Strony

sobota, 30 lipca 2016

ROZDZIAŁ 207

Wyrzuciłam walizkę Dymitra po za sypialnię, a sama się w niej zamknęłam. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- Roza co robisz?- spytał zdziwiony Rosjanin.
- Szykuję się na obiad.- odpowiedziałam.- I tobie też radzę.
- Ale gdzie?- spytał zdziwiony.
- Weź swoje ubrania, wybierz coś odpowiedniego i pójdź do komnaty na końcu korytarza na piętrze niżej w lewo.- pokierowałam go.- tam mieszka Eddy.
Nie usłyszałam nic w odpowiedzi. Po chwili po mieszkaniu rozniósł się dźwięk zamykanych drzwi. Wzięłam z walizki świeżą bieliznę i poszłam wziąć kąpiel. Po dokładnym umyciu się, pachniałam brzoskwiniami,a moje włosy kiwi. Nasmarowałam się balsamem i zaczęłam szukać najlepszej sukienki na dzisiaj. Miałyśmy z dziewczynami spotkać się w garderobie królowej. Zdecydowałam się na tą samą, którą się miałam na w
Święta. Ubrałam ją, a na to długi płaszcz. Nie chciałam, żeby ktoś mnie w niej zobaczył przed czasem. Na nogi założyłam grube leginsy i kozaki. Zabrałam jeszcze niebieskie półbuty na platformie. Teraz muszę przejść z naszego budynku do pałacu. Na szczęście jest już cieplej. Zakluczyłam drzwi i ruszyła do przyjaciółek. Po drodze zgarnęłam Lili. Kilka minut później byłam na miejscu. W środku już siedziały wszystkie dziewczyny: Lissa, Jill, Mia, Sydney i...
- Mama?!- zdziwiłam się.- Co ty tu robisz?! 
- A niedawno przyjechaliśmy na Dwór z twoim ojcem i dostaliśmy zaproszenia na kolację.- wytłumaczyła strażniczka.
- No dobra.- powiedziałam tylko.
- Rose
 ściągaj ten płaszcz i pokaż co masz pod spodem.- zażądała Królowa.
- A postanowiłam użyć sukienki ze świąt.- wykonałam polecenie.- Mam trochę tych sukienek, ale szkoda, żeby wyrzucić je po jednym noszeniu.
- No dobra. Siadaj i pomóż mi jakąś wybrać.
Reszta dziewczyn też biegała. Sydney miała na sobie leginsy i elegancką tunikę. w sukience widziałam ją tylko podczas swojego ślubu. Jill nadal była w szlafroku i szukała idealnej kreacji. Mia miała czerwoną obcisłą sukienkę, sięgającą połowy ud i eksponującą jej wdzięki. Zauważyłam, że podcięła włosy do ramion. Lissa spostrzegła, że na to patrzę.
- Tobie Rose też podetniemy, chociaż końcówki.
- Niech te twoje fryzjerki nawet nie zbliżają się do mnie z nożyczkami, bo nie będą zdolne do dalszego wykonywania zawodu.- zagroziłam, zmieniając buty.- Dymitr by mi tego nigdy nie wybaczył.
- Ale Rose...
- Żadnego "ale"! Nie i już. Lepiej zajmijmy się sukienkami. Jill idź na niebieskie. Najlepiej jakaś rozkloszowana do kolan. Niewinność, połączona z obietnicą rozkoszy. A tobie kochana,- złapałem Lissę pod ramię i zaczęłam prowadzić do działu zielonych sukienek.- potrzeba coś iście królewskiego.
Szybko znalazłam idealną kreację. Jill też nie została z tyłu. Lili tym razem przebrała się w fiolet.(↓) Gorzej z Janine.
- Mam coś co może pomóc.- królowa pokazała mi swój telefon.- Dress Up! Aplikacja pomagająca dobrać idealny kolor. Dalej będzie prosto.
