Strony

niedziela, 19 czerwca 2016

ROZDZIAŁ 169

Dałabym wczoraj, ale jak zwykle nie zdążyłam. Czyli jak zwykle będzie drugi wieczorem. I następnym razem, gdy piszę 5 komentarzy, chodzi mi o komentarze różnych osób. Ale miło mieć taką fankę. Dzięki Oliwia💖. Życzę wszystkim miłego czytania. 
_____________________________________________________
Do sali, dumnym krokiem, weszła para królewska. Po mojej przyjaciółce nie było widać, że niedawno miała kryzys. Za nimi podążała Jill z... Eddym?! No widzę, że coś mnie ominęło. Jednak moją uwagę przykuła postać w rogu. Musiała przyjść niedawno, ponieważ wcześniej jej nie zauważyłam. Nie był to ani moroj, ani dampir. Bardziej człowiek, ale trudno mi uwierzyć, że lisa zaprosiła zwykła kobietę. Miała ciemną sukienkę, która łatwo wtapiała się w cień. Na jej szyi coś błysnęło. Dopiero wtedy przyszło mi do głowy, że to może być czarownica. Zauważyłam że Bielikow również lustruje nową postać w kącie.
Lissa z Christianem zajęli miejsce obok nas. Jednak młoda królowa wstała i zaczęła swoją przemowę
- Dziękuję wszystkim za przybycie. W tym roku postanowiłam, że razem z nami świętują dampiry i alchemicy. Święta to niezwykły, magiczny czas, podczas którego wszyscy zapominamy o różnicach między nami. Nikt nie jest idealny. Każdy powinien zdawać sobie z tego sprawę. Ale każdy ma w społeczeństwie jakaś ważną rolę. Wielu za nas, razem ze mną zawdzięcza strażnikom życie. Więc czemu mają być gorsi od nas. Alchemicy również nas chronią. Nasz świat, naszą tajemnicę. Ostatnio nastąpiło wiele radykalnych zmian. Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierali, doradzali, a nawet krytykowali. Święta to nie tylko prezenty, jedzenie czy "Kevin sam w domu".- uśmiechnęła się, a po sali rozległ się grupowy chichot.- Ale święta to czas, który spędzamy wspólnie z rodziną i przyjaciółmi. Popatrzcie się na osoby, z których spędzanie ten czas. Mężów, chłopaków, rodziców, siostry braci, dzieci. Co byłoby, gdyby ich zabrakło? Wasze życie zmieniło by się. A teraz pomyślcie co czują ci, którzy są sami. Nie mają nikogo. W takiej sytuacji jest dużo dampirów. Służba rodzica nie pozwala mu zaznać radości ze świąt. Rok temu straciłam najlepszego przyjaciela, trzy lata temu na święta miałam tylko moją przyjaciółkę Rose Hathaway i gdyby nie ona, nie byłoby mnie tu z wami. Życzę każdemu aby miał tak wierną strażniczkę i przyjaciółkę. Życzę wam szczęścia, zdrowia, bo to w życiu jest najważniejsze. Możemy powiedzieć, że dobrze żyjemy, gdy jesteśmy szczęśliwi. Nie tylko z pracy, ale i prywatnie. Święta to czas kiedy jesteśmy razem i nie zmarnujmy go.- zakończyła, a wszyscy zaczęli bić brawa. Dostała prawdziwe owacje na stojąco. Królowa zajęła na nowo swoje miejsce.
- Świetnie ci poszło.- powiedziałam.
- Dzięki. Mam nadzieje, że drugie moje przemówienie spotka się z podobną reakcją.- westchnęła.
- Nie denerwuj się, bo to dziecku szkodzi.- upomniałam ją.- A co chodzi z alchemikami? Gdzie oni są?
- W sumie przyszła tylko jedna, jako osoba towarzysząca.- wskazała jedno z miejsc.
Nie mogłam uwierzyć. Siedziała tam Sydney, obok Iwaszkowa. Co chwilę zerkali na siebie, a gdy ich spojrzenia się krzyżowały, było widać w nich miłość. Jeśli ukrywają się ze swoimi uczuciami, to coś im nie wychodzi.
Na stole zaczęły pojawiać się potrawy znoszone przez służbę. Po sali rozległy się odgłosy rozmów i szukania sztućców o talerze. Jedzenia było dużo i bardzo mi smakowało. Mogłoby konkurować z potrawami mojego męża, ale i tak by przegrały. A naczynia też cieszyły oczy. Cała zastawa była z porcelany, srebra i kryształu. Tylko zestaw dla rodziny królewskiej był ze złota z ruinami, diamentami, szafirami i innymi klejnotami. W pomieszczeniu było jasno za sprawą wielkiego, kryształowego żyrandola. 
