- Tak bardzo Cię kocham, Roza. Za to, że zawsze jesteś przy mnie, wiesz co mi powiedzieć, wierzysz w to, że podejmę dobrą decyzję, a jeśli się mylę na prowadzasz mnie na tą właściwą. Za twoją energię i dobroć. Czasami zastanawiam się, czy zasługuje na tak cudowną kobietę. Co takiego zrobiłem, że mam takie szczęście obok siebie.- pocałował mnie w czoło.- Dziękuję Roza.
- Czy ty zasługujesz?! Jesteś najlepszym strażnikiem na świecie, przez wielu nazywanym bogiem, każda kobieta się za tobą ogląda, przystojny, seksowny, cierpliwy, mądry i najbardziej szanowany przez innych strażników, morojów... no ogólnie wszystkich. Nawet strzygi się ciebie boją. A ja? Agresywna, nonszalancka, szalona, działam bez zastanowienia, impulsywna, niezdyscyplinowana, chamska, nie mam szacunku do innych i niepoprawna. A ty i tak mnie kochasz. Powiedz mi kochanie i kto tu ma szczęście?- Dymitr się zaśmiał.
- Tylko tyle. Przyznam, że jak wróciłyście do akademii byłaś taka, ale i tak cię kochałem, bo to wszystko blakło w momencie, kiedy broniłaś Lissy. Byłaś gotowa oddać za nią życie. I nadal jesteś, co udowodniłaś 2 tygodnie temu. Nawet nie wiesz jak strasznie się bałem, kiedy rzuciłaś się przed Lissę. Ale te przymiotniki już Cię nie opisują. Jesteś starsza, więcej przeżyłaś, widziałaś.- wyczułam smutek i strach o mnie w jego glosie.
Przytuliłam się do niego mocniej, kiedy mój wzrok spoczął na zegarku. Zerwałam się jak oparzona. Ale ten czas leci. Mój ukochany spojrzał na mnie zaniepokojony.
- A jeśli zaraz nie wstaniesz, to ja będę się bała. Za 20 minut masz się spotkać z Abem.- wzrok Dymitra powędrował za moim. Kiedy zobaczył, że mam rację, niechętnie wstał i zaczął się szykować. Przed wyjściem podszedł do mnie, a ja zostawiłam na jego ustach słodkiego całusa.
-A to co, na ostatnie pożegnanie?- zażartował.
-Nawet tak nie mów. Ja mam jeszcze szczyptę wiary, że nie pokiereszują cię za bardzo. Uważaj na siebie.- powiedziałam z troską.
-A ty się o mnie nie martw i idź spać. Jak będziesz się zamartwiać, ani mi to nie pomoże, ani ty się nie wypisz.
-Spróbuję. Ale idź już, bo jak się spóźnisz, to nic ci nie pomoże. Pa.
- A jeśli zaraz nie wstaniesz, to ja będę się bała. Za 20 minut masz się spotkać z Abem.- wzrok Dymitra powędrował za moim. Kiedy zobaczył, że mam rację, niechętnie wstał i zaczął się szykować. Przed wyjściem podszedł do mnie, a ja zostawiłam na jego ustach słodkiego całusa.
-A to co, na ostatnie pożegnanie?- zażartował.
-Nawet tak nie mów. Ja mam jeszcze szczyptę wiary, że nie pokiereszują cię za bardzo. Uważaj na siebie.- powiedziałam z troską.
-A ty się o mnie nie martw i idź spać. Jak będziesz się zamartwiać, ani mi to nie pomoże, ani ty się nie wypisz.
-Spróbuję. Ale idź już, bo jak się spóźnisz, to nic ci nie pomoże. Pa.
Ostatni pocałunek i Dymitra nie ma. No to czas spać