Strony

czwartek, 14 stycznia 2016

ROZDZIAŁ 7

-Co?! Jakim cudem? Kiedy? Czy Lissa wie? Myślisz, że to Robert?- zasypywałam go pytajiami.
To prawda, zareagowałam dość gwałtownie na wieść o moroju z żywiołem ducha. Ale gdyby to było przypadkowe spotkanie, Adrian nie odwiedził by mnie w śnie i nie chciałby trzymać do rana. Jednocześnie pomyślałam o Dymitrze. Moc ducha ma przed nami jeszcze wiele tajemnic. Nie wiadomo, do czego są zdolni jego użytkownicy. Na przykład Avery umiała wytworzyć w mojej głowie iluzję życia jakie chciałam mieć, chodź byłam na drugim końcu świata. Cholera! Ta suka zrywała moje połączenie z Lissą. Na szczęście już nam nie zagraża. Ale w takim razie, co może zrobić brat Wiktora, w akcie zemsty?
- Uspokój się.- jego uśmiech został zamieniony na powagę, a z jego twarzy dało się wyczytać troskę i współczucie.- Królowa wie myślałem, że to ktoś przysłany na jej rozkaz, ale wolałem się upewnić. Lissa oczywiście o niczym nie wiedziała. Prosiłem, żeby Ci nie mówiła. Zaczęłabyś się martwić, a okazałoby się, że to fałszywy alarm. Jednak nie. Postanowiłem sprawdzić, kto to jest i okazało się, że to Robert. Wiedziałem, że będzie chciał Cię odwiedzić w nocy, zwłaszcza, że jesteś sama i nikt by cię nie obudził. Nie wiadomo, co by się wtedy stało. Wieczorem pilnował was i jak tylko zasnęłaś, on zaczął tworzyć sen. Jako, że sam wybierał miejsce, dłużej to trwało. W tym momencie wślizgnąłem się do twojej głowy, a żeby zyskać przewagę czasową pozwoliłem tobie wszystko wybrać.
- I myślisz, że jak tylko opuścisz sen, on zaatakuje?- przytaknął.- Okej. To co robimy?
- Co tam u ciebie?- Iwaszkow wyszczerzył się do mnie w swoim standardowym uśmiechu.
- A wiesz, mściwy brat mojego, już nie żyjącego, wroga chce mnie zabić, a Dymitr jest na polowaniu z moimi rodzicami. Zagrożenie, niebezpieczeństwo. Wiesz, dzień jak co dzień.- zajrzałam do mojej pustej już filiżanki.- Mogę prosić o kubek podwójnej czekolady?
-Jasne. Tyle, że nigdy jej nie piłem, więc nie wiem jak smakuje. Ale sama możesz ją stworzyć. Skup się na wyobrażeniu jej sobie. Jej smaku, zapachu i wyglądzie. Na początku nie będzie tak idealnie, jak byś chciała, ale jak poćwiczysz to w końcu wyjdzie.
Zrobiłam tak jak powiedział. Przypomniało mi się, jak rozmawiałam z Dymitrem na werandzie, przed atakiem strzyg na szkołę. Jak on to powiedział? A tak. " Podwójna porcja gwarantuje dobry smak". Skupiłam się na tym wspomnieniu. Po chwili na stoliku pojawił się identyczny kubek, jaki podał mi wtedy mój mentor. Szybko sięgnęłam po niego. Czekolada smakowała prawie jak wtedy.
-I jak?-Adrian patrzył na mnie wyczekująco.
-Mogła by, być trochę bardziej intensywna. Ale poza tym, nie jest taka zła.
-Niesamowite.- jego oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, ale też z podziwu.- Albo już to robiłaś, albo masz niesamowity talent. Hej, może poćwiczymy kontrolowanie snów. I jeśli Doru cię odwiedzi, będziesz mogą przejąć kontrolę nad wizją.
-On jest potężny, ale nie będzie się spodziewać, że jakaś impulsywna nastolatka będzie przygotowana.
- A w chwili zaskoczenie, ty po prostu znikniesz.
Przez resztę nocy ćwiczyłam wizje. Najpierw prostsze typu zmiana otoczenia, uwolnienie się czy przebicie postawionej bariery. Potem było trudniej. Musiałam robić to samo, ale w sytuacji zagrożenia. Oczywiście Adrian by mnie nie skrzywdził, ale i tak trudno mi było się skupić. Nagle usłyszałam budzik. Szlag! Nie teraz. Otworzyłam oczy i o dziwo leżałam na podłodze.