Strony

czwartek, 28 kwietnia 2016

ROZDZIAŁ 124

Po obiedzie powiedziałam o pobycie w szpitalu, uratowaniu Lissy, rozmowa z Abem i Oksaną, powrót do domu, listy od Dymitra, egzamin i włamanie do więzienia, ucieczka poznanie sposobu na odmiennie ukochanego. Opowiedziałam jak straciłam nadzieję, o konsekwencjach naszej wyprawy, pracy w archiwum. Następnie mój mąż opowiedział o poszukiwaniu mnie, walce w Las Vegas, porwaniu Lissy i szantażu. Wiem, że sprawiało mu to ból, ale mimo to opowiadał dalej. Nie błądził we wspomnieniach, wzrok miał obecny i poważny. Nie myślał o tym. Po prostu to mówił, jakby składał raport. Nie lubiłam jego postawy strażnika, ale wiedziałam, że to najlepszy ton z jakim mógł opowiadać o tamtym okresie swojego życia. Ja wtrąciłam, co widziałam przez więź i zamieszanie jakie to wywołało na Dworze. Nawzajem relacjonowaliśmy walkę i przemienienie. A później jak mnie odrzucał, rozmowa w kaplicy, w kafejek, oskarżenie mnie o królobójstwo, list od królowej, ucieczkę i cały jej przebieg z naciskiem na wpajanie Dymitrowi, żeby zaczął na nowo żyć. Robiłam to, żeby pocieszyć go po złych wspomnieniach i przypomnieć, że kocham go bez względu na wszystko. Zwłaszcza jak nie miał nad tym kontroli. Pomogło. Strażnik przytulił mnie do siebie i ściągnął moją dłoń. Następnie odbyliśmy Jill, ale o tym, co się stało, mówił mój ukochany, bo ja nic nie pamiętałam, zaślepiona mrokiem. Wszystko działo się jakby daleko ode mnie. Obraz był jak przez mgłę. Nie chciałam tego wspominać. Po prostu się wyłączyłam. Nie byłam na to gotowa, tak jak Dymitr wcześniej. On to doskonale rozumiał. Przytulił mnie mocniej, chcąc dać mi wsparcie i pokazać, że zawsze będzie ze mną. Przez cały czas siedziałam w tansie. Nagle usłyszałam dziwną nutę w głosie ukochanego. Zaczęłam słuchać.
-... mogłem zrobić. Tylko patrzeć, jak ucieka z niej życie. Ale widziałem, że mnie kocha. Dopiero to pomogło mi sobie wybaczyć, ale było za późno.
Mówi o moim postrzeleniu. Od razu nastawiłam uszy.
- Teraz wiem, że nigdy nie obwiniała mnie za to. Ona dała mi siłę do życia. Nie wiem, co by ze mną było gdyby nie moja Roza.
- Też Cię Kocham, towarzyszu.- cmoknęłam go w policzek.
Strażnik lekko się wzdrygnął. Myślał, że wciąż nie słucham.
- Wiem Roza.- teraz lekko ścisnął moją dłoń.
Przed kolacją skończyliśmy opowiadać. Najlepsza dla mnie cześć, to ślub. Jak Dymitr przeżywał, jego uczucia, myśli. Rzadko kiedy się otwierał przed innymi. Nawet przede mną. Pewnie tak pogrążył się we wspomnieniach, że nie myślał co mówi. Ale było za późno na odwrót.
- Dymitr, pójdziemy na spacer?- spytałam przy posiłku.
- No nie wiem. A co ty na to?- zwrócił się do Lili.
- Tak, chodźmy.- ucieszyła się. Bardzo.
- No zgoda, ale ubierzcie się ciepło.