia 2016

ROZDZIAŁ 213

O tak! Ciepła kąpiel, to coś, czego teraz potrzebuję. Jeszcze nie ochłonęłam po dotyku jego dłoni. Teraz leżę w pianie i odprężam się. Nie wiem, co o tym myśleć. Co on myśli? Czy będzie chciał pogadać, czy będzie udawał, że to nie miało miejsca? Podobało mu się? Myślę, że tak. Inaczej przestałby. To chyba nie powinno się stać. Przypomniałam sobie całą scenę i zaczęłam ją analizować. Jego dotyk, miękkie usta, palce błądzące po moim ciele, zachrypnięty głos. Szlag! Jak to możliwe, że od samych myśli o Bielikowie, czuję to ciepło i pulsowanie w podbrzuszu. Jednak lepszy byłby zimny prysznic. Zauważyłam, że siedzę tak pół godziny. Szybko dołączyłam mycie i nasmarowałam się balsamem. Odkąd jestem z Dymitrem, bardziej dbam o siebie. Głównie pod jego naciskiem, ale teraz weszło mi to w nawyk. Ubrałam luźną koszulkę na ramiączkach i dresowe spodenki trzy czwarte. Rozczesałam mokre włosy i wróciłam do sypialni. Mąż leżał na łóżku, czytając western.
- Towarzyszu.- podniósł głowę na mój głos.- Twoja kolej.
Szybko wstał i minął mnie. Chciałam już iść się położyć, gdy poczułam na biodrach ciepłe dłonie. Zadrżałam pod jego dotykiem. Przy uchu usłyszałam zachrypnięty głos z rosyjskim akcentem, o którym niedawno myślałam.
- Ty prekrasno vyglyadish' (Wyglądasz pięknie) Roza.- powiedział i wszedł do łazienki.
Co on ze mną robi? Cała drżąc podeszłam do okna, po czym otworzyłam je. Zimne poranne powietrze orzeźwiło mnie. Mój ukochany jest najlepszym narkotykiem, który odbiera mi zdolność normalnego myślenia. Po kilku głębokich wdechach, względnie ochłonęłam. Jeśli dalej będzie się tak ze mną bawił, to się na niego rzucę, nie ważne, czy tego chce, czy nie.
Po uspokojenie się zostawiłam uchylone okno i weszłam do łóżka. Po chwili z łazienki wrócił mój ukochany. Wpatrywałam się w niego w niemym zachwycie. Miał na sobie jedynie bokserki, z napisem "Ujeżdżę każdego konia". Zobaczyłam je pewnego dnia, gdy byliśmy galerii handlowej. Musiałam mu kupić.
- Kusisz Towarzyszu.- powiedziałam ostrzegawczo, ale z uśmiechem.
On zaskoczył mnie, podchodząc bliżej do łóżka kocim krokiem i wchodząc nade mnie, kładąc dłonie na poduszce tak, że pomiędzy nimi była moja głowa. Zaczęłam szybciej oddychać.
- A co jeśli to mój zamiar?- spytał kokietywnie.
- To szkoda tego nie wykorzystać.
Pocałowałam go namiętnie. Lekko zaskoczony, oddał pocałunek, przenosząc ręce na moje ciało. Dłońmi przeczesywałam jego mokre włosy. Całowaliśmy się szyby, gwałtownie i gorąco. Każdy nasz ruch świadczył o wielkiej tęsknocie naszych ciał. Dymitr szybko, ale jednocześnie delikatnie zdjął moją koszulkę. Pocałunkami zszedł na szyję, a ja ją odchyliłam dając mu więcej miejsca. W dłoniach ściskał moje piersi, czym wywoływał pojedyncze jęki. Zahaczał palcami drugiej ręki o gumkę moich dresów, jakby nie był pewien, czy może. Traciłam zmysły pod dotykiem jego ciepłych dłoni, ale ostatkiem świadomości zajęłam mu bokserki. Nie czekając na nic więcej, Bielikow wyrzucił ostatni dzielący nas materiał po za łóżko.
- Tak wyglądasz dużo lepiej.- mruknął między pocałunkami.
- To te....raz pokaż, jak... jak ujeżdżasz te.... te konie.- wydyszałam.
- Jeśli powiesz mi, co zazwyczaj robimy w łóżku, gdy dzieci grzecznie śpią.- popatrzył na mnie z cwanym uśmieszkiem.
On robi to celowo! Znęca się nade mną.
- Cuda!- wykrzyknęłam, gdy włożył we mnie palec.
- Na przykład takie?- zaczął nim poruszać.