Po jakimś czasie zaczęli rozlewać alkohol. Jednak przy naszym stoliku popisali tylko Abe, Christian i Eddy. Dymitri Janine oficjalnie byli na służbie, ja i Lissa w ciąży, a Lili i Jill nieletnie. W sumie moja siostra już bawiła się i podbijała parkiet z koleżankami i kolegami poznanymi w kawiarni. Wtedy z Dymitrem daliśmy pokaż naszej miłości.
Królowa chciała na nowo zabrać głos, ale powstrzymałam ją. Powiedziałam, że ludzie lepiej to przyjmą na koniec, w lekkim stanie upojenia alkoholowego. Tak naprawdę wiedziałam, że lepiej to przyjmą po niespodziance jej chłopaka. Jednocześnie nie chciałam go po pędząć. To bardzo ważna decyzja. Przesłał mi wdzięczne spojrzenie, na co uśmiechnęłam się. Nasza niema rozmowa nie uszła uwadze Bielikowa.
- O co wam chodzi Roza?- zapytał się mnie szeptem.
- A nic. Zobaczysz. Od kiedy ty taki niecierpliwy?- zadrwiłam z cwanym uśmieszkiem. On tylko pokręcił zrezygnowany głową.
- Co Bielikow, już ci Rose daje w kość?- zaśmiał się Ozera.
- Uważaj żebym tobie nie dała.- odgryzłam się.
Nagle mój ojciec zaczął się śmiać. Popatrzyliśmy się na niego czekając na wyjaśnienia.
- Rose, wiesz jak to dwuznacznie zabrzmiało- jeszcze bardziej chichotał, a Christian się do niego dołączył.
- I ty przeciwko mnie Żmiju?!- niedowierzałam.
- Ale czemu od razu przeciwko?!- ciągnął Ozera ze złośliwym uśmieszkiem.- Skoro tego potrzebujesz... Tyle, że jest problem. Ja mam piękną dziewczynę, którą bardzo kocham, a teraz chce mnie zabić wzrokiem.- przytulił królowa i cmoknął w skroń.
- Czy wy chociaż przy świątecznym stole możecie się zachować normalnie?!- zezłościła się Lissa.
- Nie gniewaj się skarbie.- uspokajał ukochaną moroj.- Złość piękności szkodzi. - To tobie Lordzie Ozera- nałożyłam nacisk na tytuł.- trzeba Melisy kupić na uspokojenie.
Gdyby można było zabijać wzrokiem, to leżałabym już martwa. Ale że nie może, to jego mina wydała się tylko bardziej kosmiczna.
W końcu Christian wstał. W ślad za nimi podniosła się Lissa, ale on kazał jej usiąść. Zwrócił uwagę wszystkich, szukając łyżeczką w kieliszek.
- Eghem.. dobrze, chciałbym coś ogłosić. Wam goście, a przede wszystkim naszej pięknej królowej.- popatrzył morojce głęboko w oczy.- Znamy się ponad rok. Mieliśmy swoje wzloty i upadki. Na początku nasza znajomość była trudna. Świat stawał przeciwko naszej miłości. Ty, księżniczka, ja syn potępionych. Ale mimo wszystko jesteśmy tu razem. Przez wszystkie trudności przechodziliśmy ramię w ramię. Zawsze blisko. Wspierając nawzajem. Nawet gdy między nami ne układało się najlepiej, nie mogłem przestać o tobie myśleć. Jesteś światełkiem świata, które wyciągnęło mnie z cienia. Oświeciłaś, pokazując dobrą stronę. Wiem, że nie jest ze mną łatwo, ale staram się. A miłość dodaje mi siły. I chcę aby twoja miłość dodawała mi siły do końca życia. Wasylisso Sabino Rheao Dragomir,- klęknął przed dziewczyną, wyciągając z kieszeni małe pudełeczko.- czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi i zostaniesz moją żoną?- otworzył pudełko z pięknym pierścionkiem.
Zobaczyłam stróżki łez na policzkach przyjaciółki. I tyle z makijażu. Ale szczęście mojej najlepszej przyjaciółki jest ważniejsze. Na całej sali była niezmącona cisza. Dało się czuć napięcie, w oczekiwaniu na odpowiedź.
- Tak!- Lissa z krzykiem rzuciła się w objęcia ukochanego. Wszyscy zaczęli klaskać i wołać "Gorzko! Gorzko!", więc narzeczeni, nie mając większego wyboru, znaczyli usta w pocałunku. Owacje stały się większe, a gdzie nie gdzie przebiły się gwiazdy. Sama się popłakałam. Dymitr przyciągnął mnie do siebie i pocałował w skroń.
- To był ten wielki plan Roza?- spytał z uśmiechem.
- Dla szczęścia bliskiej osoby warto czasem zawrzeć rozejm z wrogiem, a nawet chłopakiem przyjaciółki.