Strony

środa, 27 kwietnia 2016

ROZDZIAŁ 123

 Szczena mi opadła.
- Że co?- ledwo zdołałam to z siebie wykrztusić.
- No, ze względu na wygląd i umiejętności. Ale nie myśl, że przechodziłem przy tym obojętnie. W akademii nie mogłem dać tego po sobie poznać, ale chętnie przyłożył bym każdemu, kto używał tego pierwszego. To prawda byłem zazdrosny, ale obrzydzało mnie, że faceci chcieliby cię tylko przelecieć. Mówiłem sobie wtedy: "Bielikow, a ty o czym niby śnisz? Czyjego towarzystwa ci brakuje?". Tylko, że oni chcieli cię na raz. A ja marzyłem o tobie na zawsze. A teraz każdy wie, że jesteś moja i tylko ja mogę powiedzieć co to znaczy kochać się z tobą. A ci którzy nazywają cię boginią sexu, dowiadują się, gdzie jest ich miejsce na wspólnym treningu.
- I to wszystko w mojej obronie?- nie dowierzałam.
- Dla ciebie wszystko Roza. Wszystko.- ziewnął przeciągle.
- Mój bohater. Ale nawet bogowie muszą spać. A jutro opowiadamy Lili drugą część naszej historii.
- To chodźmy spać.
Przytulił mnie mocno i po chwili zasnęłam.