Miałam wrażenie, że zachowuje się jak wcześniej. Może wszystko sobie przypomniał. Jednak nie miałam teraz głowy, do myślenia, gdy prawie dochodziłam. Nie pomagał fakt, że jednocześnie schodził ustami coraz niżej, na dłużej zatrzymując się na piersiach i brzuchu. Na końcu palec zmienił się na usta. Jęczałam co chwilę jego imię, ciągnąć go za włosy. Ciepło w moim podbrzuszu rosło niemiłosiernie. Czułam rosnącą rozkosz, ale wciąż nie mogłam osiągnąć szczytu. Byłam coraz bliżej, jednak brakowało ostatecznej części "rozrywki", której nie chciałam odpuścić.
- Je...jestem.... bli...blis....- nie mogłam się wysłowić, ale najważniejsze, że zrozumiał.
Wracał pocałunkami po całej długości mojego ciała. Gdy znalazł się nade mną, popatrzył mi w oczy, czekając na ostateczne pozwolenie. Dyszał ciężko, a między nogami czułam jak naprężony czeka jego kolega. Wzrok miał nieobecny, ociekający pożądaniem i ogniem. Utonęłam w jego gorącym spojrzeniu. Czułam jak cała płonę, a polowanie w dole domaga się działania. Nie mając sił podnieść się, złapałam go za kark i przyciągnęłam do swoich warg. Nie czekając dłużej wszedł we mnie gwałtownie. Zaskoczona szybkością jego ruchów, pisnęłam, wyginając plecy w łuk. Zaczęliśmy dyszeć sobie w usta. Wbiłam mu w plecy paznokcie, a jego dłonie bez opamiętania studiowały moje ciało. Jęczałam, czekając na spełnienie, które nastąpiło niedługo. Mąż doszedł kilka ruchów po mnie.
Zaczęłam się trząść od emocji, które jeszcze chwilę temu rozrywały moją psychikę.
Dymitr zamknął mnie szczelnie w swoich ramionach, jakbym była najcenniejszym skarbem, którego nigdy nie wypuści z rąk. Wtuliłam się w niego najmocniej jak to możliwe. W jego ramionach czułam się taka mała i delikatna. Strażnik pewnie najchętniej by nas czymś przykrył, ale wokół były tylko poduszki, bo resztę zrzuciliśmy podczas gorącej zabawy.
- Jesteś niesamowita Roza.- usłyszałam, gdy trochę ochłonęliśmy. Jednak nasza pozycja się nie zmieniła.- Kocham cię tak mocno. Dziękuję, ze dałaś mi szansę, nie pozwoliłaś nigdy odejść, dałaś spróbować tej rozkoszy, bycia częścią ciebie. Mówią, że tego kwiatu pół świata, ale dla mnie jesteś tylko ty. Jedna jedyna, najlepsza i tylko moja.
- Wiesz, że niedługo będziesz musiał się mną dzielić?
- Wiem, ale za to również ci dziękuję. Sprawiłaś, że jestem najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi, który ma najpiękniejszą żonę na świecie i będzie miał cudowne dzieci. Pokazałaś mi raj na ziemi.
- Oboje go stworzyliśmy.- zauważyłam.- Gdyby nie ty, nie wiem co by ze mną było.
- Co ty gadasz, Roza. Jesteś wspaniałą kobietą i to dzięki twojemu uporowi jesteśmy razem. To ty obudziłaś we mnie uczucie silniejsze, niż cokolwiek na świecie. Rozumiem co to szczęście, miłość, zaufanie. Tylko ty mnie znasz i nikt inny nie dowie się ode mnie tego, do czego ty sama doszłaś. Gdyby nie ty, dalej żył bym złudzeniem, że samotność mnie uszczęśliwia. Zmieniłaś mnie, na dobre. Tylko ty wierzyłaś, że można mnie uratować. Tylko dzięki tobie jestem tu, trzymając cię w swoich ramionach.
Byłam wzruszona jego przemową.
- Dymitr, to ty zdecydowałeś, że zostaniesz ze mną, że nie pojedziesz z Taszą. Tamta noc, dzień, wszystko jedno, nic się wtedy nie liczyło. Tylko ty i ja. Nasza chwila w warowni. Gdybyś nie dał mi pozwolenia, zaprzeczył, że nie powinniśmy, wycofałabym się. To ty dałeś mi nadzieję i wiarę, że możemy być razem.
- Widzisz, jak mało ci potrzeba, do zdziałania cudów.- zaśmialiśmy się.- Ale teraz idź spać.
- Ja tiebia liubliu tovarishch.- powiedziałam zasypiając z błogim uśmieszkiem na ustach.
- Ja tiebia toże liubliu Roza.
Ostatnie co pamiętam to jak pocałował mnie we włosy i zasnęłam w objęciach mojego morfeusza.