Zrobiła zdjęcie strażniczce. Mogę z czystym sumieniem zapewnić, że Janine Hathaway jest nie fotogeniczna. Wspólnie Wspólnie ustaliłyśmy, że najlepiej jej w słonecznej brzoskwini. Nie wiem, kto wymyślił nazwy tych kolorów, ale na pewno nie facet. Tak więc poszłyśmy w odcienie pomarańczy i szukaliśmy. Byłoby prościej, gdyby nie powiedziała na początku, że jest jej wszystkiego jedno, a później zaczęła wybrzydzać. A to za krótka, a to bez ramiączek, takie coś to można jako fartuszek na ubranie nosić, a nie na gołe ciało. Z tą kobietą oszaleć można Ostatecznie zgodziła się na długą do kolan, przylegająca do ciała suknię. Oczywiście kolor pasował idealnie.(↓)
- Dobra, następny przystanek styliści.- zakomunikowała moja przyjaciółka.
Razem poszliśmy do komnaty na przeciwko. Usiadłam na pierwszym stanowisku i po sekundzie stała nade mną stylistka. Z nią pojawiła się kosmetyczka. Po pół godziny byłyśmy wszystkie gotowe.
- To co idziemy zachwycić panów?- spytała Mia, gdy przeglądałam się w lustrze.
- Jasne, tylko coś sprawdzę.
Wyciągnęłam z torebki słuchawkę, którą miał każdy strażnik królewski. Wsadziłam ją do ucha i połączyłam się z jedną ze strażniczek na sali.
- Ashley, jak tam przygotowania?- spytałam.
- Wszystko gotowe Rose. Ale są tylko strażnicy i męska część gości.
- Spokojnie. Z dziewczynami planujemy wielkie wejście.
Kobiety popatrzyły na mnie zdziwione, ale po chwili na ich twarzach pojawiły się cwane uśmiechy.
- Rozumiem.- mogłam się założyć, że strażniczka również się uśmiechnęła.- W takim razie są wszyscy.
- Okey. Zaraz będziemy.
Rozłączyłam się. Następnie omówiłam z resztą plan. Ustaliłyśmy że zrobimy wejście na strzałkę, że tak to nazwę. Na środku idą oczywiście królowa i Jill, po jej bokach z tyłu ja i Mia, a po naszych zewnętrznych stronach, jeszcze dalej, Sydney koło mnie i moją matka za morojką. Lili szła koło mnie, schowana za Dragomirównami.
Przed wejściem załatwiłam konhordy. Ale nie grali tradycyjnie, a nowocześnie w rytm mojej i Lissy ulubionej piosenki, Bad Girls. Gdy poleciały pierwsze dźwięki, otworzono drzwi. Weszłyśmy w lekki przeciąg. Włosy moje i Jill były rozpuszczone, wiec lekko zafalowały. Mii i mojej matki były za krótkie, Sydney miała warkocz na boku, a Lissa dostojnego koka z dwoma kosmykami, podającymi falami na jej twarz.
Mężczyźni patrzyli na nas z otwartymi ustami. No oprócz Dymitra i Abe'a. Mój mąż zachował kamienną twarz, jednak jego wzrok mówił wszystko. Przyglądał mi się tak intensywnie, że niemal poczułam jak mnie rozbiera wzrokiem. Za to Mazur przyglądał się Janine z typowym dla siebie cwanym uśmieszkiem. Zalotnie kręcąc tyłkami, oprócz mojej mamy i Lili, podeszłyśmy do nich. Zajęłyśmy miejsca i zaczęłyśmy rozmawiać, jakby nigdy nic. Po chwili panowie dołączyli do naszych pogaduszek, komplementując nasz wygląd i wejście.
- Zgaduję, ze był to genialny pomysł nie jakiej Rose Hathaway... yy...Bielikow.-dokończył Ozera, gdy popatrzyłam na niego groźnie.
- Lubię takie akcje.- przyznałam, nakładając sobie sałatkę.
_________________________________________________________
Sukienka Rose


Sukienka Mii

Sukienka Jill

Sukienka Lissy

Sukienka Lili

Sukienka Janine