Strony

wtorek, 12 stycznia 2016

ROZDZIAŁ 5

Wszystkie nasze uczucia przelały się przez ten drobny gest. Całowaliśmy się coraz namiętnej. Nie przerywając, wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni, gdzie zostałam delikatnie przez niego położona na łóżku. Jednym ruchem zdjął ze mnie sukienkę, gdy na chwilę się odkleiliśmy od siebie. Po następnej przerwie już dotykałam jego nagiego torsu. On zszedł pocałunkami na moją szyję, muskając delikatnie gołą skórę na niej. Robiło mi się coraz bardziej gorąco. To było takie przyjemne, aż poczułam ciepło rozlewające się po calym moim ciele. Skóra płonęła mi pod jego palcami. Po chwili nasze ubrania znalazły się na podłodze, a my złączyliśmy się w wspólnym tańcu ciał. Pojęcie jedności dusz nabrało innego znaczenia. Oboje czuliśmy ulgę po tej rozmowie. Ja jestem pewna, że komuś na mnie zależy, a Dymitr wie, że zawsze będzie miał moje wsparcie. Nie musimy tego sobie mówić. Każde z nas to czuje. Po wszystkim wtuliłam się w ukochanego. Słuchanie bicia jego serca uspakajało mnie. Cała złość uleciała. Dłonie strażnika błądziły po moim ciele. Ono nigdy mu się nie nudziło, pragnął poznać i zapamiętać je na zawsze, ale wiem, że wciąż go zaskakiwało i za każdym razem poznawał mnie od początku, na nowo. Leżeliśmy tak w błogiej ciszy napawając się naszą miłością.To on ją przerwał.
- Tak bardzo Cię kocham, Roza. Za to, że zawsze jesteś przy mnie, wiesz co mi powiedzieć, wierzysz w to, że podejmę dobrą decyzję, a jeśli się mylę na prowadzasz mnie na tą właściwą. Za twoją energię i dobroć. Czasami zastanawiam się, czy zasługuje na tak cudowną kobietę. Co takiego zrobiłem, że mam takie szczęście obok siebie.- pocałował mnie w czoło.- Dziękuję Roza.
- Czy ty zasługujesz?! Jesteś najlepszym strażnikiem na świecie, przez wielu nazywanym bogiem, każda kobieta się za tobą ogląda, przystojny, seksowny, cierpliwy, mądry i najbardziej szanowany przez innych strażników, morojów... no ogólnie wszystkich. Nawet strzygi się ciebie boją. A ja? Agresywna, nonszalancka, szalona, działam bez zastanowienia, impulsywna, niezdyscyplinowana, chamska, nie mam szacunku do innych i niepoprawna. A ty i tak mnie kochasz. Powiedz mi kochanie i kto tu ma szczęście?- Dymitr się zaśmiał.
- Tylko tyle. Przyznam, że jak wróciłyście do akademii byłaś taka, ale i tak cię kochałem, bo to wszystko blakło w momencie, kiedy broniłaś Lissy. Byłaś gotowa oddać za nią życie. I nadal jesteś, co udowodniłaś 2 tygodnie temu. Nawet nie wiesz jak strasznie się bałem, kiedy rzuciłaś się przed Lissę. Ale te przymiotniki już Cię nie opisują. Jesteś starsza, więcej przeżyłaś, widziałaś.- wyczułam smutek i strach o mnie w jego glosie.
Przytuliłam się do niego mocniej, kiedy mój wzrok spoczął na zegarku. Zerwałam się jak oparzona. Ale ten czas leci. Mój ukochany spojrzał na mnie zaniepokojony.
- A jeśli zaraz nie wstaniesz, to ja będę się bała. Za 20 minut masz się spotkać z Abem.- wzrok Dymitra powędrował za moim. Kiedy zobaczył, że mam rację, niechętnie wstał i zaczął się szykować. Przed wyjściem podszedł do mnie, a ja zostawiłam na jego ustach słodkiego całusa.
-A to co, na ostatnie pożegnanie?- zażartował.
-Nawet tak nie mów. Ja mam jeszcze szczyptę wiary, że nie pokiereszują cię za bardzo. Uważaj na siebie.- powiedziałam z troską.
-A ty się o mnie nie martw i idź spać. Jak będziesz się zamartwiać, ani mi to nie pomoże, ani ty się nie wypisz.
-Spróbuję. Ale idź już, bo jak się spóźnisz, to nic ci nie pomoże. Pa.
Ostatni pocałunek i Dymitra nie ma. No to czas spać