Obudziło mnie łaskotanie przy uchu.
- Roza.- szepnął mi do ucha głęboki głos. Uśmiechnęłam się na sam jego dźwięk.- Wstawaj kochanie.
Jednak ja się nie poruszyłam.
Mruknął coś pod nosem, chyba "Tak chcesz się bawić?". Kołdrą byłam przykryta po szyję. Poczułam ciepłe palce zjeżdżające delikatnie po moim karku i zsuwające ze mnie pościel. Przyprawiło mnie to o gęsią skórkę. Gdy była już w połowie mojego ciała, zaczął delikatnie muskać ustami moją szyję i dalej schodzić nimi w dół. W tym samym czasie dłońmi złapał mnie w tali.
- Roza. Nie zmuszaj mnie, żebym ściągnął cię siłom.
- yhm...- mruknęłam, choć zbytnio go nie słuchałam.
Nagle się odsunął. Może pozwoli mi dalej spać?
Marzenie. Uścisk jego rąk na moich biodrach wzmocnił się. Nagle poszybowałam w górę i wylądowałam na jego ramieniu. Podczas lotu krzyknęłam przestraszona.
- Dymitr, co ty wyprawiasz?! Postaw mnie na ziemi.- denerwowałam się. Jednak on mnie nie słuchał. Poszedł w stronę łazienki.- Czy mógłbyś mnie puścić? Dymitr! Bo zacznę krzyczeć.
- Nie zaczniesz.- w końcu łaskawie się odezwał.
Postawił mnie na ziemi. Chciałam zrobić mu na złość i wrócić do ciepłego łózia. Wykorzystałam moment, kiedy mnie postawił i chciałam wyjść. Jednak nim dotarłam do drzwi, ukochany złapał mnie i przyciągnął do siebie. Pochylił się i zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, nasze usta spotkały się w pocałunku. Mąż zaczął się cofać, ciągnąć mnie za sobą. Złapał mnie za pośladki i uniósł lekko nad ziemię. oplotłam go nogami w biodrach. Jednak po kilku krokach dał mi znać, żebym stanęła. Ale pod stopami nie miałam kafelek, tylko plastik. Z trudem odsunęłam się od strażnika, w chwili, gdy zamykał drzwi od kabiny. Na moje ciało spadły ciepłe krople. Wtuliłam się w Bielikowa przymykając oczy. Zamruczałam z błogim uśmiechem, z rozkoszy spowodowanej dłońmi myjących moje plecy i tyłek. Po jakimś czasie przeszedł nimi na brzuch i piersi. Ja też zaczęłam go pienić, co było trudne, jako że rozpływałam się pod najmniejszym dotykiem jego rąk. Moje ciało chyba też go lekko dekoncentrowało. Gdy byłam już czysta, spłukał mnie z piany, a sam odwrócił się plecami. Zaczęłam mu je myć. Kucnął, żebym mogła dosięgnąć do jego karku. Podniosłam mu włosy i zaczęłam mydlić kark. Na nim widziały tatuaże. Znak obietnicy, gwiazda, za uczestnictwo w bitwie i siedem znaków. Siedem?!
- Dymitr! Czemu nie dostałeś znaków za strzygi zabite podczas naszej ucieczki.
- Nie wiem. Jakoś tak się nie upomniałem.
- Jakoś się nie upomniałeś?! O nie. Po powrocie idziemy do Hansa. Ja tego tak nie zo-sta-wię -ostanie słowo podzieliłam na sylaby, z silnym naciskiem na każdą.
Mój mąż odwrócił się i mnie pocałował.
- Dobrze Roza. Jak sobie życzysz.
Wyszliśmy z pod prysznica. Dymitr wytarł dokładnie mnie i siebie. Następnie zaniósł moją osobę z powrotem do łóżka i zrobił masaż. Następnie zszedł na dół, przygotować śniadanie, a ja poszłam obudzić siostrę. Oczywiście wcześniej się ubraliśmy.
Po śniadaniu zebraliśmy się na nowo w pokoju herbów, jak nazwałam pomieszczenie z kominkiem. Kontynuowaliśmy opowieści. Tym razem zaczął Dymitr. Opowiedział kilka rzeczy z poprzednich części, ze swojej perspektywy. Opisywał ci do mnie czuł z każdym dniem i treningiem, w sytuacjach normalnych lub na lekcjach. Okazało się, że mimo swojej dyscypliny, trudno było mu zachować powagę. No kto by pomyślał, że tak opanowanego strażnika umie rozśmieszyć byle nastolatka. Następnie opowiedzieliśmy o zajęciach polowych, a ja relacjonowałam czego dowiedziałam się o pocałunku cienia, manie, duchach i wyczuwaniu strzygi. Tak doszliśmy do ataku na szkołę. Po drodze były tortury na Jessem i moja rozmowa z mentorem w stróżówce.
Walka, znalezienie kryjówki potwór, moja kłótnia z matką, rozmowa później z Dymitrem i akcja ratunkowa. Byłam silna. Potrzebne mi było dużo samokontroli, ale nie popłakałam się, ani nie zadrżał mi głos. Jednak wewnątrz czułam tą pustkę. Podświadomie wtuliłam się w ukochanego. On jak zawsze rozumiał mnie i mocno objął ramieniem.
-... i okazało się, że Dymitr został przemieniony.- oczy dziewczynki wyrażały strach, smutek i zdziwienie, wręcz szok.- Dwa tygodnie później, w dzień osiemnastych urodzin, opuściłam szkołę, aby znaleźć go i uwolnić duszę. Ale o dziwo w tym krótkim czasie zdarzyło się coś dobrego. Do Akademii wrócił Mason, przez wszystkich uważany za zmarłego. Moroj który go ożywił, sam zginął. Wtedy mój przyjaciel postanowił wrócić. I chciał na nowo być moim chłopakiem. Jednak ja nie mogłam. Obiecałam Adrianowi, że jak wrócę to dam mu szansę, w zamian za pieniądze a podróż. Mason zrozumiał mnie.
Opowiedziałam Lili o moim pobycie w Rosji i poszukiwaniu mentora. Ale ominęliśmy fragment o porwaniu. Pierwszą część przed obiadem. Zakończyliśmy naszym starciem na moście, ponieważ to pamiętał. Mówił o swoich odczuciach wtedy i jak to wspomina. I powróciło do mnie pytanie, z którym wciąż się dręczyłam. Czy powiedziałby, że mnie kocha?