ROZDZIAŁ 4

- Nie cieszysz się?- spytałam ukochanego.
Właśnie jedliśmy obiad, który przygotował. On sam był dziwnie przygnębiony jak na taką wiadomość.
- Spotkasz się z rodziną.- kontynuowałam.
Ja nie mogłam się doczekać. Podczas poprzedniej wizyty bardzo polubiłam rodzinę Dymitra i dobrze wspominam czas, jaki tam spędziłam, mimo powodu, który mnie tam przywiódł. Olena otoczyła mnie matczyną opieką, jakbym była wdową po jej synu. A jego siostry stały się też moimi, nawet mimo mojej kłótni z Wiktorią. Jednak mój chłopak nie wydawał się być zachwycony perspektywą tego spotkania. Nie do końca to rozumiem
- Roza, nie wiem co o tym myśleć. One są pewni, że nie żyję. Dla nich wciąż jestem potworem.- ostatnie słowo powiedział z pogardą, ale i bólem.
- Tym bardziej musimy tam jechać.- posłał mi zdziwione spojrzenie.- Żeby wyprowadzić je z błędu. Dymitr, to twoja rodzina. Kochają cie, martwią się i za tobą tęsknią. Mają prawo wiedzieć, co się stało. Ta rodzina jest cudowna, a ty jej unikasz. Tak samo jak kiedyś mnie. I jak to się skoczyło?- opuścił głowę w smutnym milczeniu.- Czemu pozwalasz tym kobietą cierpieć? Nie zasługują na to. Ty też. Widzę jak się meczysz. Czego się tak boisz?
- Muszę to przemyśleć.
- Jak dla mnie, to nie masz zbyt wiele do przemyśleń!
- Nie widziałem ich od dawna. Nie będzie dużo okazji, żeby tam jechać. Tak jest lepiej.
- Nie lepiej, ale łatwiej dla ciebi!- rzuciłam, tracąc cierpliwość.
- Nie jest mi łatwiej!- podniósł głos, lecz zaraz się uspokoił.- Po prostu nie chcę ich bardziej ranić. Dlaczego tak ci zależy?
- Bo poznałam tą rodzinę. Bardziej już cierpieć nie mogą. Naprawdę myślisz, że przyjemniej jest tęsknić za kimś, kto nie żyje niż  za kimś, kto jest daleko? Uwierz mi, że zanim stworzysz nową rodzinę, lepiej żebyś znalazł tą starą.
 - A może to ty szukasz sobie nowej rodziny?- krzyknął oskarżycielsko.
Zabolało. Bardzo. Wiedział doskonale jak się wychowywałam. Strażnik odwrócił wzrok, a ja miałam dość tej rozmowy. Jak on tak może?! Wstałam i zaczęłam sprzątać po obiedzie. Wcale nie szukam sobie nowej rodziny. Chcę mu tylko wytłumaczyć, jakie ma szczęście. Powinien bardziej docenić to co ma. Mógł trafić o wiele gorzej np.: jak ja. Kocham swoich rodziców, ale chciałabym mieć takie dzieciństwo jak on. Szlag! Dymitr ma jednak racje. No może nie całą. Nie szukam lepszych rodziców, ale jestem zazdrosna. Jednak to nie znaczy, że ja nie mam racji. Rozumiem, że boi się tego spotkania, ale jego wyjście jest łatwiejsze. To on sobie wmawia, że tak będzie lepiej. Ale w głębi duszy wie, że to co jest dobre, wcale nie jest proste.
Strażnik zasępił się nad swoimi myślami. Podeszłam do niego i oparłam rękę na stole.
- Masz rację! Wiele bym dała, żeby mieć taką rodzinę jak twoja.- już nie próbowałam być spokojna.- Ty dorastałeś w śród wielu osób, którym na tobie zależało. Ja tak nie miałam. Zawsze byłam sama. Bez wsparcia, bez zrozumienia, bez pomocy, bez rodziny i... bez miłości.- ostatnie słowa powiedziałam ciszej i smutniejszym głosem, bo wiedziałam, że to go poruszy. Nie cierpiał kiedy byłam smutna. Gdy cierpiałam, on też cierpiał.
- Roza...- zaczął Rosjanin, ale mu przerwałam.
- Ty zawsze miałeś komu się zwierzyć, a ja zostawałam ze swoimi problemami sama. Dlatego nie powiedziałam ci o tym duchu*. Swoje sprawy załatwiałam sama. Dopiero, kiedy zaprzyjaźniłam się z Liss poczułam, że komuś może na mnie zależeć, że jestem komuś potrzebna. Obrałam sobie za cel bronić tej małej, bezbronnej, dobrej dziewczyny. To ona stała się moją rodziną. I wiem, że cokolwiek się stanie nigdy nie pozwoliłabym, aby myślała, że nie żyję. I ty też tego nie chcesz. Jesteś taki jak ja. Znasz mnie, a ja znam ciebie. Tylko dlaczego wybierasz to co jest łatwe, a nie dobre? Dymitr Bielikow, którego znam nigdy by tak nie zrobił. Czy mój towarzysz wciąż tam jest?- wskazałam na jego serce.
Przez całą moją wypowiedź patrzył mi w oczy. Teraz spuścił wzrokvi westchnął ciężko.
- Ty też masz rację,- spojrzał na mnie.- uciekam bo się boje.- przyznał cicho. wiedziałam jak ciężko mu się otwierać przed innymi. Nawet przede mną.- Co jeśli nie uwierzą? Co jeśli mnie nie wpuszczą? Chcę, naprawdę chcę ich zobaczyć. Ale się boję, że stracę te kobiety.- w jego oczach ujrzałam strach i ból.
- To twoja rodzina. Żyłam z nimi kilka tygodni i wiem, że tego nie zrobią. Opiekowali się mną. Oni są pełni wiary. Życzliwość i miłość jaką darzą innych, nie pozwoli im nie uwierzyć. Nie zmarnują takiej okazji więc, ty też jej nie marnuj.
Popatrzył na mnie swoimi cudownymi oczami. Uśmiechnął się lekko i wstał.
-Dobrze. Pojadę tam.-powiedział, biorąc moją twarz w swoje dłonie.- Dziękuje Roza.
Następnie mnie pocałował.

* Chodzi o ducha Izajasza.. Jego rola w tej historii pokrywa się z rola ducha Masona w opowieści Pani Mead.